Naszą dzisiejszą modlitwę chcemy okazać ludzkie i duchowe wsparcie papieżowi Franciszkowi – mówił metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda 13 marca podczas Mszy Świętej z okazji piątej rocznicy wyboru Ojca Świętego Franciszka. W homilii podkreślił m.in. potrzebę zażyłości z Jezusem Chrystusem i rozbudzania ducha misyjnego. – Dar wiary otrzymaliśmy od innych, by dzielić się z innymi – zauważał. Eucharystii w Świątyni Opatrzności Bożej z udziałem Konferencji Episkopatu Polski przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio.
Publikujemy tekst homilii:
Świątynia Opatrzności Bożej, Warszawa – 13.03.2018
„Wtedy zwołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych”.
Słowa z dzisiejszej Ewangelii wg. św. Łukasza towarzyszą nam i zachęcają do refleksji duchowej w Dniu Papieskim, w rocznicę wyboru papieża Franciszka na Urząd Piotrowy.
Myślę, że ten Dzień Papieski jest nam bliski. Papież Franciszek jest nam wszystkim dobrze znany. Odwiedził nasz kraj, wziął udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Zgłębiamy jego homilie, wczytujemy się w jego przemówienia i dokumenty.
Naszą dzisiejszą celebracją i modlitwą chcemy zatem okazać duchowe, moralne i ludzkie wsparcie Piotrowi naszych czasów. Na jego ramionach spoczywa przecież ogromna odpowiedzialność za Kościół i za wszystkie jego sprawy. Jego najważniejszym zadaniem jest umacnianie w wierze swojej owczarni, którą jesteśmy my wszyscy. „Przychodzimy do ciebie, ludzie słabej wiary – pisał kiedyś Czesław Miłosz – /Abyś nas umocnił przykładem swego życia/ I oswobodził od niepokoju/ O dzień i rok następny…” (Cz. Miłosz, Oda na 80. urodziny JP II).
Ten Dzień Papieski jest również zachętą, abyśmy zgłębiali nauczanie Papieża i poznawali lepiej drogę jaką wytycza Kościołowi na dzisiejsze czasy.
Papież w swoim nauczaniu pochyla i dotyka wielu palących problemów świata, Kościoła i naszego chrześcijańskiego życia. Można by ich wyliczać wiele.
Ale spośród nich, to właśnie wiara członków Kościoła jest jedną z największych trosk Papieża. Cała jego posługa ma na celu ożywienie tej wiary i umacnianie w oparciu o Jezusa Chrystusa. Bo kiedy jest żywa życiem Jezusa Chrystusa wówczas staje się wiarą misyjną, wiarą w drodze.
Wiara i misyjność są ze sobą nierozerwalnie związane. Wiara się rodzi z głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu i się umacnia gdy jest przekazywana (RM 2). Stąd też być człowiekiem wierzącym, chrześcijaninem znaczy być zawsze misjonarzem!
W świetle tych słów nie możemy nie postawić sobie pytania o naszą wiarę. Jaka jest rzeczywiście nasza wiara, jaka jest moja wiara?
Wielu współczesnych chrześcijan owszem uważa że ma wiarę, ale czy nie jest to wiara na miarę własnych możliwości i własnej woli? Wiara, w której Jezus Chrystus jest akceptowany selektywnie, tzn. na tyle, na ile nie każe mi rezygnować z własnych planów i podjąć drogę życia twardo opartą na fundamencie przykazań, oraz na tyle, na ile zaakceptuje moją wole i nie będzie burzył mojego spokoju i wygodnej egzystencji?
Ale czy tak rozumiana wiara jest wiarą, której oczkuje ode mnie Jezus?
Wiary nie można budować bez Jezusa! Wiara wymaga zażyłości z Jezusem. Tego Jezusa trzeba poznać i przyjąć. Trzeba zwrócić się ku Niemu, otworzyć Mu swoje serce, pozwolić, aby On w nim naprawdę zamieszkał. Dlatego Papież z mocą przypomina i zachęca, aby Go zaprosić do swojego serca, aby napełnić to serce ogniem Jego miłości, miłości czynnej, miłości poszukującej drugiego człowieka, miłości pragnącej dzielić się z innymi największym skarbem jakim jest dar wiary.
W świetle tej prawdy stają się zrozumiałe słowa Papieża, że „Każdy chrześcijanin jest misjonarzem w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Chrystusie Jezusie. /…/ Jeśli nie jesteśmy przekonani, popatrzmy na pierwszych uczniów, którzy natychmiast po doświadczeniu spojrzenia Jezusa, szli głosić Go pełni radości: «Znaleźliśmy Mesjasza» (J 1, 41). Samarytanka, tuż po zakończeniu swego dialogu z Jezusem, stała się misjonarką, i wielu Samarytan uwierzyło w Jezusa «dzięki słowu kobiety» (J 4, 39). Również św. Paweł po swoim spotkaniu z Jezusem Chrystusem «zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym» (Dz 9, 20). A my na co czekamy? – pyta dalej papież, a potem dodaje: „Jeśli ktoś rzeczywiście doświadczył miłości Boga, który go zbawia, nie potrzebuje wiele czasu, by zacząć Go głosić i nie może oczekiwać, aby udzielono mu wielu lekcji lub długich pouczeń” (Eg 120).
Prawdziwa zażyłość człowieka wierzącego z Jezusem jest zażyłością „w drodze” i sprawia, że podejmuje on wiernie wzór Jezusa i wychodzi głosić Ewangelię wszystkim ludziom, w każdym miejscu, przy każdej okazji, nie zwlekając, bez niechęci i bez obaw. EG 23) Jest przy tym świadomy, że każdy ma prawo doświadczenia radości Ewangelii. Jest ona dla całego ludu i z udziału w niej nie można nikogo wykluczać.
Nie dziwi zatem apel Papieża, aby cały Kościół i wszyscy jego członkowie pozostawali w permanentnym stanie misyjnym, i aby na miarę swoich możliwości stawali się misjonarzami. Toteż dlatego mówi: «Marzę o „opcji misyjnej”, zdolnej przemienić wszystko, aby zwyczaje, style, rozkład zajęć, język i wszystkie struktury kościelne stały się odpowiednią drogą bardziej dla ewangelizowania współczesnego świata, niż do zachowania stanu rzeczy» (Eg n.27).
To ostanie wskazanie jest nader jasne. Misjonarzem trzeba być zawsze i w każdej sytuacji, a nie tylko w jakichś szczególnych okolicznościach. Dar wiary otrzymaliśmy od innych, aby się nim dzielić z innymi. Trzeba zatem najpierw rozbudzić na nowo w swoim sercu ducha misyjnego i entuzjazm misyjny. Trzeba zacząć odważnie dawać świadectwo własnej wiary. Trzeba uczyć się dostrzegania potrzeb duchowych innych. Jakże wielu wokół nas żyje w stagnacji duchowej, której symptomami są: zmęczenie duchowe, osłabienie wiary, brak zapału apostolsko-misyjnego, brak entuzjazmu ewangelicznego. To jest pole naszego działania misyjnego. Wnośmy w nie Dobrą Nowinę Jezusa Chrystusa!
Ufni, że nasze życie nie utraciło świeżości i zapachu ewangelii, wyjdźmy więc, aby ofiarować wszystkim życie Jezusa Chrystusa. Jeśli coś ma nas niepokoić i przyprawiać o wyrzuty sumienia, to niech będzie to fakt, że tylu naszych braci żyje pozbawionych siły, światła i pociechy wypływającej z przyjaźni z Jezusem Chrystusem, bez przygarniającej ich wspólnoty wiary, bez perspektywy sensu i życia. Mam nadzieję, mówi Papież, że nie będziemy się czuć spokojni, podczas gdy obok nas znajduje się zgłodniała rzesza ludzi, a Jezus powtarza nam bez przerwy: «Wy dajcie im jeść!» (Mk 6, 37) (Eg 49).
Jesteśmy więc nieustannie wzywani, by stać się chlebem i karmić duchowo innych, by stać się amforą i sycić wodą życia spragnionych. To prawda, że niekiedy ta posługa przekształca się w ciężki krzyż, ale właśnie na krzyżu Pan, przebity, oddał się nam jako źródło wody żywej. Wdzięczni za ten dar wody żywej, zróbmy wszystko, aby nasza wiara była pełna splendoru i entuzjazmu misyjnego. Amen.
Za: www.episkopat.pl