W parafii katedralnej św. Michała Archanioła i św. w. Floriana Męczennika na warszawskiej Pradze w niedzielę miała miejsce Eucharystia w intencji chorych na trąd oraz osób duchownych i świeckich, niosących pomoc cierpiącym na ta najstraszniejszą chorobę.
W koncelebrze wziął udział i homilię wygłosił , sekretarz Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, werbista, o. Kazimierz Szymczycha.
W homilii o. Szymczycha przybliżył rolę i wielkie poświęcenie misjonarzy zakonnych i świeckich w niesieniu pomocy chorym na trąd . Pierwszym misjonarzem , który wydatnie pomógł trędowatym był Belg, o. Damian , Joseph de Veuster, (zmarł 15 kwietnia 1889, dziś święty Kościoła ), ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi w Leuven, Żył wśród trędowatych 16 lat, z czego przez 6 lat, zarażony trądem. Czynił heroiczne wysiłki dla poprawy warunków bytowania i leczenia trędowatych na Molokai na Hawająch. Tuż przed śmiercią Damiana na wyspę przybyły franciszkańskie zakonnice.
Olbrzymi wkład w pomoc trędowatym mają polscy misjonarze , jak bł. o. Jan Beyzym, jezuita, który na Madagaskarze żył z trędowatymi , zakładając szpital i kościół, Prócz pracy z chorymi, o. Beyzym stworzył także słownik polsko-malgaski i pisywał artykuły do prasy misyjnej. Zmarł, wyczerpany ciężką pracą 2 października 1912 roku na Madagaskarze.
O. Adam Wiśniewski SAC, kapłąn i lekarz założył 1969 w Indiach razem z pielęgniarką, Barbarą Birczynską, dla trędowatych i dzieci z ich rodzin Ośrodek Jeevodaya – Świt Życia . Zmarł tam 31 lipca 1987 i tam został pochowany. Pracuje tam od 25 lat dr Helena Pyz , gdzie dla mieszkańców Ośrodka Jeevodaya, szczególnie dzieci, jest wychowawcą, przyjacielem i lekarzem.. Szacuje się , że w tym czasie uratowała życie ok. 20.000 chorym.
O. Szymczycha wymienił też szeroko znanego , o. Mariana Żelazka SVD (zm. 2006 r.)., opiekuna kolonii trędowatych w Puri , kandydata do Pokojowej Nagrody Nobla oraz 102 letnią dziś doktor Wandę Błońską, nazywaną „Matką trędowatych”, która 42 lata przepracowała wśród trędowatych w Ugandzie. Kaznodzieja przybliżył sylwetki także mniej znanych misjonarzy, jak franciszkanka szpitalna s. Stefania Gembalczyk, która założyła małą przychodnię dla trędowatych w Indiach, czy józefitka s. Noemi Swoboda , która założyła szpitalik w Kongo .
Poświęcenie się tych wszystkich ludzi dla „najbiedniejszych z biednych”, dotkniętych chorobą, rozkładającą ciało człowieka za życia, świadczy o ofiarowaniu przez nich wielkiej miłości dla drugiego człowieka , powiedział o. Szymczycha, dodając, że właśnie mamy się przejąć drugim człowiekiem i ofiarować taka miłość, która jest miłością Chrystusową. Mamy wychodzić do potrzebującego człowieka , jeśli wierzymy w Chrystusa, podkreślił sekretarz KEP ds. Misji .
„Chrystus uczy nas, że prawdziwa miłość jest pokorna. Musimy zatem zejść z wysokich miejsc, które zajmujemy. Musimy odejść od swoich racji, które zajmujemy. Nie możemy dystansu traktować jako dobra. Miłością bowiem się nie rozporządza ale się ją ofiarowuje” – podkreślił o. Kazimierz Szymczycha SVD , przypominając treść Hymnu o Miłości św. Pawła (1 List Św. Pawła do Koryntian, 13,1-13).
Po mszy świętej w podziemiach katedry warszawsko-praskiej odbyło się spotkanie , przygotowane przez Sekretariat Misyjny Jeevodaya i Fundacja Heleny Pyz „Świt Życia”. Wyświetlono film o pracy dr. Heleny Pyz w środowisku trędowatych. Urodzona w 1948 r. w Warszawie Helena Pyz w 10. roku życia przeszła chorobę Heinego – Medina, na skutek czego przez wiele lat posługiwała się w chodzeniu kulami łokciowymi, a od 2011 roku porusza się na wózku inwalidzkim.
W spotkaniu udział wzięli , abp Henryk Hoser SAC, o. Kazimierz Szymczycha SVD , misjonarze i przyjaciele misji, wolontariusze z ośrodków misyjnych i rodzina dr. Heleny Pyz.
Chorobę Hansena (trąd) wywołuje bakteria podobna do gruźliczej, która atakuje zakończenia nerwów. Pierwsze objawy to brak czucia w miejscach, w których na skórze pojawiają się plamy, a przy dużej ilości bakterii – grudki i wrzody. W tym stadium choroba jest całkowicie wyleczalna, jednak nie leczona prowadzi do trwałych uszkodzeń ciała i utraty dłoni, stóp, wzroku. Choroba jest mało zakaźna i w związku z tym dla osób o normalnej odporności kontakt z chorym niesie tylko minimalne ryzyko zarażenia.
Trąd jest chorobą uleczalną, jednak nie leczony prowadzi do trwałych powikłań i kalectwa. Stygmatyzacja społeczna i odrzucenie to przyczyny ukrywania przez chorych pierwszych objawów choroby, co pogarsza ich sytuację i utrudnia leczenie.
Dane Światowej Organizacji Zdrowia z roku 2012 podają liczbę 232 tys. 857 nowo wykrytych przypadków trądu na całym świecie. W Indiach notuje się 58 proc. globalnych zachorowań na trąd.
Anna Dziemska