60. rocznica śmierci Sługi Bożego o. Andrzeja Cikoty MIC

11 lutego mija 60. rocznica śmierci Sługi Bożego archimandryty Andrzeja Cikoty MIC, współzałożyciela białoruskiego klasztoru marianów w Drui n. Dźwiną, wybitnego duszpasterza, wychowawcy młodzieży i społecznika, przełożonego generalnego marianów.

O. Andrzej był również administratorem apostolskim dla Rosjan obrządku wschodniosłowiańskiego w Harbinie (Mandżuria).

O. Andrzej zmarł w sowieckim łagrze na Syberii.

Postać o. Andrzeja Cikoty pragnie uczcić Kościół katolicki obrządku bizantyńsko-białoruskiego, który 12 lutego organizuje uroczystości w Mołodecznie na Białorusi (pierwszym miejscu kapłańskiej posługi Sługi Bożego), w obecności białoruskich biskupów oraz wizytatora apostolskiego dla grekokatolików na Białorusi, archimandryty Sergiusza Jana Gajka MIC.

Poniżej prezentujemy krótki biogram Sługi Bożego napisany ręką białoruskiego duchownego.

ARCHIMANDRYTA ANDRZEJ CIKOTA MIC

11 lutego 2012 mija 60 lat od momentu męczeńskiej śmierci o. Andrzeja Cikoty MIC – jest to dobry moment, żeby przywołać życie ojca Andrzeja, które poświęcił dla pożytku Kościoła i Ojczyzny.

Kapłańskie i zakonne powołanie

Andrzej Cikota urodził się 5 grudnia 1891 roku w rodowym majątku Tupalszczyzna. W latach 1909–1913 uczył się w wileńskim seminarium duchownym, później dostał się do Akademii Duchownej w Sankt Petersburgu, a w 1914 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Akademię o. Andrzej ukończył w 1917 roku, uzyskując stopień kandydata teologii.

Młody ksiądz wrócił na Białoruś i służył przez rok w Mołodecznie jako proboszcz. W 1918 roku został zaproszony do podjęcia wykładów w mińskim seminarium. W Mińsku o. Andrzej okazał się aktywnym działaczem na polu religijnym oraz w kwestiach białoruskiego odrodzenia narodowego. Mniej więcej w tym samym czasie o. Andrzej odkrył powołanie do życia zakonnego – w 1920 roku wstąpił do klasztoru marianów, będąc pierwszym Białorusinem, który dołączył do tej zakonnej wspólnoty.

7 maja 1924 roku, na podstawie dekretu biskupa wileńskiego Jerzego Matulewicza, oficjalnie powstał klasztor marianów w Drui. Pierwszym przełożonym i faktycznie założycielem tego klasztoru został o. Andrzej.

Drujski klasztor marianów szybko stał się duchowym i kulturalnym ośrodkiem nie tylko dla Białorusinów–katolików, ale też dla prawosławnych i żydów. Ojciec Andrzej założył gimnazjum im. Stefana Batorego i pomagał w powstaniu kilku szkół początkowych, szkoły zawodowej i organizacji młodzieżowej „Iuventus Christiana”.

W 1933 roku o. Andrzej Cikota na kapitule marianów został wybrany na urząd generała zgromadzenia. Od tego momentu zamieszkał w Rzymie, gdzie żył i pracował do 1939 roku.

Misja w Harbinie

Wybór ojca Andrzeja na generała zgromadzenia marianów wpłynął negatywnie na klasztor w Drui, który został osłabiony. Oprócz tego w tym samym czasie miały miejsce przykre rzeczy, które wpłynęły na los białoruskich marianów. Tak o tym pisze o. Wiaczesław Pialinak MIC: „Będąc generałem ojciec Cikota dalej podtrzymywał Druję, dążąc do tego, by na wszelki sposób okazać pomoc klasztorowi, szkołom i gimnazjum. Jednak właśnie w czasie generalatu ojca Cikoty Druję spotkało wielkie nieszczęście – represje polityczne wobec białoruskich marianów, które w 1938 roku zastosował rząd polski. Po wysiedleniu z Drui białoruskich zakonników część z nich zamieszkała w Wilnie, a inni zostali skierowani do Harbina, gdzie od 1928 roku wśród rosyjskich katolików pracował drujski marianin – ojciec Fabian Abrantowicz”.

Po zakończeniu II wojny światowej o. Andrzeja Cikotę razem z innymi białoruskimi księżmi z misji harbińskiej spotkał tragiczny los. Chińskie władze przekazały księży radzieckim organom bezpieki. Ojca Andrzeja oskarżono o szpiegostwo na rzecz Watykanu i Japonii. Za takie „przestępstwa” otrzymał od stalinowskiego sądu maksymalną karę – 25 lat łagrów.

„Watykański generał”

Niedostatecznym byłoby stwierdzenie, że uwięzieni ojcowie marianie – wśród których był o. Andrzej – odbyli tylko „karę”… W więzieniu w Czycie, gdzie ojcowie przebywali podczas śledztwa, poznali straszliwe metody sowieckiego przesłuchania.

Ojciec Józef Hermanowicz MIC – współbrat i współwięzień ojca Andrzeja – poświadczył w swoich wspomnieniach zatytułowanych „Chiny – Sybir – Moskwa” o nieugiętej wierze archimandryty.

Radzieckie władze, jak o tym pisze o. Hermanowicz, myśląc, że o. Cikota jest jakąś ważną osobą (tak bowiem zrozumiały tytuł „ojciec generał zgromadzenia marianów”), zaproponowały mu urząd metropolity prawosławnej Cerkwi na Białorusi.

Ironiczność sytuacji dopełnił przyjazd pułkownika, który złożył mu propozycję udania się do Mińska – archimandryta Andrzej nie zechciał go wysłuchać, ani z nim rozmawiać. Rozumiejąc to po swojemu, Moskwa przysłała na rozmowę z „watykańskim generałem” radzieckiego generała. O. Cikota powiedział mu: „Zostawcie mnie, żebym mógł spokojnie umrzeć!”.

Wycieńczony łagrem i chorobami archimandryta Andrzej Cikota zmarł w szpitalu 11 lutego 1952 roku.

ks. Andrzej Bujnicz
(tłum. Vital Danilowicz MIC)

Za: www.marianie.pl.

Wpisy powiązane

Kapituła warszawskich redemptorystów m.in. o statutach prowincjalnych i atakach na Radio Maryja

Dążenia Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD do wyniesienia na ołtarze św. Rafała Kalinowskiego

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży