W sobotę 11 lutego miała miejsce 160 rocznica walk Powstania Styczniowego w Nowej Słupi i na Świętym Krzyżu. Wydarzenie to zostało uczczone przez odsłonięcie Pomnika – Drogi Pamięci Zrywu Narodowowyzwoleńczego – siedmiu pamiątkowych tablic w Nowej Słupi, na stoku Łyśćca i na Świętym Krzyżu, w miejscach związanych z obecnością i walką oddziałów powstańczych. Uroczystości rozpoczęły się w Sali Konferencyjnej Urzędu Miasta i Gminy w Nowej Słupi, następnie złożono znicze i kwiaty przy tablicach upamiętniających czyn powstańczy, wreszcie w świętokrzyskiej bazylice miała miejsce Msza św. w intencji Ojczyzny, której przewodniczył o. superior Marian Puchała OMI, zaś homilię wygłosił mistrz nowicjatu, o. Krzysztof Jamrozy OMI. Powiedział m.in.:
Ustanowienie Pomnika – Drogi Pamięci Zrywu Niepodległościowego 1861-1863 poprowadziło nas dziś do miejsc związanych z bohaterskimi epizodami powstania styczniowego mającymi miejsce na ziemi Świętego Krzyża. Rozpoczęliśmy u podnóża Łysej Góry, w miejscu, gdzie przybyłe z kierunku Bodzentyna oddziały powstańcze dowodzone przez Mariana Langiewicza, założyły pierwszy obóz polowy. Udaliśmy się na nowosłupecki cmentarz, by uczcić spoczywających tam powstańców. Nawiedziliśmy miejsce bitwy pod Skałką, jaka rozegrała się rankiem 11 lutego 1863 r. pomiędzy oddziałami powstańczymi, a przybyłymi z Kielc wojskami rosyjskimi. Wreszcie jesteśmy w klasztorze na Świętym Krzyżu, w murach którego powstańcy zorganizowali warsztat naprawiający wojskowy ekwipunek, przygotowywali broń oraz opiekowali się chorymi towarzyszami. Obsadzony przez pluton strzelców i kosynierów klasztor stał się celem ataku wojsk carskich idących od zachodu. Uprzedzona przez mieszkańców pobliskich wiosek załoga zablokowała dostęp do budynku. Porucznik Władysław Zawadzki rozstawił podkomendnych strzelców w oknach pierwszego piętra klasztoru, a kosynierów, przy zablokowanych wejściach. Zbliżający się Moskale powitani zostali gradem kul, co skutecznie powstrzymało ich od szturmu na klasztor. Wypad trzech plutonów powstańców na pozycje nieprzyjaciela zadał wrogowi straty w liczbie 20 zabitych bez strat własnych. Pod osłoną nocy powstańcy opuścili klasztor i udali się na południe w stronę Łagowa. Jeden z wielu epizodów narodowego zrywu, najdłuższego i największego powstania w dziejach Polski. Ale przecież rola Świętego Krzyża nie sprowadzała się do jednej potyczki sprzed 160 lat. To miejsce od wieków kształtowało polską kulturę, polski patriotyzm, polskiego ducha. Wielokrotnie z tej ambony wspominano uroczystości odpustowe 14 września 1861 r. na które przybyło 30 tysięcy ludzi z całego Królestwa Polskiego. Święto podwyższenia Krzyża Świętego przekształciło się wówczas w jedną wielką manifestację religijno-patriotyczną. Cały klasztor udekorowany był symbolami religijnymi i narodowymi, a z kościelnej wieży powiewały chorągwie z motywami Orła i Pogoni. Niektórzy uczestnicy tamtych wydarzeń zasilili powstańcze oddziały. Tu Polacy byli u siebie wbrew ponurej rzeczywistości zaborów. Powstanie styczniowe ostatecznie upadło, a po jego stłumieniu zaborca natychmiast przystąpił do represji. Egzekucje, wywózki na Sybir, utrata przez Królestwo Polskie resztek autonomii. W 1869 roku Nowa Słupia, ukarana za pomoc powstańcom, pozbawiona została praw miejskich i przekształcona w osadę. Ukarany został także Święty Krzyż. Decyzją carskich władz część zabudowań klasztornych zamieniona została w więzienie. Odtąd najstarsze Polskie sanktuarium, uświęcone obecnością relikwii Drzewa Krzyża Świętego, miejsce pielgrzymek i modlitwy zarówno królów jak i prostego ludu, miało stać się miejscem cierpienia, przekleństw, złorzeczenia Bogu i ludziom, miejscem śmierci. Jak wiemy, więzienie to przetrwało do czasów II Rzeczpospolitej, a w latach II wojny światowej niemiecki okupant urządził w nim obóz zagłady. W 2018 r. władze Rzeczpospolitej rozpoczęły proces przywracania praw miejskich miejscowościom, które utraciły je w wyniku carskich represji po stłumieniu Powstania Styczniowego. 01 stycznia 2019 r. Nowa Słupia znów stała się miastem. Po niemal 150 latach sprawiedliwości dziejowej stało się zadość. Niestety, sprawiedliwość dziejowa do dziś omija Święty Krzyż. Podział zabudowań klasztornych zapoczątkowany decyzjami carskiego zaborcy do dzisiaj ma miejsce, pomimo wieloletnich starań gospodarzy, misjonarzy oblatów, o reintegrację obiektu. I ciśnie się, siostry i bracia, na usta pytanie: jak długo piętno rosyjskiego zaborcy ciążyć będzie nad Świętym Krzyżem. Jak długo najstarsze polskie sanktuarium doświadczać będzie imposybilizmu? Jakie jeszcze karty historii musi zapisać to miejsce, by przywrócona została świetność opactwa utracona w latach, gdy Polska była pod zaborami. Czy niemal 1000 lat w służbie Bogu i ojczyzny to za mało? Czy niemal 100 lat podnoszenia tego miejsca z ruin przez misjonarzy oblatów i śmierć wielu z nich, stąd wywiezionych do hitlerowskich obozach zagłady to za mało? Prymas tysiąclecia, Stefan kardynał Wyszyński w homilii na 100 lecie rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego powiedział: „Z głęboką czcią klękamy na śladach krwi naszych braci, którzy nie zawahali się oddać jej, abyśmy żyć mogli. Z głęboką czcią całujemy drogi ich bitew, na których ofiarność zda się w beznadziejny sposób walczyła o niewątpliwe prawo wolności… Tylko właśnie ci, co padli, obejmując miłosiernie otwartą piersią ukrzyżowaną pierś Matki-Polki. Tylko oni mieli rację! A my po stu latach wiemy to jeszcze lepiej”. Przywołując dziś słowa tego wielkiego Polaka, wypada wyrazić nadzieję, byśmy my, po stu sześćdziesięciu latach wiedzieli jeszcze lepiej, że są takie wartości, dla których warto narazić swój własny interes. Byśmy wiedzieli jeszcze lepiej, że zaniechanie dobra będącego w naszej możności, jest złem. I byśmy wiedzieli jeszcze lepiej, że to Chrystusowy Krzyż uobecnia takie wartości jak ofiarę, miłość, poświęcenie, bez których nie sposób budować narodową wspólnotę, bez których nie ma wolności i niepodległości. Bez których nie byłoby Polski.
Po Mszy św. uczestnicy uroczystości zostali zaproszeni do klasztoru na ciepły posiłek.
(kj)