W zajęciach prowadzonych przez Joannę Zabagło wzięło udział osiem osób. Ikonograficzna medytacja tematu „pustego grobu” stworzyła możliwość duchowego i artystycznego zamyślenia nad podstawową tajemnicą naszej wiary – zmartwychwstania Chrystusa. Poniżej dzielimy się osobistą refleksją jednego z uczestników.
Przymierzając się do własnej refleksji po warsztatach poświęconych ikonie “Niewiasty u pustego grobu” pomyślałem, że dobrze byłoby podzielić ją na dwie części. Pierwszą z nich byłyby rozważania duchowe a drugą praktyka warsztatu ikonopisa. Rozważając słowa Ewangelii dotyczące pustego grobu zawsze wrażenie robił na mnie opis, w którym św. Piotr “wszedł do środka i uwierzył”. Pisząc tę ikonę, w momencie kiedy doszedłem do wykonywania oddzielonej od głównego płótna chusty, zdałem sobie sprawę, że maluję “Całun Turyński” i “chustę z Manopello”. Czytałem kiedyś na ten temat artykuł w jednym z portali katolickich, gdzie podano że to, co zobaczył św Piotr to oblicze Chrystusa z otwartymi oczami. Dlatego wszedł i uwierzył.
Co do kwestii warsztatowych, to posłużę się cytatem z filmu „Moja lewa stopa”, który to bardzo polecam. Film jest o sparaliżowanym artyście, który ma sprawną tylko lewą kończynę i nią właśnie maluje obrazy. W trakcie filmu, podczas otwarcia wystawy, padają słowa: „Jak każdy malarz, walczył ze swoim ciałem, zmuszając je do uległości”. Podczas pracy z ikoną wielopostaciową nie raz dostrzegałem tę walkę z własną ręką, kiedy nie wychodziło mi to tak jak sobie wyobraziłem, że powinno. Znów wróciła zasada, że tylko pokornym i wytrwałym treningiem można coś poprawić.
Droga do tego, żeby można było o sobie powiedzieć, że coś się potrafi jest długa. Dlatego zaraz po zakończeniu pisania tego akapitu zasiadam do dalszego “treningu”. (Wojtek) Szersza fotorelacja z warsztatów dostępna jest w galerii foto na naszym profilu na Facebook’u – [TUTAJ].
Za: www.jezuici.pl.