Jezuici: Matematyk i astronom

Aby pozyskać ludy azjatyckie, jezuici starali się zaimponować im wiedzą matematyczno-astronomiczną, która w Chinach była szczególnie ceniona. Z systemem kopernikańskim i logarytmami zaznajomił Chińczyków Jan Mikołaj Smogulecki.

Droga do kariery

Jan Mikołaj Smogulecki wywodził się z rodu szlacheckiego. Urodził się w 1610 r. w Krakowie jako syn działacza politycznego, starosty bydgoskiego Macieja Smoguleckiego, co w naturalny sposób otwierało przed nim perspektywę kariery politycznej i dworskiej, wpisaną w długą i bogatą tradycję rodziny Smoguleckich. Dziadek, Mikołaj Zebrzydowski, był działaczem politycznym i społecznym, a także inicjatorem powstania Kalwarii Zebrzydowskiej. Ojciec Mikołaja oprócz wspomnianego urzędu starosty piastował na przestrzeni swojego życia również szereg innych zaszczytnych stanowisk: posła na sejm, marszałka w Trybunale Koronnym, komisarza królewskiego oraz asesora sądów nadwornych króla Zygmunta III. Wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby w jego ślady poszedł i Mikołaj. Stało się jednak inaczej.

W roku 1617 Maciej Smogulecki zmarł, a wychowaniem siedmioletniego chłopca zajęła się matka. Młody Mikołaj pobierał nauki najpierw w kolegium jezuickim w Brunberdze (Braniewo). W 1621 r. zapisał się do sodalicji mariańskiej. W roku 1622 opuścił kolegium i udał się do Akademii Lubrańskiego w Poznaniu. W 1625 r. matka wysłała go na studia do Fryburga, gdzie pod naukową opieką prof. J. Schönbergera ujawnił niezwykłe talenty w zakresie nauk ścisłych, zajmując się problematyką plam na słońcu. Z pasji tej zrodziła się książka Sol illustratus ac propugnatus, wydana w 1626 r. Publikacja tego dzieła przyniosła młodemu studentowi chwałę i szacunek środowiska naukowego. W 1629 r. Mikołaj podjął studia w Padwie, z nadzieją zdobycia odpowiedniego wykształcenia i kontynuowania chlubnej misji ojca. W tym samym roku wrócił do ojczyzny celem rozpoczęcia kariery politycznej, a zdobyte dopiero co gruntowne wykształcenie, bystrość umysłu i zdrowy rozsądek, ale też pielęgnowane koneksje rodzinne i „przetarte ścieżki”, rokowały nadzieje na odniesienie w tym obszarze działalności spektakularnego sukcesu.

W służbie Bogu i ludziom

Idąc za głosem swojego powołania – które musiało w nim dojrzewać już dużo wcześniej, stanowiąc szczególną tajemnicę jego życia wewnętrznego – 14 grudnia 1636 r. 26-letni Mikołaj wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. Wybór drogi życiowej wywołał zdziwienie najbliższych – nikt z otoczenia młodzieńca nie spodziewał się tak radykalnej i jasno określonej decyzji; wszystko wskazywało na to, że poświęci się karierze politycznej, kontynuując tradycję rodzinną.

Po nowicjacie w ramach formacji zakonnej Mikołaj przez dwa lata studiował teologię w Krakowie, a następnie kontynuował edukację w Rzymie, i tam został wyświęcony na kapłana. Nie wiadomo dokładnie, gdzie złożył profesję zakonną; najprawdopodobniej w Wiecznym Mieście. Nie ulega natomiast wątpliwości, że już wcześniej myślał o działalności misyjnej wśród niewierzących, czego dowodzi fakt, że z prośbą o zgodę na tego typu posługę zwrócił się do generała w liście datowanym na 6 czerwca 1641 r.

Wyjeżdżając w 1644 r. na misje do Chin, Mikołaj zatrzymał się po drodze w Lizbonie, gdzie król portugalski Jan IV Braganzy, poznawszy jego zdolności, talenty i możliwości, zaproponował mu pozostanie na swoim dworze – miałby tam sprawować obowiązki kapłańskie oraz pełnić funkcję królewskiego doradcy. Propozycja ta nie była dla nikogo zaskoczeniem – wszak jezuici już od samych początków istnienia zakonu słynęli z daru dyplomacji i gruntownej wiedzy, wpływając niejednokrotnie na politykę decyzyjną władców Europy. Jednak Smogulecki odmówił proponowanych godności i 12 kwietnia 1644 r. wraz z innymi jezuitami odpłynął na Wschód, zatrzymując się po drodze na wyspie Jawie. 2 stycznia 1645 r. z Batawii wysłał do generała zakonu list, w którym szczegółowo opisał przygody przeżyte w czasie podróży, choroby, głód oraz śmierć swoich współtowarzyszy na statku. Napisał też o sytuacji politycznej w Chinach, aczkolwiek wiadomości te z pewnością miał z relacji innych jezuitów lub kupców. W 1646 r. po wyczerpującej podróży dotarł do Chin, gdzie szybko dał się poznać jako zdolny matematyk.

W Państwie Środka

Po przybyciu do Chin Smogulecki pracował najpierw w Kian-nan, następnie udał się do Hangzhow, aby się uczyć języka chińskiego. Gdy wojska mandżurskie oblegały Nanjing, ratował się ucieczką do miasta Kienyang. Nie mógł się jednak tam zatrzymać, ponieważ miejscowa ludność podejrzewała go o popieranie Mandżurów, co groziło mu śmiercią. Ratując swoje życie, utracił rzeczy osobiste, a także przyrządy matematyczno-astronomiczne. Gdy ucichły walki w tym rejonie, został skierowany do Nanjing w prowincji Fujian. Przebywał tam przez cztery lata, pracując pod kierunkiem włoskiego jezuity Gulio Aleniego oraz Portugalczyka Simona da Cunhy. W Nanjing uczył Chińczyków matematyki i astronomii. Współpracował z niemieckim jezuitą z Kolonii, Adamem Schallem – dyrektorem cesarskiego astronomicznego obserwatorium w Pekinie. Zaprzyjaźnił się także z chińskim matematykiem Xue Fengzuo, który pobierał u niego nauki. Ów niezwykle zdolny chiński badacz wydał następnie dwa dzieła astronomiczne Smoguleckiego pod jego chińskim nazwiskiem. Jednym z nich było Tianbu zhenyuan (Obliczanie zaćmień według metod zachodnich). Smogulecki połączył w nim astronomię i astrologię, czyniąc z nich jedną dyscyplinę wiedzy, którą jego uczeń Xue nazywał Tianxue (Nauka o niebie) lub Lixue (Kalendarzowe studium).

Zastanawiające jest, dlaczego Smogulecki zapoznał Chińczyków z europejską astrologią. Xue Fengzuo wyjaśnia, że chciał on dokonać swoistej integracji astronomii chińskiej i zachodniej, pragnął wydłużyć matematyczne studia, aby pokazać nowe możliwości w zakresie takich dziedzin nauki, jak: astrologia meteorologiczna czy medyczna, hydraulika, harmonia muzyczna, balistyka, budownictwo fortyfikacji wojskowych, księgowość, architektura, mechanika czy horologia. Pierwszym krokiem w tym procesie dydaktycznym było przeniesienie na chiński grunt osiągnięć zachodniej wiedzy – w tym celu Smogulecki jako pierwszy przetłumaczył europejskie dzieła astrologiczne na język chiński – ale też ważnym aspektem tych interkulturowych działań było zgłębianie chińskiego dorobku poznawczego oraz poszukiwanie punktów wspólnych w obrębie tych skądinąd różnych systemów naukowych. Motywujące były w tej kwestii dla Smoguleckiego także naukowe inspiracje Xue Fengzuo, który pragnął poznać pod okiem swojego mistrza również astrologię zhanhou jako ważną gałąź tzw. Lixue. Na fali tych doświadczeń Xue dołączył do wspomnianego dzieła również traktat astronomiczny Jen-ming-pu (stworzony w odniesieniu do tradycji chińskiej i niemający bezpośrednich związków z nauczaniem Smoguleckiego) oraz Tianwen shiyong (O zgodności astronomii chińskiej z zachodnią).

Wielkim echem odbiło się zastosowanie po raz pierwszy w Chinach rachunku logarytmicznego do obliczania zaćmień – w historii chińskiej nauki była to zupełna nowość. Niewątpliwie Smogulecki (razem z Michałem Boymem) w dużym stopniu przyczynił się również do uznania w tym kraju i wprowadzenia systemu kopernikańskiego. Nic dziwnego zatem, że sława wybitnego polskiego matematyka i astronoma szybko dotarła do Cesarskiego Tronu Smoka. W 1653 r. cesarz Shunzhi zaprosił Smoguleckiego do Pekinu, ale misjonarz nie pozostał długo na cesarskim dworze. 22 czerwca 1656 r. przybył na wyspę Hajnan, gdzie pozostawał przez parę miesięcy, pomagając jezuitom, po czym wrócił do Kantonu. Tam zmarł po krótkiej chorobie 17 września 1656 r. w domu swojego przyjaciela – mandaryna.

Tym, co zasługuje na szczególną uwagę w pracy misyjnej Smoguleckiego, jest nowość metod ewangelizacyjnych i strategicznych. Stosował język chiński jako narzędzie komunikacji, ale i wykorzystywał go w liturgii, zaszczepiając wiarę zgodnie z wymogami tradycji kulturowej Państwa Środka. Z powodzeniem wykorzystał także dla krzewienia wiary wypracowane przez siebie metody naukowe, zwłaszcza z obszaru matematyki i astronomii. Był jednym z pionierów jezuickich misji w Chinach, ale także wielkim zwolennikiem prowadzenia otwartego dialogu kulturowego i naukowego, stając się swego rodzaju pomostem pomiędzy odmiennymi systemami religijno- kulturowymi Europy i Chin.

Ks. Jan Konior SJ/ RED./ (PSJ, czerwiec 2014)

Za: www.jezuici.pl.

Wpisy powiązane

Dominikanie komentują przeszukanie lubelskiego klasztoru

Generał Paulinów na Pasterce: narodzony Bóg-Człowiek przypomina o pięknie i godności naszego człowieczeństwa

REKOLEKCJE: ODCINEK 5 „Jak zadbać o dziś”I ks. Piotr Pawlukiewicz & ks. Jerzy Jastrzębski