Pracujący na tym terenie salezjańscy misjonarze, brnąc przez kilka godzin pieszo w błocie, nieśli na własnych plecach żywność dla powodzian. Woda zmyła z powierzchni ziemi cztery wioski, zabierając z sobą cały dobytek mieszkańców. Przyniesiony przez salezjanów ryż był dla nich pierwszym znakiem nadziei i szansy na przetrwanie.
„Niestety tubylcza ludność zamieszkała w górach zapominana jest przez światowe i lokalne media. O ich tragedii się głośno nie mówi. Kościół jest przy nich i niesie im pomoc” – podkreśla ks. Vittorio Castagna SDB, który wspiera poszkodowanych. O wsparcie dla powodzian zaapelował też ordynariusz diecezji Verapaz Cobán, na terenie której leżą zniszczone wioski. Bp Rodolfo Valenzuela wezwał wiernych do konkretnych gestów solidarności i hojnego otwarcia się na tych, którzy przeżywają obecnie trudne chwile.
bz/ rv