W dzisiejszym, trudnym kontekście społecznym i rodzinnym Kościół ma przeżywać swoją misję względem rodzin w wierności, prawdzie i miłości – mówił Franciszek podczas Eucharystii w Bazylice Watykańskiej, którą zainaugurowane zostało Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów o rodzinie.
Franciszek wyjaśnił, na czym polega owa wierność, prawda i miłość, której Chrystus oczekuje dziś od Kościoła. Wierność swemu Mistrzowi ma się przejawiać w obronie miłości wiernej, wpieraniu rodzin wielodzietnych, obronie świętości życia, a także jedności i nierozerwalności węzła małżeńskiego.
Natomiast przeżywanie swej misji w prawdzie to nieuleganie chwilowym modom lub panującej opinii. Prawda chroni bowiem człowieka przed przekształcaniem płodnej miłości w jałowy egoizm. Franciszek zacytował tu Benedykta XVI, który uczył, że bez prawdy miłość staje się sentymentalizmem, pustym słowem, które można dowolnie pojmować.
Najwięcej miejsca Franciszek poświęcił wymogowi miłości. Chodz oi to, by Kościół pozostał matką, nie wytykał palcami, nie osądzał, ale poszukiwał, leczył rany olejkiem akceptacji i miłosierdzia.
„Kościół naucza i broni podstawowych wartości, nie zapominając, że „szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27); i że Jezus powiedział także: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2,17). Kościół wychowuje do autentycznej miłości, zdolnej do wyrwania z samotności, nie zapominając o swej misji Miłosiernego Samarytanina zranionej ludzkości. Pamiętam słowa św. Jana Pawła II: „Błąd i zło trzeba zawsze potępiać i zwalczać; ale człowieka, który upada lub błądzi, trzeba zrozumieć i miłować […] Powinniśmy miłować nasz czas i pomagać człowiekowi naszych czasów”. A Kościół musi tego człowieka poszukiwać, przyjąć go i jemu towarzyszyć, ponieważ Kościół z drzwiami zamkniętymi zdradza samego siebie i swoją misję, a zamiast być mostem staje się przeszkodą” – powiedział Papież.
Swą homilię Franciszek oparł na czytaniach mszalnych, które idealnie pasują do tematu rozpoczynającego się Synodu. Pierwsze czytanie mówi bowiem o samotności Adama i stworzeniu Ewy. W Ewangelii natomiast Jezus przywraca pierwotną prawdę o nierozerwalności małżeństwa.
Papież zauważył, że samotność Adama, który panuje nad stworzeniem, ale nie znajduje odpowiedniej dla siebie pomocy, jest doświadczeniem wielu współczesnych nam ludzi.
„Dziś – mówił Ojciec Święty – przeżywamy paradoks zglobalizowanego świata, w którym widzimy tak wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej ciepła domu i rodziny; wiele ambitnych projektów, ale mało czasu, aby żyć tym, co zostało osiągnięte; wiele wyrafinowanych środków rozrywki, ale coraz głębszą pustkę w sercu; wiele przyjemności, ale mało miłości; tak dużo swobody, ale mało autonomii … Coraz bardziej przybywa ludzi, którzy czują się sami, ale również tych, którzy zamykają się w egoizmie, w melancholii, w destrukcyjnej przemocy i niewoli przyjemności oraz bożka pieniądza”.
Franciszek zauważył, że tak przeżywana samotność rzutuje też na życie rodzinne. Coraz mniej poważnie traktuje się rozwijanie solidnej miłości. Miłość wierna i płodna jest wyśmiewana, jakby byłby staromodną sukienką. W społeczeństwach najbardziej rozwiniętych najmniej rodzi się dzieci, najwięcej jest za to aborcji, rozwodów i samobójstw.
Powracając jeszcze do biblijnego opisu raju, Papież zwrócił uwagę na komplementarność mężczyzny i kobiety. Serca mężczyzny nic nie czyni szczęśliwym tak bardzo jak serce istoty do niego podobnej, odpowiadającej mu, która go miłuje i wyrywa z samotności i poczucia osamotnienia. Stworzenie kobiety pokazuje zatem, że Bóg nie stworzył człowieka do smutku i samotności, lecz do szczęścia.
W końcu Franciszek odniósł się do nauczania Jezusa o nierozerwalności małżeństwa w społeczeństwie, które praktykowało rozwód jako coś ugruntowanego i nienaruszalnego.
„Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10,9). Jest to napomnienie skierowane do wierzących, by przezwyciężyć wszelkie formy indywidualizmu i legalizmu, które ukrywają ciasny egoizm i strach przed przystaniem na autentyczne znaczenie małżeństwa i seksualności człowieka w Bożym planie. W istocie tylko w świetle szaleństwa bezinteresowności paschalnej miłości Jezusa staje się zrozumiałe szaleństwo bezinteresowności miłości małżeńskiej wyłącznej i aż do śmierci” – dodał Ojciec Święty.
Franciszek nie zastosował tego fragmentu do aktualnych debat nad nierozerwalnością małżeństwa. Stwierdził jedynie, że choć współczesny człowiek kpi z takiej wizji małżeństwa, w istocie nadal nie przestaje pragną miłości wiernej aż do śmierci. Papież ponownie zacytował tu swego poprzednika, który w 1989 r. pisał:. „Teraz, kiedy zasmakowaliśmy w pełni obietnic nieograniczonej wolności, zaczynamy rozumieć na nowo wyrażenie «smutek tego świata». Zakazane przyjemności straciły swoją atrakcyjność skoro tylko przestały być zakazane. Nawet jeśli zostaną posunięte do skrajności i będą nieustannie ponawiane, aż do nieskończoności okazują się mdłe, bo są rzeczami skończonymi, a my natomiast pragniemy nieskończoności”.
kb/ rv