Dominikanie z Witebska wzięli udział w pieszej pielgrzymce do słynnego białoruskiego sanktuarium maryjnego w Budsławiu. W osiem dni pokonali prawie 300 kilometrów.
W pierwszą sobotę lipca w Budsławiu odbyły się uroczystości Matki Bożej Budsławskiej. Dla mniej zorientowanych – Budsław to taka Polska Częstochowa. Co roku przybywają tam pielgrzymi z całej Białorusi. Dołączają się do nich także goście z Ukrainy, Rosji, Polski, Litwy…
My, dominikanie z Witebska, także wyszliśmy z pielgrzymką. Nasza trasa liczyła około 280 kilometrów. Przeszliśmy ją w osiem dni. Tych osiem dni stało się dla nas symbolem działania zmartwychwstałego Jezusa. Gdy błogosławiliśmy Jego imieniem – deszcz przestawał padać, chmury się zatrzymywały, jednych przestawały boleć nogi, inni byli uzdrawiani wewnętrznie i otrzymywali łaskę przebaczenia swoim rodzicom, nieprzyjaciołom, sobie samemu.
Przez trzy dni szedł z nami nasz biskup Aleh Butkiewicz – najmłodszy biskup na świecie. Grał na gitarze, śpiewał, spowiadał, mówił dobre krótkie kazania i czasem jak dobry pasterz, poganiał nas.
Przed wejściem do Budsławia są ustawione bramki, na których milicja kontroluje wszystkich pielgrzymujących. Przeszukują plecaki, sprawdzają wykrywaczami metalu.
Podchodząc do punktu kontroli, zatrzymaliśmy się przed milicjantami i narastającą burzą oklasków ich przywitaliśmy. Milicjanci byli w szoku, że ktoś po ludzku, z życzliwością i dobrocią może ich przywitać. Nagle w relacji do nas stali się bardzo sympatycznymi i uczynnymi ludźmi. Miłość chrześcijańska robi różnicę.
Z radosnym, głośnym śpiewem i tańcem podeszliśmy przed Bazylikę Matki Bożej Budsławskiej. Tam czekaliśmy w kolejce do obrazu Mamy Jezusa. Potem obiad na polu namiotowym, msza święta dla pielgrzymów, o północy jeszcze jedna, o drugiej w nocy koncert dla młodzieży i następnego dnia powrót do Witebska, Petersburga, Kijowa, Grodna, Brześcia, Lidy, Lyntup i innych miejsc rozsianych po słowiańskiej ziemi.