487
jms
W tym roku na Żywej Szopce u Franciszkanów w Krakowie pojawi się m.in. Theatrum Mundi i Reprezentacyjna Orkiestra Dęta Kopalni Soli w Wieliczce. Franciszkanie od początku wystawiają szopkę tylko trzy dni w roku: w Wigilię, w I i II dzień Świąt Bożego Narodzenia. To szopka o najstarszych tradycjach w Polsce.
Franciszkanie zaczną budować szopkę już w najbliższy czwartek, ale zwierzęta przywiozą z Ogrodu Zoologicznego i Uniwersytetu Rolniczego dopiero 24 grudnia, w Wigilię Bożego Narodzenia. Osiołka, koniki, lamy, owce i kozy będzie można zobaczyć na dwie godziny przed Pasterką. Wtedy też, o 22.00 Theatrum Mundi z Krakowa wraz z klerykami franciszkańskiego seminarium wystawią jasełka. Później, do samej północy zaplanowano wspólne kolędowanie z zespołem „Fioretti”.
W pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenie, 25 grudnia, szopkę będzie można oglądać od godz. 14.00. Swój program świąteczny przedstawią m.in. uczniowie ze Szkoły Podstawowej ss. Urszulanek w Krakowie oraz Krakowski Chór Młodzieżowy „Płomień”.
W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenie, 26 grudnia, na wspólne kolędowanie zakonnicy zapraszają również od godz. 14.00. Tego dnia usłyszymy Koncert kolęd w wykonaniu Reprezentacyjnej Orkiestry Dętej Kopalni Soli w Wieliczce, góralskiego zespołu „Majeranki” oraz krakowskiego zespołu „W Miłości Zwycięstwo”. Jasełka przedstawią uczniowie z Zespołu Szkół im. św. Franciszka z Asyżu w Poskwitowie.
Ponadto organizatorzy zaplanowali konkursy dla dzieci.
Impreza w całości będzie transmitowana w internecie: www.szopka.franciszkanie.pl
Pierwszą żywą szopkę wystawił św. Franciszek z Asyżu w Greccio w 1223 r. Dziewiętnaście lat temu krakowscy franciszkanie przeszczepili ten zwyczaj do Polski.
jms
„O początkach Żywej Szopki w Krakowie”
Opowiada o. Sławomir Klein OFMConv,
Opowiada o. Sławomir Klein OFMConv,
obecnie duszpasterz przy jednym z niemieckich klasztorów franciszkanów
Drugi rocznik WSD Franciszkanów (znany notabene z wielu interesujących i ekstrawaganckich, jak na te czasy idei) wpadł na pomysł, aby Boże Narodzenie Roku Pańskiego 1992 stało się wyjątkowe. Postanowiliśmy postawić tzw. „żywą szopkę”.
O ile budulca nie brakowało, o tyle dwa „szczegóły” pozostały dość istotne: pozwolenie naszych władz zakonnych i oczywiście, zwierzęta. Ówczesny magister – główny wychowawca o. Kazimierz Malinowski „z zapałem”, ale i z pewną dozą nieśmiałości poparł ów projekt. Rektor o. Franciszek Solarz „tradycyjnie” już poparł ideę naszego kursu; projekt trafił więc do instancji wyższej, a więc do Gwardiana – o. Symeona Barcika. Śp. o. Symeon, przyjaciel kleryków pomysł zaakceptował. Rozpoczęliśmy więc poszukiwanie zwierząt. Tu okazał się pomocny (a właściwie jedyny możliwy!!!) dyrektor Ogrodu Zoologicznego Józef Skotnicki. On to wypożyczył nam „podstawowy” i najbardziej egzotyczny element żywej szopki – osła (a może to była oślica?!). Poza tym skontaktował się z prof. Janem Szarkiem z Akademii Rolniczej i załatwił nam inwentarz „uzupełniający”: kozy i owce. Cała ta „Arka Noego” zamieszkała w Sali bł. Jakuba (wyobraźmy więc sobie nastroje mieszkających nad salą ojców profesorów – choć otrzymaliśmy pochwały od śp. o. Emila Kołodzieja; brakowało mu jedynie w szopce bernardyna – psa bernardyna!!!).
W Noc Wigilijną naszą szopkę nawiedził ks. kard. Franciszek Macharski, jak również wielu innych, zwłaszcza bezdomnych (to było mocne przeżycie dla nich i dla nas!). Przy rozpalonym ognisku tańcowaliśmy i śpiewaliśmy. Następnego zaś dnia przeżyliśmy autentycznie „najazd” krakowian. Zaplanowany jeden dzień szopki przedłużyliśmy o cały dzień (nie mogliśmy przetrzymywać zwierząt z powodu dużej odpowiedzialności – ale, jak na pierwszy raz to wystarczyło).
Nie obeszło się oczywiście bez wielu zabawnych sytuacji, jak np. noszenie na rękach osła do szopki, który upierał się „jak osioł”, ale przede wszystkim – łapanka na Krakowskim Rynku uciekającego kozła, co zostało odnotowane nawet przez lokalne media; i wiele innych historii, o których nie sposób tu napisać. Wiele pozostanie w umysłach i sercach pełnych wdzięczności, tym wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego kawałka historii klasztoru i seminarium Franciszkanów, jak i samego miasta Krakowa.
Cieszy fakt, że tradycja ta jest kontynuowana.
Historia Żywej szopki w Greccio wg Tomasza z Celano
(Brat Tomasz Celano, Życiorys pierwszy Świętego Franciszka z Asyżu, w: Źródła Franciszkańskie, Wydawnictwo Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2005, ss. 500-501)
W 1223 roku, na trzy lata przed swoją śmiercią, św. Franciszek z Asyżu celebrował Boże Narodzenie w Greccio. Pięć lat później, Tomasz z Celano, pierwszy biograf św. Franciszka, opisuje to wydarzenie w następujący sposób:
"Nastał dzień radości, nadszedł czas wesela. Z wielu miejscowości zwołano braci. Mężczyźni przygotowali świece i pochodnie dla oświetlenia nocy, co promienistą gwiazdą oświetliła niegdyś wszystkie dnie i lata. Wreszcie przybył święty Boży i znalazłszy wszystko przygotowane, ujrzał i ucieszył się. Mianowicie nagotowano żłóbek, przyniesiono siano, przyprowadzono wołu i osła. Uczczono prostotę, wysławiono ubóstwo, podkreślono pokorę, i tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem.
Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla ludzi i zwierząt. Przybyły rzesze ludzi, ciesząc się w nowy sposób z nowej tajemnicy. Głosy rozchodziły się po lesie, a skały odpowiadały echem na radosne okrzyki. Bracia spieszyli, oddając Panu należne chwalby, a cała noc rozbrzmiewała okrzykami wesela.
Święty Boży stał przed żłóbkiem, pełen westchnień, przejęty czcią i ogarnięty przedziwną radością. Ponad żłóbkiem kapłan odprawiał uroczystą Mszę świętą, doznając nowej pociechy.
Święty Boży ubiera się w szaty diakońskie, był bowiem diakonem, i donośnym głosem śpiewa świętą Ewangelię. A jego głos mocny i słodki, głos jasny i dźwięczny, wszystkich zaprasza do najwyższych nagród. Potem głosi kazanie do stojącego wokół ludu, słodko przemawiając o narodzeniu ubogiego Króla i małym miasteczku Betlejem. (…)
Święty Boży ubiera się w szaty diakońskie, był bowiem diakonem, i donośnym głosem śpiewa świętą Ewangelię. A jego głos mocny i słodki, głos jasny i dźwięczny, wszystkich zaprasza do najwyższych nagród. Potem głosi kazanie do stojącego wokół ludu, słodko przemawiając o narodzeniu ubogiego Króla i małym miasteczku Betlejem. (…)
A pewien cnotliwy mąż miał dziwne widzenie. Widział w żłóbku leżące dzieciątko, bez życia, ale kiedy święty Boży zbliżył się doń, ono jakby ożyło i zbudziło się ze snu. To widzenie nie jest nieodpowiednie, gdyż w wielu sercach dziecię Jezus zostało zapomniane. Dopiero Jego łaska, za pośrednictwem sługi Świętego Franciszka, sprawiła, że zostało w nich wskrzeszone i utrwalone w kochającej pamięci."