Do zamachu doszło około godziny 15.00 miejscowego czasu, gdy ks. Wiesław Kantor wracał ze spowiedzi z oddalonej około 20 km od parafii, kościoła filialnego. Oprócz niego w samochodzie były jeszcze trzy inne osoby. Nikt oprócz Księdza nie został ranny.
Swoje i innych ocalenie zawdzięczam na pewno św. Siostrze Faustynie, – mówił ks. Kantor, bo to przecież była Godzina Miłosierdzia – wyjaśnia ranny kapłan.
Nie są znane motywy napadu ani też kto go dokonał. W regionie Rutshuru jest dalej niespokojnie, chociaż 24 marca rząd kongijski podpisał pakt pokojowy z rebeliantami, którzy od października ubiegłego roku kontrolowali okolice Rutshuru. Spokoju też nie przyniosło internowanie w lutym w Rwandzie przywódcy rebeliantów, gen. Laurenta Nkdundy. Kilka dni wcześniej konwój z pomocą charytatywną Caritasu z Gomy do Rutshuru z powodu ostrzału musiał zawrócić. Do Rutshuru dotarł dopiero w eskorcie wojsk ONZ. Ciągle też dochodzą wieści o dokonywanych nocą morderstwach.
Ks. Wiesław Kantor niedawno przeszedł operację serca po rozległym zawale, jaki przeżył na początku grudnia ubiegłego roku. Nie zgodził się jednak na powrót do kraju na czas rekonwalescencji. Misjonarz od 1987 roku, z krótką przerwą, jest proboszczem w parafii Rutshuru. Na misje wyjechał w roku 1982. Pochodzi z Korzennej koło Nowego Sącza.