W Dniu Życia Konsekrowanego biskupi zapraszają do swoich katedr osoby życia konsekrowanego na Msze św. – Jest wówczas wyrażane podziękowanie, najpierw chyba samemu Panu Bogu za ten fenomen, jakim jest życie zakonne w Kościele. A potem podziękowanie osobom, które zaproszenie Jezusa podjęły – tłumaczy ks. Tomasz Sielicki TChr, przewodniczący Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich.
Kościół proponuje różne formy życia konsekrowanego: zgromadzenia zakonne czynne i kontemplacyjne, instytuty świeckie, stowarzyszenia życia apostolskiego. Tym co je łączy są składane śluby: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Istnieją także indywidualne formy życia konsekrowanego, jak stan dziewic konsekrowanych, wdów, wdowców czy też życie pustelnicze.
Z woli Jana Pawła II, obchodzony od 14 lat Dzień Życia Konsekrowanego przypada 2 lutego, w święto Ofiarowania Pańskiego. Ks. Tomasz Sielicki TChr podkreśla, że pierwszym ofiarującym jest Pan Bóg. – W takim myśleniu potocznym, człowiek zostawiając za sobą świat, możliwość założenia rodziny, jak gdyby składa jakąś ofiarę i dodatkowo składa trudne śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. A w czasie formacji dowiaduje się, że to nie on ofiaruje coś Panu Bogu, ale sam zostaje obdarowany zdolnością przeżywania rad ewangelicznych – mówi ks. Sielicki.
Siostra Miriam Długosz, werbistka, podkreśla, że nie wystarczy być zakonnicą – trzeba być szczęśliwą siostrą zakonną. – Jeśli jako siostra nie jestem szczęśliwa, nie z przekonania idę za Chrystusem to nie przekażę innym ukochania życia – tłumaczy. Wskazuje też na wagę świadectwa życia. – Jako początkująca misjonarka w Papui Nowej Gwinei prowadziłam kurs biblijny. Powtarzałam nieustannie, że musimy czytać Ewangelię, czytać Biblię. Na koniec tego kursu, w którym jak się później dowiedziałam uczestniczyło 99 proc. analfabetów, podszedł starszy mężczyzna, który przyznał, że nie umie czytać i dodał: „Moją Biblią jest życie was, misjonarzy i misjonarek”.
Na potrzebę osobistego świadectwa zwraca uwagę bp Kazimierz Gurda. – To wydaje się najważniejsze zadanie, aby umieć mówić o miłości, jaką Bóg ma do człowieka i którą ukazał w Jezusie Chrystusie, swoim Synu – podkreśla. Jak dodaje biskup, osoby konsekrowane czynią to stale. W tych miejscach, w których są zaangażowane, pragną o tej miłości świadczyć poprzez modlitwę i zaangażowanie duszpasterskie.
Bracia i siostry zakonne prowadzą sierocińce, przedszkola, szkoły, domy opieki, jadłodajnie dla biednych, kursy duchowości, wydawnictwa, media. – Nie ma w zasadzie dobrej ludzkiej dziedziny życia, w której zakonnicy nie byliby obecni – mówi ks. Sielicki. Z kolei matka Joanna Olech USJK, sekretarz generalna Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych, dodaje, że fundamentem i bodźcem wszystkich działań jest posługiwanie Bogu miłującemu człowieka i wyrażanie miłości Bożej. Zwraca uwagę, że dzisiaj problemem zakonów żeńskich jest znaczne zmniejszenie się powołań. – Ale możemy prowadzić te wszystkie zainicjowane przez zgromadzenia dzieła, prace charytatywną, wychowawczą i opiekuńczą, dlatego że staramy się współpracować ze świeckimi – mówi.
Szczególną misję w Kościele mają siostry z zakonów kontemplacyjnych. – Mamy wpatrywać się w Pana Boga, rozmawiać z Nim, chłonąć Jego światło, miłość, ale nie dla siebie, ale by promieniować Nim, odsłaniać przed ludźmi. Czynimy to nie przez czyny miłości, nawet nie przez słowa miłości, ale bezpośrednio, jak gdyby wprost z serca do serca – tłumaczy matka Weronika Sowulewska, mniszka kamedułka. – Jesteśmy jakby „akumulatorami Bożej miłości”, Boskiej energii w Kościele, po to, żeby wszyscy mogli się do tego „urządzenia” podłączyć – dodaje przewodnicząca Konferencji Przełożonych Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych.
Od kilkunastu lat siostry z zakonów klauzurowych otwierają swoje klasztory także poza granicami Polski, na terenach uważanych za misyjne, jak choćby w Kazachstanie. W sumie obecnie jest kilkanaście klasztorów założonych przez polskie mniszki.
Swoje powołanie poza granicami Polski realizuje 3 tys. polskich zakonników. W krajach misyjnych pracuje ponad 2 tys. sióstr zakonnych oraz braci i księży zakonnych. – Może się wydawać, że to duża liczba, ale jeśli uświadomimy sobie, że z Włoch czy Holandii jest po 10 tys. misjonarzy, to jednak mamy sporo tu do zrobienia – uważa o. Andrzej Danilewicz, prowincjał werbistów. Mówiąc o zadaniach misjonarzy, podkreśla, że najważniejsze jest głoszenie Dobrej Nowiny. – Gdy misjonarze docierają na misje, to pierwsze co rzuca im się w oczy to bieda i naturalnym odruchem serca chcą temu zaradzić. Podejmują wiele dzieł: budują drogi i studnie, prowadzą szpitale i szkoły. Ale nas może ktoś zastąpić w dostarczaniu dóbr, natomiast nikt nas nie zastąpi w głoszeniu Dobrej Nowiny, w udzielaniu sakramentów, rozgrzeszaniu – tłumaczy.
Jak zwraca uwagę franciszkanin o. Jan Maria Szewek z Centrum Informacyjnego Zakonów, w posługę misjonarzy w sposób szczególny wpisane jest oddanie Chrystusowi do końca – zakładające męczeństwo. – Kiedy mówimy o męczennikach, to często nam się wydaje, że jest mowa o zamierzchłych czasach, o starożytności, względem średniowieczu, a okazuje się, że jest to problem współczesny – zauważa o. Szewek. W ostatnim trzydziestoleciu na całym świecie zginęło około 900 misjonarzy, w tym sześcioro Polaków (s. Czesława Lorek, o. Henryk Denejka, o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek oraz ks. Jan Czuba i kleryk Robert Gucwa). Powodem zamachów na misjonarzy jest głoszenie wiary, ale dość często także ich działania na rzecz poprawy losu tamtejszych ludzi, co nie podoba się rebeliantom.
Konferencja prasowa przed Dniem Życia Konsekrowanego odbyła się w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski 27 stycznia br.
(md © Biuro Prasowe KEP 2010)