- Damian Urbańczyk – pochodzący ze Śląska, wybiera sie na wycieczkę swojego życia, aby pomagać w Bocaranga. Będzie szefem budowy Centrum Edukacyjnego, które właśnie sie buduje. To szybka prośba i spełnienie marzeń.
- br. Artur Pokrzywa – Wikariusz Krakowskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Po raz pierwszy wyjeżdża do Afryki..
- br. Benedykt Pączka – sekretarz misyjny, odpowiedzialny za Sekretariat Misyjny w Prowincji Krakowskiej. Po raz czwarty stanie na ziemi marzeń, gdzie chciałby pracować i tam oddać swoje życie – za braci.
Dzień wyjazdu z Polski
I tak to się zaczęło. Rano wyjechaliśmy o godz. 5.45, w Polsce miało być załamanie pogody, no i tak się stało. Prawie przez całą drogę padał śnieg. Warunki były straszne, a trzeba było dojechać do Warszawy. Udało się – o godz. 10.00 byliśmy na miejscu. Odprawa bagażowa, i tutaj niestety musieliśmy wyjąć trochę kiełbasy z naszych 6 walizek i włożyć do bagażu podręcznego. Damian miał jeszcze kilka kilogramów w zapasie. Jednak i tym sposobem przemyciliśmy 5 kg. za które nie musieliśmy nic płacić. W Warszawie wszystko sprawnie poszło, oprócz tego że samolot był opóźniony o 45 minut.
Trochę zawiało grozą (śniegiem bardziej) ale co tam – co Bóg przygotował to będziemy mieli. Kiedy dolecieliśmy do Paryża – okazało się że mamy 20 minut czasu, aby zdążyć na dzisiejszy samolot do Ndżameny. I co ??? w bieg szybko na E 51…. Biegliśmy pytając gdzie to jest. Musieliśmy wybiec z terminalu D i udać się na właściwy nasz terminal. Autobus i bardzo miły Pan, który podwiózł nas szybko i bezpiecznie….. była już godz. 16.00. Szybko biegiem, a tutaj jeszcze kontrola paszportowa i bagażowa… kurcze nie wiem czy zdążymy. No cóż, ja przeszedłem (tylko do sera wędzonego który miałem w mojej torbie Pani miała jakieś wątpliwości. Polecono mi abym szybko biegł do terminalu i powiedział, że jesteśmy. Tak właśnie zrobiłem zabierając wszystkie paszporty w liczbie 3 i zacząłem biec. Kiedy już byłem przy obsłudze, która wpuszczała na samolot, okazało się że jest za późno, wszyscy już weszli. Zapytali mnie kim jesteśmy, czy może z obsługi ropy naftowej? Ja odpowiedziałem, że jesteśmy misjonarzami, braćmi kapucynami, i chyba była to karata przetargowa, obsługa zaczęła dzwonić, pisać, alarmować – i udało się. Otworzyli już zamknięty samolot, ja wbiegłem mówiąc, że za mną są jeszcze dwie osoby. To oczywiście br. Artur Pokrzywa i Damian Urbańczyk. Okazało się, że Damian miał duże problemy z bagażem podręcznym ponieważ przerzuciliśmy do niego trochę wędliny. No i jeszcze szukano u niego paszportu który ja miałem w swoich rękach. br. Artur pobiegł po niego, a tam Damian prawie cały rozebrany z butów i innych części odzienia wierzchniego, wszystko wyrzucone z plecaka, no i właśnie krzyk br. Artura „Paszport jest przy obsłudze” …. I tak oto udało się zabrać Damiana od człowieka który skrzętnie go przeszukiwał.
Pierwsza noc za nami – trochę odpoczęliśmy przy śpiewie z jakiejś knajpy, który dochodził do naszego domu gdzie spaliśmy, huk samolotów i helikopterów… no i tak się zaczyna. Zostańcie z Bogiem – do napisania.
br. Benedykt Pączka OFMCap