Wywiad: Wieje wiatr

Z franciszkaninem o. Andrzejem Zającem rozmawia Bożena U. Zaremba o 800-leciu zakonu, życiu klasztornym, poezji i św. Franciszku. Wywiad pochodzi z wydawanego w Nowym Jorku, polonijnego "Nowego Dziennika" (Polish Daily News), wersji internetowej, z 2 października 2009 roku.

W tym roku przypada 800-lecie założenia zakonu franciszkanów i
część polskich obchodów już miała miejsce we Wrocławiu i Gdańsku,
natomiast główne uroczystości odbędą się w październiku w Krakowie.
Dlaczego tutaj?

Krakowski klasztor Franciszkanów
jest takim polskim Asyżem. Bracia przybyli tu już w 1237 roku i
pozostali do dziś, a nasz klasztor jako jedyny w Polsce działa bez dnia
przerwy od XIII wieku. Data też jest nieprzypadkowa – 1, 2 i 3
października to triduum, a 4 przypada święto św. Franciszka – to są dni uroczyście obchodzone każdego roku we wszystkich klasztorach franciszkańskich.

Reguła, jakiej podlega zakon franciszkanów, mówiąca o
"zachowaniu świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa przez życie
w posłuszeństwie, bez własności i w czystości", nie uległa zmianie od
1223 roku. Czy zmieniła się jej interpretacja?

Trzeba sobie zdać sprawę, że zakony franciszkanów żyją nie tylko
według Reguły, która jest zasadniczym i rzeczywiście niezmienionym
dokumentem, ale również według odrębnych konstytucji, które Regułę
interpretują. I one raz na jakiś czas ulegają rewizji, dlatego że świat
się zmienia, zmieniają się też wyzwania, zarówno życia, jak i Kościoła.

Które formy życia zakonnego pozostały niezmienione?

Na pewno życie wspólne, wspólna kasa, modlitwa wspólnotowa.
Spotykamy się trzy razy dziennie na modlitwie brewiarzowej. Podobnie
wspólna eucharystia dalej pozostaje jednym z zasadniczych punktów dnia.
A skoro mówimy o modlitwie, to oczywiście każdy zakonnik modli się
jeszcze sam, bo tak, jak każdy człowiek wierzący, także i zakonnik musi
nawiązać intymny i żywy kontakt z Panem Bogiem. Dopiero wtedy nasze
bycie we wspólnocie nabiera sensu i głębi.

Czy we współczesnym życiu, pełnym zgiełku i pokus, trudniej jest się modlić, trudniej się wyciszyć?

Niewątpliwie tak, bo te wyzwania i pokusy są dzisiaj bardziej
ewidentne. Choćby same reklamy – trudno iść przez miasto ze spuszczoną
głową, bo można by nawet zabłądzić.

Może powiem o swoim doświadczeniu. Różaniec odmawiam zazwyczaj na
mieście. Kiedy idę Plantami, przewiązuję miasto modlitwą jak wstążką.
Myślę, że z tego też płynie jakieś dobro dla miasta. Jestem wtedy
zajęty rozważaniem poszczególnych tajemnic różańca, staram się odnaleźć
w nich siebie i absolutnie nie przeszkadza mi miejski zgiełk.

Główne tereny działalności franciszkanów to pomoc ubogim,
misje, kaznodziejstwo, prowadzenie parafii i sanktuariów oraz
działalność naukowa. Tym zajmują się także inne zakony. Czym więc
wyróżniają się franciszkanie?

Nie chodzi tyle o to co, ale jak to robimy. Dla mnie franciszkanin
to człowiek, który wysłucha każdego, kto do niego przyjdzie, choćby
wszyscy inni odesłali go już z kwitkiem, i zrobi wszystko, żeby mu
pomóc. Według mnie takie właśnie jest przesłanie Ewangelii, może w
najbardziej dosadnej i heroicznej formie.

Kto według Ojca ma największe predyspozycje do życia zakonnego?

To jest sprawa bardzo indywidualna, chociaż świętej pamięci ksiądz
Jerzy Świnka, doświadczony ojciec duchowny, powiedział kiedyś: "Co
rodzina dała, tego seminarium nie zabierze, a czego rodzina nie dała,
tego i seminarium nie da". To podejście może wydawać się dość
radykalne, wręcz podważające sensowność istnienia seminarium, ale tu
chodzi o bazę. Człowiekowi, który z rodziny nie wyniósł zasadniczych
wartości, jest trudniej stworzyć tę duchową i moralną nadbudowę.
Seminarium może pomóc, ale struktura bez fundamentu rodzinnego jest jak
zamek na piasku – bardziej narażona na upadek. Jestem we wspólnocie
zakonnej od dwudziestu lat, i co mnie dzisiaj najbardziej trzyma i
chroni, szczególnie w sytuacjach trudnych, to jest to, co otrzymałem od
rodziców.

"Doświadczenie Boga w 'Uwielbieniu Boga Najwyższego’ w świetle doświadczenia Boga w innych pismach św. Franciszka z Asyżu"
to tytuł pracy doktorskiej, którą Ojciec niedawno obronił. Zastanawia
mnie, co można jeszcze nowego powiedzieć na temat tej postaci?

Tekst, który analizowałem, jest jednym z trzech zachowanych do dzisiaj autografów św. Franciszka,
tekst szczególny, bo napisany, jak to możemy sobie wyobrazić, krwawiącą
ręką Franciszka tuż po otrzymaniu stygmatów. Jest to modlitwa, z całą
litanią imion Boga i za każdym imieniem Boga kryje się bardzo konkretne
doświadczenie. Więc kiedy Franciszek pisze na przykład: "Ty jesteś
dobrem, wszelkim dobrem, najwyższym dobrem" albo "Ty jesteś radością i
weselem", to znaczy, że Boga doświadczył w swoim życiu właśnie jako
dobro czy też radość i wesele. Moja praca polegała na tym, żeby
wyszukać w innych pismach Franciszka właśnie te miejsca, w których on
mówi o doświadczaniu Boga. I przy tej analizie objawiło się niezwykłe
bogactwo przeżyć i znaczeń.

Ojciec, znany również jako poeta, jest autorem tekstów do ostatniej
płyty zespołu Galicja pt. "Wiał wiatr", które są swoistym komentarzem
do życia św. Franciszka. Jednocześnie można je odczytać jako
uniwersalne wskazówki dla współczesnego człowieka
.

Taki był zamysł. Jesteśmy często przyzwyczajeni do posługiwania się
pewnymi, dobrze już utrwalonymi ikonami świętych i staramy się ich nie
naruszać. Takie schematy są potrzebne, żeby się świętymi zachwycać, ale
trzeba też przedzierać się przez nie i dochodzić do żywego człowieka, z
krwi i kości, bo schemat nie za bardzo jest w stanie nam pomóc w
rozwiązaniu naszych życiowych problemów czy odnajdywaniu odpowiedzi na
nasze pytania. Tak więc starałem się pokazać Franciszka bardziej
współczesnego, jako człowieka, który przeżywał te same problemy co my.
Jestem zresztą przekonany, że człowiek już od Adama i Ewy cały czas
szuka odpowiedzi na te same pytania – o sens istnienia, o miłość, o
samotność.

Czego symbolem jest tytułowy wiatr?

Pierwsze skojarzenie dla mnie, jako człowieka wierzącego, to Duch
Święty. Ale spójrzmy też na naszą rozmowę: siedzimy sobie tutaj,
wiaterek nas owiewa, ale w chwili zastanowienia odczujemy, że dotyka
nas podmuch nadprzyrodzoności, że w tym zabieganym życiu wyzwala myśli,
które sięgają ponad ten świat. Pamiętamy też wszyscy ten niesamowity
obraz w czasie pogrzebu Ojca Świętego, który poruszył chyba każdego na
całym świecie. Wiał wiatr, przewracał kartki Biblii i w końcu ją
zamknął. Nic takiego, tylko wiatr, a przecież widzieliśmy wszyscy, że
działo się coś nie z tej ziemi.

Na płycie
nagrany jest także piękny tekst "List", nawiązujący do pierwszych słów
Ewangelii według św. Jana: "Na początku było słowo, a słowo było u
Boga…". Jest to wyraźny dowód, że ojciec nie rzuca słów na wiatr…

To prawda, słowo jest niezwykle ważne. Również było ważne dla
Franciszka, dlatego chciałem, żeby tekst poświęcony słowu mówił o tym
bardzo dobitnie. Ponadto w interpretacji Jerzego Treli brzmi
szczególnie wymownie. Wśród wielu listów, które napisał św. Franciszek,
wyjątkowe miejsce zajmuje tak zwany "List do wiernych", w którym
wyjaśnia: "Będąc sługą wszystkich, mam obowiązek służyć wszystkim i
udzielać wonnych słów Mojego Pana".

Franciszek czuje się wewnętrznie zobowiązany do tego, żeby słowo,
które sam otrzymuje od Pana, przekazywać innym. Proszę zwrócić uwagę,
że dla niego słowo ma nawet zapach. Franciszek opowiada w tym liście
historię Jezusa jako historię słowa: "To Słowo Ojca (…) przyjęło
prawdziwe ciało naszego człowieczeństwa". Widać więc u niego niezwykle
odpowiedzialne i pełne zachwytu podejście do tajemnicy słowa.

Koncept rycerza i rycerskiej postawy, jaką przypisuje się św. Franciszkowi, też zdaje się dla Ojca odgrywać istotną rolę.

Jako młody człowiek Franciszek bardzo chciał zostać rycerzem. Potem
rycerskość odczuł w swoich kościach dość mocno, kiedy został pojmany w
wojnie między Asyżem a Perugią i rok spędził w lochach. Te ciężkie
doświadczenia wcale w nim nie zabiły rycerskich pragnień, bo jeszcze
raz wyruszył na wojnę. Później wydarzyło się coś duchowo niezwykłego,
kiedy pod Spoleto usłyszał głos, który zinterpretował jako głos Boży:
"Franciszku, komu lepiej służyć: Panu czy słudze?". Franciszek miał
odpowiedzieć: "Panu". W rezultacie tej rozmowy z Bogiem zdecydował się
zostawić życie, które do tej pory wiódł, i oddać się służbie Bogu, ale
odwaga, szlachetność serca i hart ducha były w nim do końca.

A w nas?

Niestety, brakuje nam czasem tej rycerskości, choćby w sposobie bycia, w sposobie mówienia czy w odpowiedzialności za słowo.

Co jest największym wyzwaniem stojącym obecnie przed franciszkanami?

Wciąż to, od czego rozpoczęliśmy naszą rozmowę, czyli życie według
Ewangelii Świętej. Największą pokusą dla nas jest abstrahowanie od
tego, co jest istotą życia franciszkanina, co nadaje sens temu, co
robimy i rozwiązywanie problemów używając logiki tylko ludzkiej. Logika
ludzka może doprowadzić nas jedynie do przekonania, że jesteśmy
zupełnie światu niepotrzebni. A sam fakt, że jesteśmy wspólnotą i że
jesteśmy razem dla jednej sprawy – służby Bogu i służby ludziom – jest
znakiem nadprzyrodzoności czy znakiem innego świata, do którego każdy,
bardziej czy mniej świadomie i tak zmierza.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Bożena U. Zaremba

Na zdjęciu, o. Andrzej Zając OFMConv / fot. B. Pławecki OFMConv

Za: www.franciszkanie.pl.

Wpisy powiązane

Niepokalanów: XXX Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów

Piknik kapucyński w Stalowej Woli

Dziękczynienie za pontyfikat u franciszkanów w Krakowie