420
– Ależ tak. Już tydzień przed świętami odbył się tutaj dzień skupienia przygotowujący naszych pracowników, grupy przynależące do świątyni, a także wiernych do głębokiego przeżycia świąt Bożego Narodzenia. Jednak biorąc pod uwagę wyjątkowo niebezpieczną sytuację w kraju, zdecydowaliśmy się na wcześniejszą godzinę Pasterki. Zazwyczaj poprzedzają ją jasełka lub koncert chórów – rozpoczyna się to o godz. 21.00, ale tym razem wierni zostali zaproszeni już na godz. 19.00. Rozpoczęliśmy śpiewami bożonarodzeniowymi, by o godz. 19.30 sprawować Mszę Świętą. Pod koniec Eucharystii w uroczystej procesji, w której szli ministranci, przedstawiciele różnych grup działających przy bazylice oraz mamy z dziećmi urodzonymi w okresie po ostatnich świętach Bożego Narodzenia, udaliśmy się do szopki, by tam modlić się o pokój. Po niej nastąpiło błogosławieństwo niemowląt, a nasze skupienie zakończyliśmy modlitwą "Anioł Pański". Pasterka zgromadziła trochę mniej ludzi niż zwykle – zwyczajowo uczestniczy w niej kilka tysięcy wiernych i turystów. W tym roku ze względu na kontekst społeczno-polityczny przybyło mniej wiernych z innych stron, choć ludność miejscowa – ku naszemu zadziwieniu – dopisała.
Ta obecność jest wymownym świadectwem… Co można powiedzieć o duchowości Iworyjczyków?
– Otóż z nastaniem kryzysu dostrzegliśmy wzrost liczby wiernych, a to ze względu na migrację części ludności z terenów zajętych przez rebeliantów. Wierni bardzo aktywnie włączają się w życie Kościoła. Liczebność grup regularnie gromadzących się na modlitwie świadczy o ich świeżym i żywym podejściu do wiary w Chrystusa. Poza tym każda parafia ma tzw. podstawowe wspólnoty kościelne działające na "osiedlach". Spotykają się one na modlitwie nie tylko w kościele, ale też w domach rodzinnych, organizują życie modlitewne parafii, a także pomoc charytatywną. Dają zatem bardzo konkretne świadectwo, głosząc Dobrą Nowinę czynem i przykładem. To dzięki ich pomocy – zważywszy na wielkie ubóstwo, zagrożenie chorobami – wielu z tutejszych mieszkańców poznaje Chrystusa.
A jak to się stało, że w Jamusukro, w Afryce, gdzie katolicy nie są większością, wzniesiono najwyższą, bo aż 158-metrową bazylikę świata? I jak to możliwe, że w Afryce, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, posługę pełnią właśnie polscy księża pallotyni?
– Bazylika w Jamusukro, politycznej stolicy kraju liczącej ok. 180 tys. mieszkańców, jest świadectwem wiary jej budowniczego. Ufundował ją pierwszy prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej Felix Houphet-Boigny w ofierze Bogu i swoim braciom. Współczesnym i przyszłym pokoleniom przekazał dzieło mające przypominać o pilnej i stałej potrzebie pokoju oraz o jego wartości wychowawczej, kulturowej, społecznej i politycznej. Jest ono jakby łącznikiem między ziemią Afryki a niebem, między Bogiem a ludźmi. Mieści się tu też największa w świecie powierzchnia witrażowa (7400 m2) ukazująca Pismo Święte w obrazach.
10 września 1990 r. świątynia konsekrowana przez Papieża Jana Pawła II otrzymała status bazyliki mniejszej. Sanktuarium wraz ze 150 ha ziemi ofiarowano Ojcu Świętemu i obecnie stanowi ono własność Watykanu. Jan Paweł II prosił nas, tzn. Księży Pallotynów, o podjęcie w nim pracy.
Bazylice patronuje Matka Boża Królowa Pokoju. Były jakieś szczególne okoliczności, które zadecydowały o wyborze Patronki?
– Prezydent Houphet-Boigny był bardzo zatroskany o pokój i jednocześnie odznaczał się żywą pobożnością maryjną. Dlatego zdecydował się wznieść kościół będący zarówno miejscem modlitwy, jak i wezwaniem o pokój. Tak oto sanktuarium otrzymało tytuł Matki Bożej Pokoju, Tej, która jest Matką Księcia Pokoju.
Ojciec Święty Jan Paweł II był w bazylice i ją konsekrował. Ktoś o tym jeszcze pamięta?
– Oczywiście, tym bardziej że Sługa Boży Jan Paweł II jest tu upamiętniony na różne sposoby. W sanktuarium znajduje się statua klęczącego Papieża Polaka z różańcem w ręku. Dwie duże płyty marmurowe z napisem w językach łacińskim oraz francuskim przypominają moment konsekracji.
Na zakończenie każdej Mszy św. niedzielnej oraz świątecznej procesyjnie udajemy się do kaplicy maryjnej. Tam odtwarzana jest modlitwa Jana Pawła II, którą wypowiedział na koniec kazania wygłoszonego z okazji konsekracji bazyliki. Po niej modlimy się o beatyfikację Jana Pawła II i za jego wstawiennictwem prosimy Boga o pokój na Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Na czym polega praca duszpasterska w iworyjskim sanktuarium?
– W sanktuarium codziennie sprawowana jest Eucharystia, udzielany sakrament pokuty. Przyjmujmy pielgrzymki, organizujmy dni skupienia, święcimy dewocjonalia. W niedziele i święta, a w miesiącach maryjnych codziennie odmawiamy Różaniec. Praktykujmy także modlitwy poranne z robotnikami zatrudnionymi przy bazylice. Poza tym w naszym sanktuarium trwa wieczysta modlitwa o pokój. W miarę możliwości pomagamy też w duszpasterstwie sąsiednich parafii, a raz na tydzień sprawujemy Msze św. w klasztorze Sióstr Karmelitanek oddalonym o mniej więcej 10 km od naszego sanktuarium.
Wspomniał Ksiądz o różnych grupach duszpasterskich działających przy parafii…
– Tak. Śpiewa tu pięć chórów, działają też grupy: liturgiczna, teatralna, porządkowa, dekoracyjna, turystyczna, pielgrzymkowa, ministrancka, a także rada duszpasterska.
Oprócz zaangażowania duszpasterskiego zajmujemy się utrzymaniem bazyliki, przy której pracuje ponad sto osób. Od 12 lat jestem rektorem, czyli kustoszem bazyliki, a obecnie również sekretarzem generalnym Międzynarodowej Fundacji Matki Bożej Pokoju. Jeden z naszych współbraci, diakon stały Cezary Czerwiński, od kilku miesięcy jest ekonomem bazyliki i wspominanej Fundacji. To dwie bardzo odpowiedzialne funkcje powierzone nam przez Watykan i przez hierarchię Kościoła lokalnego.
– Nie dysponujemy aktualnymi danymi. Niektórzy podają jakieś statystyki, ale są one fikcyjne. Południe kraju jest w większości katolickie, natomiast północ raczej muzułmańska. Jeśli idzie o całość kraju, to muzułmanie są nieco liczniejsi od chrześcijan. Natomiast największa część ludności jest po prostu pogańska (uznająca religijność tradycjonalną) lub opanowana przez sekty.
Z pewnością niełatwo utrzymać tak wielki budynek?
– To prawda. Bazylika utrzymywana jest z dotacji z Watykanu. Pochodzi ona z procentów z pieniędzy złożonych w Banku Watykańskim przez budowniczego Feliksa Houpheta-Boigny´ego. Jednak z uwagi na spadek wartości dolara i w następstwie światowego kryzysu finansowego dotacja ta się zmniejszyła i nie wystarcza na pokrycie niezbędnych kosztów. Stąd też staramy się o własne dochody – np. ze sprzedaży w sklepikach, z uprawy plantacji, z wizyt turystycznych. Warunkiem rozwoju sanktuarium jest konieczność postawienia centrum pielgrzymkowego. Potrzebujemy sal na zebrania, zaplecza gastronomicznego. I oczywiście naszą ogromną troską jest dokończenie budowy szpitala, o który zabiegał już Jan Paweł II.
Z ks. Stanisławem Skuzą SAC, rektorem sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Jamusukro – stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej, rozmawia Małgorzata Bochenek
Sytuacja na Wybrzeżu Kości Słoniowej jest bardzo napięta. Giną ludzie, wielu porzuca rodzinne strony, widmo wojny domowej zdaje się nabierać realnych kształtów. Czy mimo utrzymującej się atmosfery grozy wierni zgromadzili się na wspólnotowej celebrze Bożego Narodzenia?
– Ależ tak. Już tydzień przed świętami odbył się tutaj dzień skupienia przygotowujący naszych pracowników, grupy przynależące do świątyni, a także wiernych do głębokiego przeżycia świąt Bożego Narodzenia. Jednak biorąc pod uwagę wyjątkowo niebezpieczną sytuację w kraju, zdecydowaliśmy się na wcześniejszą godzinę Pasterki. Zazwyczaj poprzedzają ją jasełka lub koncert chórów – rozpoczyna się to o godz. 21.00, ale tym razem wierni zostali zaproszeni już na godz. 19.00. Rozpoczęliśmy śpiewami bożonarodzeniowymi, by o godz. 19.30 sprawować Mszę Świętą. Pod koniec Eucharystii w uroczystej procesji, w której szli ministranci, przedstawiciele różnych grup działających przy bazylice oraz mamy z dziećmi urodzonymi w okresie po ostatnich świętach Bożego Narodzenia, udaliśmy się do szopki, by tam modlić się o pokój. Po niej nastąpiło błogosławieństwo niemowląt, a nasze skupienie zakończyliśmy modlitwą "Anioł Pański". Pasterka zgromadziła trochę mniej ludzi niż zwykle – zwyczajowo uczestniczy w niej kilka tysięcy wiernych i turystów. W tym roku ze względu na kontekst społeczno-polityczny przybyło mniej wiernych z innych stron, choć ludność miejscowa – ku naszemu zadziwieniu – dopisała.
Ta obecność jest wymownym świadectwem… Co można powiedzieć o duchowości Iworyjczyków?
– Otóż z nastaniem kryzysu dostrzegliśmy wzrost liczby wiernych, a to ze względu na migrację części ludności z terenów zajętych przez rebeliantów. Wierni bardzo aktywnie włączają się w życie Kościoła. Liczebność grup regularnie gromadzących się na modlitwie świadczy o ich świeżym i żywym podejściu do wiary w Chrystusa. Poza tym każda parafia ma tzw. podstawowe wspólnoty kościelne działające na "osiedlach". Spotykają się one na modlitwie nie tylko w kościele, ale też w domach rodzinnych, organizują życie modlitewne parafii, a także pomoc charytatywną. Dają zatem bardzo konkretne świadectwo, głosząc Dobrą Nowinę czynem i przykładem. To dzięki ich pomocy – zważywszy na wielkie ubóstwo, zagrożenie chorobami – wielu z tutejszych mieszkańców poznaje Chrystusa.
A jak to się stało, że w Jamusukro, w Afryce, gdzie katolicy nie są większością, wzniesiono najwyższą, bo aż 158-metrową bazylikę świata? I jak to możliwe, że w Afryce, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, posługę pełnią właśnie polscy księża pallotyni?
– Bazylika w Jamusukro, politycznej stolicy kraju liczącej ok. 180 tys. mieszkańców, jest świadectwem wiary jej budowniczego. Ufundował ją pierwszy prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej Felix Houphet-Boigny w ofierze Bogu i swoim braciom. Współczesnym i przyszłym pokoleniom przekazał dzieło mające przypominać o pilnej i stałej potrzebie pokoju oraz o jego wartości wychowawczej, kulturowej, społecznej i politycznej. Jest ono jakby łącznikiem między ziemią Afryki a niebem, między Bogiem a ludźmi. Mieści się tu też największa w świecie powierzchnia witrażowa (7400 m2) ukazująca Pismo Święte w obrazach.
10 września 1990 r. świątynia konsekrowana przez Papieża Jana Pawła II otrzymała status bazyliki mniejszej. Sanktuarium wraz ze 150 ha ziemi ofiarowano Ojcu Świętemu i obecnie stanowi ono własność Watykanu. Jan Paweł II prosił nas, tzn. Księży Pallotynów, o podjęcie w nim pracy.
Bazylice patronuje Matka Boża Królowa Pokoju. Były jakieś szczególne okoliczności, które zadecydowały o wyborze Patronki?
– Prezydent Houphet-Boigny był bardzo zatroskany o pokój i jednocześnie odznaczał się żywą pobożnością maryjną. Dlatego zdecydował się wznieść kościół będący zarówno miejscem modlitwy, jak i wezwaniem o pokój. Tak oto sanktuarium otrzymało tytuł Matki Bożej Pokoju, Tej, która jest Matką Księcia Pokoju.
Ojciec Święty Jan Paweł II był w bazylice i ją konsekrował. Ktoś o tym jeszcze pamięta?
– Oczywiście, tym bardziej że Sługa Boży Jan Paweł II jest tu upamiętniony na różne sposoby. W sanktuarium znajduje się statua klęczącego Papieża Polaka z różańcem w ręku. Dwie duże płyty marmurowe z napisem w językach łacińskim oraz francuskim przypominają moment konsekracji.
Na zakończenie każdej Mszy św. niedzielnej oraz świątecznej procesyjnie udajemy się do kaplicy maryjnej. Tam odtwarzana jest modlitwa Jana Pawła II, którą wypowiedział na koniec kazania wygłoszonego z okazji konsekracji bazyliki. Po niej modlimy się o beatyfikację Jana Pawła II i za jego wstawiennictwem prosimy Boga o pokój na Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Na czym polega praca duszpasterska w iworyjskim sanktuarium?
– W sanktuarium codziennie sprawowana jest Eucharystia, udzielany sakrament pokuty. Przyjmujmy pielgrzymki, organizujmy dni skupienia, święcimy dewocjonalia. W niedziele i święta, a w miesiącach maryjnych codziennie odmawiamy Różaniec. Praktykujmy także modlitwy poranne z robotnikami zatrudnionymi przy bazylice. Poza tym w naszym sanktuarium trwa wieczysta modlitwa o pokój. W miarę możliwości pomagamy też w duszpasterstwie sąsiednich parafii, a raz na tydzień sprawujemy Msze św. w klasztorze Sióstr Karmelitanek oddalonym o mniej więcej 10 km od naszego sanktuarium.
Wspomniał Ksiądz o różnych grupach duszpasterskich działających przy parafii…
– Tak. Śpiewa tu pięć chórów, działają też grupy: liturgiczna, teatralna, porządkowa, dekoracyjna, turystyczna, pielgrzymkowa, ministrancka, a także rada duszpasterska.
Oprócz zaangażowania duszpasterskiego zajmujemy się utrzymaniem bazyliki, przy której pracuje ponad sto osób. Od 12 lat jestem rektorem, czyli kustoszem bazyliki, a obecnie również sekretarzem generalnym Międzynarodowej Fundacji Matki Bożej Pokoju. Jeden z naszych współbraci, diakon stały Cezary Czerwiński, od kilku miesięcy jest ekonomem bazyliki i wspominanej Fundacji. To dwie bardzo odpowiedzialne funkcje powierzone nam przez Watykan i przez hierarchię Kościoła lokalnego.
Jak wielu chrześcijan żyje w Jamusukro? A jak sytuacja przedstawia się w innych regionach kraju?
– Nie dysponujemy aktualnymi danymi. Niektórzy podają jakieś statystyki, ale są one fikcyjne. Południe kraju jest w większości katolickie, natomiast północ raczej muzułmańska. Jeśli idzie o całość kraju, to muzułmanie są nieco liczniejsi od chrześcijan. Natomiast największa część ludności jest po prostu pogańska (uznająca religijność tradycjonalną) lub opanowana przez sekty.
Z pewnością niełatwo utrzymać tak wielki budynek?
– To prawda. Bazylika utrzymywana jest z dotacji z Watykanu. Pochodzi ona z procentów z pieniędzy złożonych w Banku Watykańskim przez budowniczego Feliksa Houpheta-Boigny´ego. Jednak z uwagi na spadek wartości dolara i w następstwie światowego kryzysu finansowego dotacja ta się zmniejszyła i nie wystarcza na pokrycie niezbędnych kosztów. Stąd też staramy się o własne dochody – np. ze sprzedaży w sklepikach, z uprawy plantacji, z wizyt turystycznych. Warunkiem rozwoju sanktuarium jest konieczność postawienia centrum pielgrzymkowego. Potrzebujemy sal na zebrania, zaplecza gastronomicznego. I oczywiście naszą ogromną troską jest dokończenie budowy szpitala, o który zabiegał już Jan Paweł II.
Dziękuję za rozmowę.