Pomimo aresztowania ustępującego prezydenta, Laurenta Gbagbo, sytuacja społeczna i polityczna na Wybrzeżu Kości Słoniowej jest niepewna. Potwierdzają to obecni w kraju salezjanie. Odrzucają oni zdecydowanie każdą próbę nadania religijnego charakteru starciom. Domagają się bardziej zdecydowanego działania organizacji humanitarnych.
„Ludzie próbują wyjść z lęku, przeżywają chwile olbrzymiego napięcia", kontynuuje sekretarz. Jeszcze obowiązuje godzina policyjna, nie ma służb porządkowych. Pomimo zapewnienia, jakie złożył w telewizji Ouattara, młodzi patrioci, popierający Gbabgo, krążą w okolicy i ciągle słychać strzały. Obawiamy się kolejnych starć pomiędzy ugrupowaniami. Sytuacja jest bardzo skomplikowana, wciąż nie ma wody i nie naprawiono sieci elektrycznej, brakuje chleba, gazu i węgla. Zamknięte od 2 miesięcy banki pogarszają sytuację.
Jeszcze bardziej dramatyczna jest sytuacja około 20-25 tysięcy uchodźców, którzy schronili się na placówce misyjnej św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Duékoué: „Obecnie sytuacja normalizuje się" – donosi ks. Vicente Grupeli agencji „Noticias Positivas" – „przez sześć godzin każdego dnia mamy wodę a organizacje humanitarne dostarczają nam żywność. Ale nie można trzymać ludzi w takich warunkach. Ludzie leżą w błocie pośród odchodów".
Salezjanie z Duékoué apelują usilnie o bardziej zdecydowane działanie organizacji międzynarodowych, które jak do tej pory zbyt opieszale reagują na tę katastrofę humanitarną. W pierwszych dniach, kiedy napływ uchodźców przybrał na sile, misjonarze mogli zapewnić odżywki energetyczne tylko dzieciom. Do tej pory wszystkie procedury, związane z konkretnymi działaniami, wydają się bardzo powolne i niewystarczające, by odpowiedzieć na naglące potrzeby tej wielkiej masy ludzi.
Wobec krążących w Internecie niesprawdzonych informacji i filmików video, wspólnota salezjańska z Wybrzeża Kości Słoniowej wydała komunikat. Podaje w nim, że na placówce misyjnej w Duékoué nie doszło do zbrodni i aktów przemocy, ale miały one miejsce w okolicznych dzielnicach, i starcia nie mają podłoża religijnego, a jeżeli już, to – polityczne, etniczne lub gospodarcze.
"Uważamy, że religia nie ma z tym nic wspólnego" – dodał ks. Grupeli. "W ostatnich miesiącach doszło do rzezi z obu stron i żadna z nich nie ma czystych rąk" – stwierdza ks. Fernandes.
InfoAns