Ojciec
Nicolás jest Hiszpanem, ale przez większość swego życia pracował
w Azji. Stąd też spogląda na Europę w szerszej, bo azjatyckiej,
perspektywie. Stwierdza, że jest wstrząśnięty stanem
europejskiego społeczeństwa, które postrzega jako coraz bardziej
„stare" i „aroganckie". Europejczycy starzeją się i
wymierają, a jednocześnie odznaczają się dużą pewnością
siebie i przekonaniem o słuszności własnych opinii – mówi. –
Tego rodzaju postawa uważana jest w Azji za przejaw właśnie
arogancji i zgubnej samowystarczalności. Europejczycy nie powinni
zapominać – stwierdza Nicolás – że nawet jeśli wiedzą wiele,
to nie wiedzą wszystkiego, a inne kontynenty są nie mniej realne
niż Europa, która – dodajmy – coraz bardziej traci na
znaczeniu. Ta arogancka samowystarczalność jest jednym z czynników
odchodzenia europejskich społeczeństw od wiary w Chrystusa. Dawanie
chrześcijańskiego świadectwa w takiej sytuacji jest prawdziwym
wyzwaniem.
Drugie
wyzwanie dotyczy europejskiego islamu, który na naszych
oczach wzrasta liczebnie i zajmuje coraz to nowe obszary. Trzeba –
zauważa generał jezuitów – budować z muzułmanami relacje
oparte na braterstwie, ludzkim otwarciu i koniecznej pomocy. Dialog z
islamem nie przekreśla jednak poczucia własnej chrześcijańskiej
tożsamości, ale wręcz przeciwnie, zakłada je. Dlatego Adolfo
Nicolás mówi o trzecim wyzwaniu, a mianowicie o „konieczności
stworzenia nowego języka, bardziej artystycznego, dramatycznego,
zrozumiałego, zdolnego wyrazić całe bogactwo chrześcijańskiego
doświadczenia". Rzeczywiście, niejednokrotnie język teologii, a
przede wszystkim język kazań, nie pomaga w rozumieniu
chrześcijańskich tajemnic wiary.
Czytając
refleksje generała jezuitów doszedłem do wniosku, że na powyższe
trzy wyzwania można i trzeba spojrzeć w perspektywie rodziny.
Zeświecczenie i spoganienie zaczyna się przecież w rodzinach, w
których rodzice z jakichś powodów nie przekazują wiary swoim
dzieciom. Dbają o różnego rodzaju dodatkowe zajęcia dla dziecka i
skłonni są wydawać na to niemałe pieniądze, ale o wychowanie w
wierze nie chcą lub nie potrafią zadbać. Wysiłek księży,
zakonnic, katechetów bez współpracy z rodzicami może pójść w
dużej mierze na marne. Bez biskupów nie byłoby Kościoła, ale
przyszłość Kościoła zależy przede wszystkim od katolickich
rodzin.
Olbrzymią
rolę rodziny w przekazywaniu wiary widać właśnie w spotkaniu, czy
też konfrontacji z islamem, którego zdolność do ekspansji wyrasta
z silnych, świadomych własnej tożsamości rodzin. Przywódca Libii
Muammar Kadafi powiedział niedawno, że islam podbije Europę bez
żadnego wystrzału, a jedynie poprzez liczne rodziny. Nie chciałbym
jednak, aby tak właśnie postrzegano kwestię rodziny w relacjach
między chrześcijanami i muzułmanami. Byłoby znacznie lepiej,
gdybyśmy nie walczyli ze sobą, ale potrafili razem bronić rodziny
wobec różnego rodzaju lewackich ideologii, które metodą małych
kroków konsekwentnie rodzinę osłabiają.
Również
sprawa chrześcijańskiego doświadczenia i wyrażającego je
języka nie może pozostać domeną rozważań akademickich, ale musi
dotyczyć życia rodzinnego. Wszak wyniesione z domu doświadczenia
wiary, religijny język prostych gestów i zwyczajów są niezwykle
ważne dla budowania wspólnoty Kościoła we współczesnej
aroganckiej Europie.
Ks. Dariusz Kowalczyk SJ