Zachwyt nad pięknem Bożego planu i zachęta do mężnego stawiania czoła trudnościom towarzyszyły rozważaniom nad komunią z Bogiem, z ludźmi i ze sobą podczas tegorocznego spotkania w Krzydlinie Małej.
centrum wykładów i dyskusji były różne wymiary tej komunii i
konkretne realia życia we wspólnocie – źródle sił, ale i
miejscu spotkania ze swą słabością.
W
tematykę sympozjum, poświęconego „Duchowości Komunii w
powołaniu osoby konsekrowanej”, wprowadził słuchaczy ks. prof.
dr hab. Waldemar Irek. „Jak
Ty, Ojcze we Mnie, a ja w Tobie, aby i oni stanowili w nas jedno”
(J17,21) – modlitwa Jezusa z Ostatniej Wieczerzy stała się
punktem wyjścia dla obrazu Kościoła jako komunii osób włączonych
w życie Trójcy Świętej. Prelegent ukazał Kościół jako Lud
Boży i Ciało Chrystusa, wspólnotę osób tworzących najgłębszą
jedność w całym bogactwie różnorodności, wzajemnych relacji i
„organicznych” więzi. W tej wspólnocie, hierarchicznie
zorganizowanej, każdy ma swe niepowtarzalne miejsce, swoją odmienną
historię i swoją misję. Każdy jest tu godzien szacunku i troski,
a zarazem wezwany, by żyć „dla”, być darem dla innych.
„Jeśli
kto chce pójść za Mną, niech się wyrzeknie samego siebie, niech
weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje
(Mt 16,24) – o warunkach bycia we wspólnocie z Jezusem mówił ks.
dr Marek Dziewiecki. – Pójść za Nim może tylko człowiek wolny,
także od grzechu i zafascynowany Jego osobą. Nie może iść za
Jezusem człowiek przymuszony i taki, który jest „smutnym sługą”
– tłumaczył. – A wolność jest po to, by kochać; wolność to
zdolność do podejmowania zobowiązań.
Co
oznacza „zaprzeć się siebie”? To wezwanie, by nie skupiać się
na sobie – na swoich myślach, przeżyciach, emocjach i marzeniach,
ale na Bogu i innych ludziach. Jeśli na sobie, to mądrze i z
miłością, to znaczy stawiając sobie wymagania. Bo miłość –
jak mówił prelegent – to nie akceptacja, ale stawianie (sobie i
innym) wymagań. Ks. dr M. Dziewiecki podkreślał, że zachęta do
„wzięcia swojego krzyża” nie oznacza, że to Bóg zsyła nam
cierpienie. – To my, ludzie, zsyłamy krzyże Bogu a nie On nam –
podkreślał. „Wzięcie krzyża” oznacza bycie realistą, nie
unikanie kontaktu z trudną, twardą rzeczywistością. To Chrystus
może wyzwolić z każdego krzyża lub dać siłę, by go dźwigać.
Naśladując Go, stajemy się podobni do Niego w sposób
niepowtarzalny. Iść za Nim to kochać mocno i mądrze – tak, by
być „sprytniejszym w czynieniu dobra niż przewrotni w czynieniu
zła”, być „Bożym spryciarzem”.
Ks.
bp prof. dr hab. Andrzej
Siemieniewski za św. Pawłem zachęcał: „dajcie
ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako
wyraz waszej rozumnej służby Bożej.
” (por Rz 12). Tłumaczył, w jaki sposób w życiu chrześcijan ma
się dopełniać ofiara „Bogu przyjemna”, czyli całopalna, i jak
pełnić „rozumną służbę” ogarniającą szeroko rozumianą
„liturgię całego życia”. Przywołał starożytne pisma
dotyczące osób w szczególny sposób idących za Panem, w tym
zadziwiające słowa Orygenesa: „Wy
wszyscy, skoro porzuciliście wasz majątek, waszych rodziców, synów
i krewnych, wypiliście wino i upojeni zaczęliście szaleć w
sprawie Chrystusa (…)”.
Życie konsekrowane ma w sobie coś z „upojenia Duchem Świętym”,
pociągającego człowieka do czynów dla innych nie zawsze
zrozumiałych. Ksiądz Biskup podkreślał, że każda forma życia
konsekrowanego powinna być zakorzeniona we wspólnocie – to w niej
nasze wady i słabości wychodzą na jaw; możemy je wtedy dostrzec i
z Bożą łaską zmierzyć się z nimi.
O.
prof. dr hab. Jerzy W. Gogola OCD, mówiąc o ascezie i mistyce,
ukazał życie duchowe jako nieustanny dialog między Bogiem i
człowiekiem – dialog, w którym zawsze Boże mówi pierwszy, a
człowiek odpowiada; gdzie mistyka wyprzedza ascezę, a Boże
działanie, nawet jeśli początkowo nie doświadczane w sposób
odczuwalny, poprzedza ludzkie działania. Również w życiu
konsekrowanym to Chrystus pierwszy pociąga ku Sobie „spojrzeniem
miłości”. Konsekracja to owoc powołania i odpowiedzi człowieka
składającego dar z siebie przez profesję rad ewangelicznych.
Jesteśmy zaproszeni do postawy kontemplacyjnej ogarniającej całe
życie, tak, aby ono całe było przeniknięte dialogiem z Bogiem –
choć ten dialog ma różną intensywność w chwilach modlitwy i w
czasie innych zajęć. Każdy wysiłek ma być odpowiedzią na
Chrystusową miłość oblubieńczą, a podstawową ascezą –
konieczną, by dochować wierności – jest rzetelne pełnienie
obowiązków stanu.
O
problemach wynikających z braku ludzkiej dojrzałości u osób
wchodzących na drogę życia konsekrowanego mówił ks. dr Krzysztof
Dyrek SJ. – Młodzi ludzie mają dziś wielkie pragnienie życia
wspólnotowego, ale nie zawsze chodzi im o życie z Chrystusem i w
Chrystusie we wspólnocie, lecz o to, by poczuć się lepiej w
trudnym świecie – zauważał. Tymczasem ważne jest, by być razem
dla Królestwa, a nie dla samorealizacji, być dla Chrystusa, a nie
po to żeby mi było dobrze. Niedojrzałe motywacje trzeba
oczyszczać, bo bez dojrzałości osobowej trudno jest otworzyć się
na wartości. Autentyczne życie nimi rodzi wiąże się z naturalnym
trudem (choćby rannego wstawania, wierności modlitwie). Gdy się od
niego ucieka, łatwo o postawę, w której własna satysfakcja,
przyjemność, samorealizacja stają się ważniejsze od Królestwa.
Prawda o nas, o naszej dojrzałości, „wychodzi” we wspólnocie.
Prorocki
wymiar życia konsekrowanego również związany jest z tajemnicą
komunii i życia wspólnotowego. Mówił o tym ks. dr Wojciech
Popielewski OMI, podkreślając, że „Kościół nie chce proroków
indywidualistów”; w misji Kościoła chodzi o „oddziaływanie
wypływające z agape;
chodzi o dar zrodzony z komunii i dla komunii”. Dotyczy to również
indywidualnych form życia konsekrowanego, które muszą być
przeżywane we wspólnocie Kościoła. Osoba konsekrowana ma być, na
wzór proroka Eliasza, „człowiekiem Boga”. Prawdziwe proroctwo
rodzi się z komunii z Bogiem i ma moc przemiany rzeczywistości. –
Kryzys powołania zaczyna się w momencie, gdy człowiek pochyli się
nad samym sobą – zauważył prelegent. – Prorok winien patrzeć
na świat „oczyma zainteresowanymi losami głoszonego Słowa”;
nie może rozczulać się nad sobą, lecz koncentrować się na misji
powierzonej mu przez Boga.
„Po
tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się
wzajemnie miłowali” (J
13,35). – Osoba konsekrowana całym życiem wskazuje na Boga, który
jest miłością – mówił o. prof. dr hab. Jacek Kiciński CMF.
Życie konsekrowane jest znakiem, a znaki muszą być jasne,
czytelne, ma je cechować prostota i jednoznaczność. Znak musi stać
we właściwym miejscu i być widoczny – ma więc stać na drodze
współczesnego człowieka; tam, gdzie jest się potrzebnym, gdzie są
ludzie, do których Bóg posyła. Życie konsekrowane jest znakiem
Boga w świecie, w którym coraz bardziej Jego ślady są zamazywane.
Pojawiają się w nim znaki fałszywe – mało wymagające a
ostatecznie niosące rozczarowanie. Stąd potrzeba znaków bardziej
czytelnych i wyrazistych od tych, jakie proponuje świat. Należy
jednak uważać, by nie być jak „znak drogowy, który pokazuje
drogę, ale nią nie idzie”.
Wiele
szczegółowych aspektów życia we wspólnocie było przedmiotem
rozważań, debat i dzielenia się w czasie konwersatoriów. Jak
czerpać siły ze Słowa Bożego, jak łączyć pracę z modlitwą,
jak – i po co – korzystać z kierownictwa duchowego oraz praktyki
wspólnotowej rewizji życia? Czy można doświadczyć „wypalenia
powołaniowego”, jak wyciągać pożytek z kryzysów i problemów?
Rozważano kwestię zdrowo rozumianej ascezy, a także spotykania się
we wspólnotach życia konsekrowanego tradycyjnych i nowych form
modlitewnych; kwestię rozwiązywania konfliktów, szczerości i
upominania. Wspólna modlitwa, spacery i niekończące się rozmowy;
spotkanie osób w habitach wszelkich barw i krojów, świeckich
ubraniach i sutannach, ludzi o różnych charyzmatach i historiach
życia – krzydlińskie sympozjum o komunii samo w sobie stało się
miejscem doświadczenia piękna i mocy komunii.
Agata
Combik
Za: Jacek Kiciński CMF