Katolicki hierarcha otrzymał oświadczenie tunezyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, w którym winą za śmierć polskiego misjonarza obarcza się „fanatyków chcących zagrozić bezpieczeństwu państwa". Abp Lahham powiedział również, że dziś w południe przed jego katedrą w Tunisie odbyła się demonstracja młodych Tunezyjczyków, którzy protestowali przeciwko zamordowaniu salezjanina. Z kolei tunezyjski rząd zaapelował do ludzi wszystkich religii, aby podjęli stanowcze działania mające zapobiec podobnym aktom w przyszłości.
Dla salezjanów pracujących w Tunezji zabójstwo ks. Marka jest wielkim szokiem. Ich relacje z miejscową ludnością układały się dotąd całkiem dobrze – mówi ks. Maciej Makuła SDB z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie, który pozostaje w stałym kontakcie z rodzimą wspólnotą polskiego misjonarza w Manoubie.
„W zasadzie nic nie wskazywało na to, żeby było jakieś zagrożenie, chociaż w ostatnich dniach, 31 stycznia, salezjanie na progu swojego domu znaleźli list z ostrzeżeniem: Zapłaćcie nam haracz, w przeciwnym razie będziemy zabijać – powiedział Radiu Watykańskiemu polski salezjanin. – Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście mogła to być egzekucja znana w świecie islamskim, bo docierają jeszcze dość sprzeczne informacje. Czekamy na szczegóły, na wyniki sekcji zwłok. Prokuratura w Tunisie wszczęła dochodzenie, szukają motywów tego zabójstwa" – powiedział ks. Makuła. Wspominając zamordowanego misjonarza, podkreślił, że był on osobą bardzo lubianą i podziwianą. Zawsze miał powołanie misyjne, zawsze chciał wyjechać na misje. W pierwszym roku kapłaństwa pracował w salezjańskim ośrodku misyjnym w Warszawie, gdzie przygotowywał świeckich wolontariuszy do wyjazdu na misję. Potem sam postanowił wyjechać. Wybrał Tunezję. Zajmował się pracą z dziećmi w dość dużej szkole, liczącej prawie 800 uczniów. Był również ekonomem wspólnoty. Od pewnego czasu pełnił też funkcję kapelana polonii w Tunisie, m.in. przygotowywał młodzież do bierzmowania" – mówił ks. Makuła.
kb/ rv