Liturgista ks. Bogusław Nadolski zwraca uwagę, że walentynkowy zwyczaj pochodzący, jak się mówi, z amerykańskiego eksportu, nie jest jednak oryginalnym produktem ze Stanów Zjednoczonych. W XIV wieku we Francji, Belgii i w Anglii świętowano 14 lutego jako dzień zakochanych. Związany był on z początkiem wiosny, kiedy ptaki odbywają swoje gody.
Zwyczaj wysyłania gotowych kart dla zakochanych zapoczątkowała w 1850 roku Amerykanka Esther Howland, którą słusznie nazywa się matką amerykańskich walentynek. Pierwsze karty produkowała chałupniczo. Pomysł przyjął się rewelacyjnie. Szybko rozkręcony biznes przynosił dochód 100 tysięcy dolarów rocznie. Spopularyzowanie święta zakochanych, a właściwie jego skomercjalizowanie, jest więc rzeczywiście zasługą Amerykanów.
Św. Walenty a Jan Paweł II
Skojarzenie św. Walentego ze świętem zakochanych jest właściwie dziełem przypadku. Dziś trudno dociec, kim był naprawdę. Jest kilka wersji jego dziejów, kilka miejsc w Europie szczyci się posiadaniem jego relikwii, także w Polsce (Lublin, Kraków, Chełmno). Najsłynniejszym włoskim miastem związanym ze św. Walentym jest Terni, oddalone o 100 km od Rzymu, w prowincji Umbria. Lokalna tradycja głosi, że święty tam przyszedł na świat w roku 175, tam też został biskupem. Zginął jako męczennik w Rzymie 14 lutego, ale jego ciało wróciło do Terni. Legenda mówi, że Walenty pobłogosławił miłość między pogańskim legionistą a młodą chrześcijanką. W ślad za nimi takie błogosławieństwo z rąk świątobliwego biskupa chcieli otrzymywać inni zakochani. Co roku 14 lutego przy grobie Patrona zakochanych gromadzą się pary narzeczonych z całych Włoch, by uroczyście celebrować zaręczyny. Swoją uroczystość mają także jubilaci świętujący 25-lecie lub 50-lecie małżeństwa, którzy odnawiają wtedy przyrzeczenia małżeńskie.
W 2006 roku uroczystości w Terni były wzbogacone o akcent papieski. Patronem święta był bowiem Jan Paweł II! To nie pomyłka. Od 1989 roku przyznawana jest w Terni nagroda św. Walentego „Rok miłości” dla ludzi, których miłość przyczyniła się do umocnienia pokoju, solidarności i jedności. W przeszłości otrzymali ją m.in. Peter Ustinov, bł. Matka Teresa, Michaił Gorbaczow czy Ibrahim Rugova. W tym roku nagrodę przyznano dla uczczenia papieża z Polski. 16 lutego odebrał ją metropolita krakowski abp Stanisław Dziwisz. Papież odwiedził to włoskie miasto 19 marca 1981 roku. W 1997 roku posłał własnoręcznie napisane pozdrowienie na dzień św. Walentego. Brzmiało ono: „Miłość zwycięża, znosi granice, przełamuje bariery między ludźmi. Miłość stwarza nowe społeczeństwo”.
Ochrzcić, nie zrzędzić
Może zamiast zrzędzić na amerykanizację, lepiej podjąć próbę ochrzczenia święta zakochanych. – Zasadą działania Kościoła była i jest chrystianizacja pewnych zwyczajów – twierdzi ks. Nadolski. – W odniesieniu do 14 lutego spotykamy już duszpasterskie inicjatywy i propozycje przeżycia tego dnia. W Erfurcie w 2000 r. zorganizowano ekumeniczne błogosławienie narzeczonych, które cieszyło się wielkim powodzeniem i pozytywnym odbiorem, także w lokalnych mediach. Z kolei Konferencja Episkopatu Austrii wydała wskazówki dla duszpasterzy, by dzień 14 lutego potraktowali jako szansę dla duszpasterstwa. Biskupi sugerują, by w tym dniu zaprosić do kościoła małżonków, narzeczonych lub nawet ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych. Specjalne nabożeństwo może być okazją do głoszenia Dobrej Nowiny o Bogu, który jest źródłem miłości i wierności, oraz podkreślenia znaczenia sakramentu małżeństwa.
Pierwsza encyklika Benedykta XVI (Deus caritas est) może zainspirować duszpasterzy do promocji chrześcijańskiej wizji miłości. Papieska katecheza, zwłaszcza jej pierwsza część, idealnie trafia w sedno walentynkowej mody. Papież mówi wyraźne „tak” miłości erotycznej, ludzkiej cielesności. Jednocześnie pokazuje, że miłość zmysłowa (eros) potrzebuje oczyszczenia, dojrzewania i dopełnienia miłością ofiarną (agape). Benedykt XVI powołuje się dwukrotnie na biblijną księgę Pieśni nad pieśniami, w której miłość kobiety i mężczyzny jest obrazem miłości Boga i człowieka. Czy nie warto tej księgi lepiej wykorzystać w duszpasterstwie? Czy papież nie podpowiada nam czegoś ważnego? A może zaproponować młodym chrześcijańskie walentynki, np. z biblijnymi cytatami o miłości?
Narzeczeni pobłogosławieni
Same słowa to za mało, zakochani potrzebują celebracji. Księga „Obrzędów błogosławieństw” podaje wzór nabożeństwa błogosławieństwa narzeczonych. Może ono mieć formę domowego obrzędu. Można je urządzić podczas rekolekcji dla kandydatów do małżeństwa albo, tak jak w Terni, w dzień św. Walentego. – Przeżyliśmy takie błogosławieństwo rok przed ślubem – wspominają Basia i Zygmunt Tofilscy. – Chcieliśmy się podzielić naszą radością z innymi. Tak zwyczajnie, po ludzku. Ponadto dało nam to poczucie, że w tym wszystkim jest Pan Bóg. Chłopak zazwyczaj oświadcza się w knajpie czy gdzie indziej, potem jedzie się do rodziców i koniec. Urzekło nas to, że można to zrobić w obliczu Boga. Z naszej strony to było zaproszenie Boga na ten czas przygotowania. Taka zewnętrzna uroczystość mobilizuje. Gdyby poprzestać na samych tylko świeckich oświadczynach, to trudno byłoby wpleść do tej sprawy Pana Boga. Bo jak to zrobić, jakich użyć słów, gestów? A tak Kościół przychodzi z pomocą, poprzez gotową formę, do której my dokładamy tylko swoje serca.
Małżonkowie Kasia i Krzysztof Kościołkowie zwracają uwagę, że ich błogosławieństwo odbyło się podczas studenckich rekolekcji, których tematem było przygotowanie do miłości. – To była dla nas okazja do świętowania z innymi naszych zaręczyn. Pomogło nam to odczuć powagę decyzji, ustawiło nam narzeczeństwo w Bożej perspektywie, pomogło w zachowaniu chrześcijańskich zasad dotyczących czystości, że warto czekać do ślubu i szanować się nawzajem. To było powiedzenie Panu Bogu, żeby On nas poprowadził. Chrześcijańskie walentynki? Czemu nie? Chrześcijanie wiedzą o miłości niemało. I co ważniejsze, są bardzo za…
ks. Tomasz Jaklewicz