takiego zdania jest były dyrektor Watykańskiego Obserwatorium
Astronomicznego, o. George Coyne SJ. Wystąpił on na międzynarodowym
sympozjum naukowym, które we Florencji zorganizowano w dniach 26-30
maja w związku z Rokiem Astronomii i czterechsetną rocznicą pierwszych
obserwacji teleskopowych Galileusza. O. Coyne przypomniał, że Kościół
uznał już swoją odpowiedzialność za cierpienia poniesione przez
włoskiego uczonego, stąd nie ma sensu wciąż na nowo kruszyć o to kopii.
Zdaniem amerykańskiego jezuity sprawa Galileusza powinna być natomiast
przyczynkiem do dalszego dialogu między nauką a wiarą, w tym do
otwierania się Kościoła na nowości niesione przez badania naukowe. Błąd
polegał na tym, że być może Kościół nie zdawał sobie sprawy, iż stoi
wobec jednego z największych naukowców w dziejach – stwierdził o. Coyne.
przyczynkiem do dalszego dialogu między nauką a wiarą, w tym do
otwierania się Kościoła na nowości niesione przez badania naukowe. Błąd
polegał na tym, że być może Kościół nie zdawał sobie sprawy, iż stoi
wobec jednego z największych naukowców w dziejach – stwierdził o. Coyne.
Swoistym komentarzem do opinii jezuickiego astrofizyka jest artykuł
prefekta Tajnego Archiwum Watykańskiego na łamach L’Osservatore Romano.
Bp Sergio Pagano zaprezentował w nim nowe wydanie dokumentów
procesowych Galileusza. Ukazywały się one wielokrotnie w przeszłości,
jednak obecna edycja została w stosunku do poprzednich uzupełniona,
przejrzana i opatrzona przypisami.
Zdaniem bp. Pagano z dokumentów
wynika, że proces był prowadzony zbyt sztywno i bez zrozumienia dla
włoskiego astronoma, zwłaszcza w drugiej fazie, po śmierci kard.
Roberta Bellarmina i odsunięciu od postępowania życzliwych mu jezuitów.
„Zakładając nawet, że czasy historyczne nie dojrzały wówczas do
przyjęcia wyników badań wielkiego uczonego z Pizy, nie da się
zanegować, iż w całym postępowaniu zostały popełnione błędy, także ze
strony samego Galileusza” – stwierdził prefekt Tajnego Archiwum
Watykańskiego.
wynika, że proces był prowadzony zbyt sztywno i bez zrozumienia dla
włoskiego astronoma, zwłaszcza w drugiej fazie, po śmierci kard.
Roberta Bellarmina i odsunięciu od postępowania życzliwych mu jezuitów.
„Zakładając nawet, że czasy historyczne nie dojrzały wówczas do
przyjęcia wyników badań wielkiego uczonego z Pizy, nie da się
zanegować, iż w całym postępowaniu zostały popełnione błędy, także ze
strony samego Galileusza” – stwierdził prefekt Tajnego Archiwum
Watykańskiego.
tc/ ansa