"Gdy słyszę o wyjeżdżających na dalekie misje, myślę sobie, że moja placówka misyjna jest właśnie tutaj, w posłudze niepełnosprawnym dzieciom, które często są odrzucone i skrzywdzone" – mówi serafitka s. Alina Czerniak, pracująca w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Białce Tatrzańskiej.
Siostry serafitki (Córki Matki Bożej Bolesnej) w Białce Tatrzańskiej pracują od 1926 roku. Wcześniej prowadziły tam ochronkę, szkołę gospodarczą, dom dziecka i sierociniec. W 1954 roku decyzją władz państwowych przywieziono im grupę dzieci głęboko upośledzonych.
"Z wielkim zaangażowaniem podjęłyśmy opiekę nad nimi, tworząc im praktycznie nowy dom. Po okresie PRL-u stanęłyśmy przed koniecznością rozbudowy ośrodka i dostosowania go do aktualnych standardów. Dzięki Bożej Opatrzności, pracy całego zgromadzenia i wielu ludziom dobrej woli mamy dziś nowoczesny obiekt z odpowiednim wyposażeniem do codziennego życia, zabawy i terapii wychowanków" – mówi dyrektor ośrodka s. Dawida Lechowicz.
W ośrodku przebywa obecnie 62 chłopców, w różnym stopniu niepełnosprawności. Pracuje tu ponad 40 osób, w tym 19 sióstr. Robią wszystko, aby był to ich wspólny dom, gdzie chłopcy uczą się współodpowiedzialności za panującą w nim atmosferę. Personel przechodził specjalistyczne szkolenia w ramach projektu współpracy polsko-duńskiej "Małopolska-Fionia", z naciskiem na podmiotowe, osobowe podejście do każdego wychowanka.
"Gdy słyszę o wyjeżdżających na dalekie misje, myślę sobie, że moja placówka misyjna jest właśnie tutaj, w mojej posłudze niepełnosprawnym dzieciom, które są często odrzucone czy też krzywdzone przez najbliższych. Oni, choć przegrani w oczach świata, są tymi, którzy swą niewinnością i cierpieniem podtrzymują nasz świat i usprawiedliwiają nas wszystkich przed Bogiem. Tu zatem widzę pełny, piękny sposób realizowania swego serafickiego powołania" – z błyskiem w oczach dzieli się s. Alina Czerniak.
Ośrodek jest znany z tego, że panuje w nim dobra atmosfera, co sprawia, że nie brakuje chętnych do współpracy, wolontariuszy czy nowych wychowanków. Ciężka, znojna praca sióstr przynosi dobre owoce. Czy wpływ na to ma franciszkańska tożsamość zgromadzenia?
Na to pytanie odpowiada matka generalna zgromadzenia s. Joanna Wiśniowska: "W powołaniu św. Franciszka bardzo ważne było spotkanie z chorym, z trędowatym, w którym zobaczył brata. Nasza błogosławiona siostra Sancja Szymkowiak w trudnych latach okupacji służyła wszystkim potrzebującym, zasługując na określenie 'Anioła dobroci’. Poświęciła swe młode życie, mówiąc, że 'umiera z miłości’".
"Jestem dumna z naszych sióstr z Białki i wszystkich poświęcających się codziennie w pokornej służbie potrzebującym. Wierzę, że jest to nasza misja i że Bóg nam w niej szczodrze błogosławi. Codziennie proszę Boga, by umacniał moje siostry duchowo i pomnażał liczbę, byśmy mogły wypełnić seraficką posługę wobec potrzebujących różnorakiej pomocy" – dodaje przełożona.
Zgromadzenie Córek Matki Bożej Bolesnej powstało w 1881 roku, założył je kapucyn bł. o. Honorat Koźmiński i Małgorzata Łucja Szewczyk. "Wszystko dla Jezusa przez Bolejące Serce Maryi" – to hasło przewodnie serafitek. "Oddajemy się całkowicie Bogu, który nas powołał i posłał do najbardziej potrzebujących: ubogich, starców, chorych, ułomnych i dzieci" – precyzują Konstytucje zgromadzenia już w 1. punkcie.
Więcej o pracy serafitek oraz o domu w Białce na stronach www.serafitki.pl i www.fundacjamm.com.pl