Zakonnice uprowadzone z własnego klasztoru gnane były przez kilka dni po śniegu i na mrozie. Kiedy pijani oprawcy zaczęli im ubliżać, namawiać je do zdjęcia habitów i wreszcie chcieli je zgwałcić, siostry wyskoczyły przez okno z okrzykiem: „Jezu, ratuj nas". Ranne zakonnice czetnicy dobili nożami, a ich ciała zepchnęli do rzeki Driny. Odtąd nazywane są „Drińskimi męczennicami". Piątą i najstarszą z sióstr, którą wcześniej ze względu na stan zdrowia odłączono od grupy, czetnicy zamordowali w lesie. Wieść o śmierci zakonnic rozeszła się po całej Bośni i Hercegowinie, gdzie uznane one zostały za świadków miłości większej niż lęk, cierpienie i śmierć.
Jak powiedział Radiu Watykańskiemu prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. Angelo Amato, „te pięć zakonnic ogłoszonych dziś błogosławionymi pokazuje, że złu można stawić opór nawet gołymi rękoma, zbrojni wyłącznie własną wiarą. Można zwyciężyć zło, dając się nawet zabić, ale nie ulegając groźbom. Męczennicy umierają, ale pozwalają rozkwitnąć na nowo człowieczeństwu. Dziedzictwem męczenników nie jest odwet na oprawcach, ale ukazanie wielkości Boga, która daje ofiarom siłę przebaczenia, miłowania i modlitwy za swych oprawców. W piekle stworzonym przez człowieka poprzez łagry, gułagi, obozy pracy i wojny męczennik odpowiada wezwaniem nieba, pokoju między narodami i braterskiej wspólnoty".
bz/ rv