W Nowym Jorku zmarł wczoraj ojciec Richard Neuhaus, czołowa postać ruchu konserwatywnego. „Dla tych, którzy interesowali się myślą katolicką, neokonserwatyzmem, rolą religii w życiu publicznym, był intelektualnym gigantem”, stwierdził publicysta Gary Stern w komentarzu dotyczącym śmierci 72-letniego księdza.
Znany komentator religijny John Allen nazwał go „intelektualnym guru prawicy religijnej” i głównym architektem potężnego do niedawna politycznego sojuszu konserwatywnych katolików, protestanckich ewangelikanów i wolnorynkowych neokonserwatystów.
W ostatnich ośmiu latach był częstym gościem w Białym Domu. Głęboko religijny George W. Bush zwykł o nim mawiać po prostu „ojciec Richard”. Neuhaus miał ponoć istotny wpływ na jego stanowisko w takich sprawach jak badania nad komórkami macierzystymi czy klonowanie. – Pomaga mi wyartykułować pewne kwestie religijne – mówił Bush.
"Budził sprzeczne reakcje – pisze Piotr Gillert. – W oczach zwolenników był ważnym głosem na rzecz dialogu między różnymi odłamami chrześcijaństwa i obrońcą fundamentalnych wartości, jak poszanowanie życia. W oczach krytyków był jednym z przywódców społecznej konserwy, która opiera się postępowi i sieje niezgodę".
Urodził się w Kanadzie, w rodzinie luterańskiego pastora i sam został pastorem, gdy dorósł. W młodości zaangażował się w ruch liberalny, opowiadając się przeciw wojnie w Wietnamie i za rewolucją społeczną. Szybko jednak rozczarował się lewicą i dołączył do grona neokonserwatystów, wiążąc się w latach 70. z coraz bardziej wpływowym think tankiem American Enterprise Institute. Na katolicyzm przeszedł, dopiero mając 54 lata. Rok później otrzymał święcenia kapłańskie.
za: www.rp.pl/artykul/245728.html 9 stycznia 2009 r.