spokojnej i malowniczej, przepełnionej zielenią i śpiewem różnorodnych
ptaków miejscowości, po raz kolejny odbyły się rekolekcje dla osób
bezdomnych. Od lat rekolekcje te organizowane są przez siostry
Misjonarki Miłości, które na co dzień w swoim domu klasztornym z
oddaniem pełnią uczynki miłosierdzia względem najbardziej
potrzebujących.
domem jest brudny kąt na dworcu centralnym, ławka w parku, brama przy
stadionie czy ciemna klatka schodowa jakiegoś blokowiska.
Okazję
wysłuchania nauk mieli także bracia postulanci. Pierwszego dnia w
czteroosobowych grupach, razem z siostrami Misjonarkami, wyruszyliśmy na
„połów”. W tym rejsie sterem była nam Opatrzność Boża, zaś naszą siecią
modlitwa różańcowa, którą zarzucaliśmy, zbliżając się do kolejnego
potencjalnego kandydata. Nie robiliśmy selekcji – w głowie mieliśmy
treść przypowieści o uczcie królewskiej: „Wyjdźcie więc na rozstaje dróg
i kogokolwiek spotkacie, zaproście na ucztę (…). Powiedzcie
zaproszonym: Przygotowałem już ucztę. Wszystko jest gotowe. Przyjdźcie
na ucztę!.”
Niestety, nie wszyscy chcieli skorzystać z
zaproszenia, które podarował im Pan. Ostatecznie do stołu zasiadło 35
mężczyzn. Byli to różni ludzie: uzależnieni od alkoholu – dla nich
pierwsze dni były wyjątkowo trudne, uzależnieni od hazardu, jedni
starsi, drudzy młodsi, spokojni i wybuchowi. Wszystkich natomiast
łączyła jedna rzecz – bezdomność i (jak sami mówili) to, co najbardziej
boli – odrzucenie przez otoczenie.
Każdy z nich został
przygnieciony inną niewiarygodną tragedią życiową. Zaskakującym faktem
było to, że wielu z nich, np. Przemek czy Bogdan, to ludzie z wyższym
wykształceniem. Przemek ukończył ASP w Warszawie. W wielu warszawskich
kościołach był współwykonawcą dróg krzyżowych, fresków czy projektantem
rzeźb wielu świętych. Bogdan zaś jest budowlańcem z bardzo pożądanymi
obecnie, choć rzadko spotykanymi, uprawnieniami. Wydawać by się mogło,
że są to ludzie, przed którymi leży wiele możliwości i bezrobocie, co
więcej, bezdomność im nie grozi. Giganci, bo tak mówią o sobie bezdomni,
w osobistych rozmowach z nami często chcieli podzielić się swoją
tragedią, swoim bólem i nierzadko poczuciem bezradności, samotności i
zdrady przez najbliższych. Wielu z nas zauważyło, że pierwszym ciosem
powodującym ostatecznie upadek był brak miłości i porzucenie tych ludzi
przez rodziny czy przyjaciół. Pan Józef prowadzący działalność
gospodarczą, oszukany i okradziony przez przyjaciela – wspólnika,
znalazł się na ulicy z walizkami, które spakowała mu żona,
zobowiązaniami wobec wierzycieli i 70 złotymi w kieszeni. Jak zauważył
Przemek, jednym z powodów niepowodzenia była żądza posiadania więcej,
niż dotąd udało się osiągnąć, oraz często spotykane trio:
samowystarczalność, alkohol i…. alkohol.
Każdy dzień rekolekcji
rozpoczynaliśmy i kończyliśmy modlitwą. Bóg pragnął spotykać się z nami
wszystkimi podczas wspólnego różańca, majówki, w czasie dzielenia się
Słowem. Przed południem Bóg kierował do nas wszystkich Słowo w czasie
konferencji br. Artura, później Boży Duch wylewał się na nas w czasie
Kręgu Biblijnego w grupach, gdy rozważaliśmy słowa Ewangelii wg. św.
Jana o przykazaniu miłości. Nad każdym punktem planu dnia czuwała
Niezawodna Matka Boża, której opiekę i wstawiennictwo przyzywaliśmy w
różnych porach. W ostatnich dniach rekolekcji bezdomni wyznali, że był
to dla nich wyjątkowy czas – mogli „naładować baterie”, wyrwać się z
dotychczasowego środowiska, odżyć duchowo i fizycznie oraz ponownie
stanąć na starcie biegu, którego metą jest trzeźwość, stabilizacja,
życie z Bogiem, radość, świętość. Bardzo pocieszające i motywujące do
trwania w tym, co dobre, były słowa siostry Evangelii, która
powiedziała, że Bóg nie pamięta, ile razy upadaliśmy, ale ma na uwadze, i
tylko On wie, ile razy próbowaliśmy powstać.
28 maja wróciliśmy
do Warszawy. W kościele Przemienienia Pańskiego podczas Eucharystii
dziękowaliśmy Bogu za ten czas, który był Bożym czasem zarówno dla
bezdomnych, jak i braci postulantów. Prosiliśmy także, aby Pan
przemieniał nasze życie i zbliżał nas do swojego Miłosiernego Serca. W
imieniu bezdomnych uczestniczących w rekolekcjach w Ojcówku proszę Was,
Bracia, o modlitwę za tych, którzy szczerze chcą odmienić swoje życie
niepokładając siły w sobie, ale w Bogu.
Co zauważyli postulanci,
wracając z rekolekcji? Po pierwsze, bezdomny to także człowiek
zasługujący na miłość, bezdomnego nie trzeba się bać, z bezdomnym można
pożartować i dobrze się bawić, bezdomny ma swoją godność, bezdomny nie
jest dziki, bezdomny nie jest prostakiem, wreszcie – jak powiedziała bł.
Matka Teresa z Kalkuty – bezdomny to Jezus, którego trzeba przyjąć.
Krzysztof Łaziński, postulant
Za: www.kapucyni.pl.