1,5K
„Tak się złożyło, że mogłem z bliska obserwować jego posługę kapłańską w lubelskiej parafii Dobrego Pasterza. W jego niewielkim pokoju początkowo przy kaplicy na Leśmiana, a następnie przy kaplicy na Radzyńskiej, każdego popołudnia było pełno ludzi, najpierw dzieci, później młodzież, a następnie dorośli, dyskutował planował , rozmawiał, jego pokój często zamieniał się w pracownię plastyczną, w której wykonywano dekoracje do kaplicy, czy salę prób scholi parafialnej. Kiedyś zapytałem, kiedy ty masz czas dla siebie? Odpowiedział: jeszcze jest noc, wtedy mam czas na modlitwę i własną pracę. Swoją radością i optymizmem, przyciągał wszystkich: dzieci, młodzież, dorosłych, ale przyciągał nie tyle do siebie, ile do Chrystusa" – powiedział Kaznodzieja.
Pracę duszpasterską kilka lat temu przerwała choroba i dłuższy pobyt w szpitalu. Nawiązał do tego ks. Ligocki: „Ostatnie miesiące jego życia były naznaczone wielki cierpieniem, gdy odwiedziłem go w szpitalu i pocieszałem, że niedługo wróci do zdrowia i dalej będzie aktywnie służył Bogu i ludziom, odpowiedział: jestem pogodzony ze wszystkim, może obecnie moja misją jest cierpienie, a może i śmierć, ale i na to jestem gotowy, po prostu mówię Bożemu Sercu „Bądź wola Twoja". Zmarł 3 października w kieleckim szpitalu.
„Przez trzydzieści trzy lata byłeś z nami tu na ziemi, dzieliłeś wspólne nam powołanie i posługę Kościołowi. Teraz dołączasz już do naszych współbraci, twojej rodziny i bliskich po drugiej stronie życia. Zabierz ze sobą to, z czym przybyliśmy cię tutaj w Stadnikach pożegnać: naszą wdzięczność za każde dobro, które po sobie pozostawiasz, za twoją pracę, modlitwę, sprawowane sakramenty, za twoje życie braterskie w Zgromadzeniu – i za twoje cierpienie, to znane i to bardziej ukryte" – powiedział na zakończenie Mszy św. prowincjał polskiej sercanów ks. Artur Sanecki SCJ. Podziękował również wszystkim, którzy przybyli z różnych placówek w kraju i zagranicy, siostrom zakonnym, księżom diecezjalnym, przedstawicielom parafii, gdzie duszpasterzował Zmarły. Słowa wdzięczności skierował szczególnie pod adresem wspólnoty domu nowicjatu w Stopnicy, gdzie ostatnio mieszkał ks. Lamber.
Prowincjał odczytał również list ks. kard. Stanisława Nagyego SCJ, który zwrócił uwagę na dźwigany w cierpliwości przez ks. Józefa stygmat krzyża. „Pozostaniesz w naszej świadomości jako wzór cierpliwego i cichego pełnienia woli Bożej w postaci woli przełożonych. Niech ci Serce Jezusowe zapłaci dobrocią i szczęściem" – napisał Ksiądz Kardynał.
Zmarłego ks. Eugeniusza pożegnała na cmentarzu również najbliższa rodzina, znajomi i przyjaciele oraz mieszkańcy Stadnik, gdzie w tutejszym seminarium studiował i przygotowywał się do kapłaństwa.
Ks. Józef Eugeniusz Lamber urodził się 24 marca 1956 r. w Przedborowicach. Pierwsze śluby zakonne złożył 17 września 1978 r. w Pliszczynie, święcenia kapłańskie przyjął 28 czerwca 1984 r. w Stadnikach. Całe swoje życie zakonne i kapłańskie poświęcił pracy duszpasterskiej jako wikariusz w parafiach w Mychowie, Sosnowcu i Lublinie. W latach 1992-2001 pełnił urząd proboszcza w Sosnowcu oraz przełożonego wspólnoty w latach 1992-1998. Następnie w latach 2004-2009 był proboszczem w Chmielowie. Ostatnie lata swego życia spędził w domu zakonnym w Stopnicy.
6 października, w Stadnikach sercanie pożegnali swego współbrata – śp. ks. Józefa Eugeniusza Lambera SCJ. Miał 56 lat. Najpiękniejszą pracą było dla niego duszpasterstwo parafialne. Chciał być zawsze blisko ludzi i ich problemów. Był wrażliwy na ubogich i otwarty na człowieka. Został pochowany na stadnickim cmentarzu, wśród mogił księży i braci z zakonnej rodziny.
„Myśląc po ludzku, wydaje nam się, że zmarły kapłan Eugeniusz księgę życia ziemskiego zamknął zbyt szybko, bo przecież mógł jeszcze przez wiele lat głosić ludziom miłość Bożego Serca. Jakoś trudno też nam dzisiaj przyjąć do świadomości, że nie ma go już wśród nas" – mówił w czasie uroczystości pogrzebowych ks. Krzysztof Ligocki SCJ, kolega rocznikowy. Nawiązując do różnych wydarzeń z jego życia (m.in. gdy miał 14 lat zmarł ojciec) oraz powołania do Zgromadzenia Księży Sercanów podkreślił, iż zawsze była mu bliska praca duszpasterska i ludzkie problemy.
„Tak się złożyło, że mogłem z bliska obserwować jego posługę kapłańską w lubelskiej parafii Dobrego Pasterza. W jego niewielkim pokoju początkowo przy kaplicy na Leśmiana, a następnie przy kaplicy na Radzyńskiej, każdego popołudnia było pełno ludzi, najpierw dzieci, później młodzież, a następnie dorośli, dyskutował planował , rozmawiał, jego pokój często zamieniał się w pracownię plastyczną, w której wykonywano dekoracje do kaplicy, czy salę prób scholi parafialnej. Kiedyś zapytałem, kiedy ty masz czas dla siebie? Odpowiedział: jeszcze jest noc, wtedy mam czas na modlitwę i własną pracę. Swoją radością i optymizmem, przyciągał wszystkich: dzieci, młodzież, dorosłych, ale przyciągał nie tyle do siebie, ile do Chrystusa" – powiedział Kaznodzieja.
Pracę duszpasterską kilka lat temu przerwała choroba i dłuższy pobyt w szpitalu. Nawiązał do tego ks. Ligocki: „Ostatnie miesiące jego życia były naznaczone wielki cierpieniem, gdy odwiedziłem go w szpitalu i pocieszałem, że niedługo wróci do zdrowia i dalej będzie aktywnie służył Bogu i ludziom, odpowiedział: jestem pogodzony ze wszystkim, może obecnie moja misją jest cierpienie, a może i śmierć, ale i na to jestem gotowy, po prostu mówię Bożemu Sercu „Bądź wola Twoja". Zmarł 3 października w kieleckim szpitalu.
„Przez trzydzieści trzy lata byłeś z nami tu na ziemi, dzieliłeś wspólne nam powołanie i posługę Kościołowi. Teraz dołączasz już do naszych współbraci, twojej rodziny i bliskich po drugiej stronie życia. Zabierz ze sobą to, z czym przybyliśmy cię tutaj w Stadnikach pożegnać: naszą wdzięczność za każde dobro, które po sobie pozostawiasz, za twoją pracę, modlitwę, sprawowane sakramenty, za twoje życie braterskie w Zgromadzeniu – i za twoje cierpienie, to znane i to bardziej ukryte" – powiedział na zakończenie Mszy św. prowincjał polskiej sercanów ks. Artur Sanecki SCJ. Podziękował również wszystkim, którzy przybyli z różnych placówek w kraju i zagranicy, siostrom zakonnym, księżom diecezjalnym, przedstawicielom parafii, gdzie duszpasterzował Zmarły. Słowa wdzięczności skierował szczególnie pod adresem wspólnoty domu nowicjatu w Stopnicy, gdzie ostatnio mieszkał ks. Lamber.
Prowincjał odczytał również list ks. kard. Stanisława Nagyego SCJ, który zwrócił uwagę na dźwigany w cierpliwości przez ks. Józefa stygmat krzyża. „Pozostaniesz w naszej świadomości jako wzór cierpliwego i cichego pełnienia woli Bożej w postaci woli przełożonych. Niech ci Serce Jezusowe zapłaci dobrocią i szczęściem" – napisał Ksiądz Kardynał.
Zmarłego ks. Eugeniusza pożegnała na cmentarzu również najbliższa rodzina, znajomi i przyjaciele oraz mieszkańcy Stadnik, gdzie w tutejszym seminarium studiował i przygotowywał się do kapłaństwa.
Ks. Andrzej Sawulski SCJ
Zdj. kl. Michał Tomaka SCJ
Ks. Józef Eugeniusz Lamber urodził się 24 marca 1956 r. w Przedborowicach. Pierwsze śluby zakonne złożył 17 września 1978 r. w Pliszczynie, święcenia kapłańskie przyjął 28 czerwca 1984 r. w Stadnikach. Całe swoje życie zakonne i kapłańskie poświęcił pracy duszpasterskiej jako wikariusz w parafiach w Mychowie, Sosnowcu i Lublinie. W latach 1992-2001 pełnił urząd proboszcza w Sosnowcu oraz przełożonego wspólnoty w latach 1992-1998. Następnie w latach 2004-2009 był proboszczem w Chmielowie. Ostatnie lata swego życia spędził w domu zakonnym w Stopnicy.
Za: www.sercanie.pl