„Ojciec
Berro przystał na to, abym umieścił siennik tuż przy łóżku Staruszka,
by – nie oddalając się od Niego – mógł się położyć. Ledwo tylko zasnął,
obudził go o. Anioł: „Ojcze Wincenty, Ojciec nam umiera”. Zerwałem się z
siennika, nałożyłem stułę i po raz kolejny począłem powierzać duszę. W
tym czasie o. Anioł uderzył w dzwony, przybyła wspólnota. Oddałem stułę i
rytuał ojcu Castilli, jako przełożonemu domu. Kontynuował modlitwy,
towarzyszyli mu wszyscy, i słyszeli, jak Czcigodny Ojciec na wszystko
odpowiada. Podniósł prawe ramię, jakby błogosławiąc, i w tym momencie,
nie poruszając się ani nie rzężąc, nie dusząc się ani nie wykrzywiając
warg, wzniósł się ku niebu, wypowiadając trzy razy „Jezus, Jezus,
Jezus”. Była pierwsza trzydzieści w nocy, we wtorek 25 sierpnia 1648 r.
Jego ciało pozostało tak piękne i nienaruszone, że wydawał się żywy, z
rumieńcem na twarzy i delikatnym uśmiechem ust, jakby chcąc potwierdzić,
że prawdziwie było świętą świątynią duszy.
niepasująca do sytuacji, która tak bardzo nas pocieszyła, że wydawało
się, iż przeżywamy święto a nie żałobę; i zamiast przygnębienia przez
ból typowy dla takich sytuacji, doświadczaliśmy wspólnej i powszechnej
radości. Trwaliśmy w tym, gdy zegar z la Sapienza wybił za piętnaście
drugą”.
Bóg rzeczywiście przyjął św. Józefa Kalasancjusza.
Przyjął go do siebie i pozwolił czcić Kościołowi, jako świętego
pedagoga. Pobłogosławił też jego dziełu, które obecne jest dziś w 35
krajach. Niech wstawiennictwo dzisiejszego Patrona towarzyszy misji
wszystkich pijarów, misji, która sprowadza się w największej syntezie do
jednego, ewangelicznego pragnienia Jezusa "Pozwólcie dzieciom
przychodzić do Mnie"…
Za: www.pijarzy.pl.