Pierwsze chwile mojej obecności w tym afrykańskim
kraju na równiku utwierdzają mnie w przekonaniu, że to jest to miejsce,
do którego posyła mnie Pan, aby tutaj być i służyć lokalnemu Kościołowi.
Miejscem docelowym mojej posługi w Gabonie będzie Essassa, gdzie już
wczoraj rozpocząłem swoją duszpasterską posługę. Przyjęty bardzo ciepło
przez braci, cieszyłem się, że mogłem na nowo ich spotkać, czekających z
utęsknieniem na osobowe „posiłki” z Polski. Pewnym zaskoczeniem był dla
mnie fakt tego, że zaraz po przybyciu, zaledwie po przespanej nocy,
następnego ranka czekała mnie do przygotowania i wypowiedzenia
konferencja o modlitwie dla młodych ludzi, zgromadzonych na swoim
skupieniu w naszym kościele. Doświadczenie to było dla mnie bardzo dobre
i utwierdzające w przekonaniu, że są tu ludzie otwarci i spragnieni
słuchania Dobrej Nowiny. Piękna sprawa dla mnie.
Po
południu natomiast mogłem wraz z bratem Darkiem, tutejszym przełożonym,
przeprowadzić egzamin dla młodych ludzi – dzieci i młodzieży
przygotowujących się do przyjęcia sakramentów inicjacji
chrześcijańskiej. Jedni przygotowani świetnie, inni mniej – wszyscy
próbowali odpowiadać na zadawane pytania katechizmowe. Zupełnie jak w
Polsce.
Wieczorem udaliśmy się wraz z br. Darkiem
na Eucharystię celebrowaną dla wspólnot neokatechumenalnych w Melen.
Jest to narodowe sanktuarium maryjne Gabonu, które od kilku lat
pozostaje pod opieką braci kapucynów, zarządzane przez tutejszego
proboszcza br. Jarka, jednego z prekursorów naszych misji w Gabonie.
Bardzo miło się zaskoczyłem widząc zmiany, jakie zaszły w tym
sanktuarium od zeszłego roku, kiedy byłem tam po raz pierwszy. Nowe
ławki, posadzka, powstawiane okna, pięknie przygotowane prezbiterium, z
prawdziwym tabernakulum w ścianie. Wszystko to świadczy zarówno o
zaradności br. Jarka, jak również o żywotności tutejszej parafii i
wspólnoty odwiedzających to sanktuarium. A pomyśleć, że jeszcze kilka
lat temu sanktuarium było nim tylko z nazwy, pozostając na co dzień
zamknięte, zarośnięte i prawie nie używane przez tutejszych katolików.
Dzisiaj, w niedzielę Palmową mogłem przewodniczyć
liturgii w kościele w Essassa. Liturgia Eucharystii wraz z procesją
trwała około trzech godzin, nikt tu się nie śpieszy, nie popędza,
wszyscy mają czas, aby celebrować tajemnice wiary. Poza tym kościół w
czasie liturgii tryska radością – słysząc śpiew, widząc tańce z palmami
bardzo łatwo było się wczuć w klimat tłumów witających Jezusa
wjeżdżającego do Jerozolimy. Obecne wszystkie grupy wiekowe, od dzieci
radośnie i pięknie tańczących w czasie procesji z darami, aż po osoby
starsze, które w śpiewach i tańcach nie zamierzały się oszczędzać.
Kościół w Afryce mimo swoich trudności, jest nadzieją
dla Kościoła na świecie. Bóg jest tutaj obecny w kulturze, w rozmowach
ludzi, w spontanicznym śpiewie przy różnych okazjach, albo i bez okazji.
Wszystko to skłania do dziękczynienia dobremu Bogu, a jednocześnie do
tego, by brać się do pracy ewangelizacyjnej, aby wychodzić naprzeciw
potrzebom i oczekiwaniom tutejszych chrześcijan.
Pragnę
prosić o modlitwę, ponieważ jestem świadomy, że bez pomocy Bożej łaski
nie będziemy w stanie pracować na chwałę Bożą i dla pożytku ludzi.
br. Piotr Wrotniak, Essassa
Więcej o pracy misyjnej w Gabonie: www.misjagabon.bloog.pl
oraz www.misje.kapucyni.eu
Za:
Sekretariat ds. Informacji Prowincji Warszawskiej Kapucynów.