Home WiadomościArchiwum Paulini: Aż po afrykański Dragensberg!

Paulini: Aż po afrykański Dragensberg!

Redakcja
W niedzielę, 21 sierpnia o godz. 9.00 odbyła się Msza św. w Uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej w dalekiej Południowej Afryce. To tu od 1888 roku Jej imię i Jej matczyna opieka ogarnia ok. 10 tysięczną parafie. Pierwsi misjonarze – trapiści, rozsiewąjacy ziarno słowa i przynoszący sakramenty nadawali misjom imiona z sanktuariów Europy czy miejsc świętych. I tak mamy w okolicy misje – Lourdes, Richaneu, Emaus, Jericho czy Richenau. To ich praca, modlitwa sprawiła, że serca wielu przyprowadzili do Chrystusa i Jego …

W niedzielę, 21 sierpnia o godz. 9.00 odbyła się Msza św. wUroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej w dalekiej Południowej Afryce. To tu od 1888 roku Jej imię i Jej matczyna opieka ogarnia ok. 10 tysięczną parafie.

Pierwsi misjonarze – trapiści, rozsiewąjacy ziarno słowa i przynoszący sakramenty nadawali misjom imiona z sanktuariów Europy czy miejsc świętych. I tak mamy w okolicy misje – Lourdes, Richaneu, Emaus, Jericho czy Richenau. To ich praca, modlitwa sprawiła, że serca wielu przyprowadzili do Chrystusa i Jego Matki.

Centocow – tak nazwana misja uproszczona nazwa polskiej Częstochowy. To tu jest Jej obraz i Jej nazwa. To tu mówią misjonarze rodem z Polski, pracujący w diecezji Umzimkulu i nie tylko: jedziemy do Częstochowy.Nazwa misji została nadana najprawdopodobniej dlatego, że pieniądze na zakup terenu pochodziły od polskiej księżnej i najprawdopodobniej była to św. Urszula Ledóchowska, która w tym czasie pomagała misjom w Afryce.

Okolica nie przypomina nam zbytnio polskiej Jasnej Góry. Podobna bardziej do terenów z polskich Bieszczadów. W sąsiedztwie przepięknych gór Dragensberg. Misja położona u podnóża Lwiej Góry (inna nazwa Hlabeni) wysokiej na 1700 m n.p.m.

Nie ma tu Alei Najświętszej Maryi Panny, ale jest polna dróżka usłana palmami. To po niej podążają parafianie na coniedzielne spotkanie z Jej Synem. Nie ma Złotej bramy czy Północnej, ale mniejsze furtki, bo w Afryce wszystko jest prostsze. Nie ma pięknego zegara na wieży, bo ptaki zatrzymały wskazówki robiąc pewnego dnia dla siebie gniazdo. Nie ma krat ani szyb na Jej wizerunku, bo Maryja jest na wyciągniecie dłoni. Choć Jej najstarszy Obraz jest obecnie przetrzymywany na strychu i czeka na renowację, na bocznej ścianie usytuowana jest Jej Ikona, która spogląda na nas, szczególnie na dzieci siedzące jakby pod Jej płaszczem: siadają, modlą się i śpiewają.

Już od prawie 21 lat ojcowie paulini są na tym miejscu. Zaproszeni do posługi przez bp. Ndlovu, który był na Jasnej Górze w Polsce z prośbą o kapłanów dla Afrykańskiej Częstochowy, bo to paulini mają nad Nią pieczę i w Polsce, i w Australii, i w Ameryce, więc prosił, by Afryka stała się również ich domem.

I tak już od wielu lat pielgrzymi – nie tak wielu jak w Polsce – przychodzą do grodu – Afrykańskiej Pani Bogurodzicy, a paulini Jej stróże, biegną z pomocą pielgrzymom.

Zulusi przychodzą z modlitwą, z koronką do Miłosierdzia, ze śpiewem, z Różańcem na ustach. Niosą krzyż, na którym zapisane są nazwy miejscowości, a w nich ukryte wszystkie dziatwy narody i plemiona.

Przychodzą i pytają, dlaczego w Polsce czci się czarne Oblicze Maryi. Dlaczego biali misjonarze mają Jej czarne oblicze? Próbujemy wytłumaczyć całą Jej historię: iż Maryja jest po pierwsze z Dalekiego Wschodu, że jest to ikona – i taki styl malowniczy był używany; że obraz ma wiele wieków i Jej lico promienieje modlitwą tysięcy wiernych. A co za tym idzie Jej kopie wzorowane są zawsze na oryginale – który jest brązowy. Ale oni tego nie pojmują! Oni czują inaczej. A może tak samo? Czują, że to jest ich MATKA, że to Ta, która weźmie w opiekę i zwycięży wielkiego smoka.

Wróćmy do naszej uroczystości. Na wstępie o. Ignacy Stankiewicz, przeor i proboszcz parafii powitał pielgrzymów i pokropił ich wodą święconą. Msza św. ubogacona była śpiewem chóru, może nie tak uroczystym jak na Jasnej Górze z orkiestrą pana Piątka, ale z prześlicznymi głosami nie potrzebującymi żadnego instrumentu. Same głosy są melodią dla duszy.

Kazanie na tę okoliczność wygłosił br. dk. Dawid Dlamini, pierwsze i jedyne powołanie z parafii paulińskiej. Wzruszył nas wszystkich, gdy wspominał historię Jasnej Góry – tej z Polski. Gdy mówił, można było zauważyć wielkie zainteresowanie wśród słuchaczy w kościele. Gdy po Mszy św. zapytałem jedną z młodych dziewcząt, która zna język angielski o czym br. Diakon Dlamini mówił, powiedziała: ‘opowiedział, jak powstała Jasna Góra, i że Jej obraz jest czczony przez wielkie rzesze pielgrzymów, tysiące tysięcy’.

Diakon Dawid, który pochodzi dokładnie z Macygane, niewielkiej chałupki położonej na zboczu góry nieopodal brązowej rzeki, wijącej się z gór, zmierzającej aż do Oceanu Indyjskiego, szczycił się, że: „On, młody chłopak z tejże miejscowości mógł zobaczyć prawdziwe sanktuarium, oryginalne, gdzie Jej obraz jest tak otoczony licznymi wotami”.

Po Mszy św. wszyscy razem klęknęliśmy do Koronki do Bożego Miłosierdzia. Maryja prowadzi nas do Syna. A On wystawiony w Najświętszym Sakramencie pobłogosławił nas i zapewne cieszy się, że i tu daleko, hen, hen – Matka Boża Jasnogórska ma swe dzieci.
Maryjo Królowo Afryki jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam.

o. Michal Kurzynka, paulin

Za: www.paulini.pl.

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda