381
Krawędzie barierki pomalowano na niebiesko. Jest nieduży krzyż, znicze, trochę kwiatów. Wiatr lekko marszczy powierzchnię rzeki. Tak dziś wygląda tama na Wiśle koło Włocławka, niemy świadek tamtych zdarzeń. To tu 26 lat temu ktoś zrzucił do rzeki umęczone ciało. To mogło niepokoić… Ale przecież i temu można zaradzić – wystarczy wrzucić do worka trochę ciężkich kamieni, przymocować do nogi. Ciało będzie spadać długo, bo i rzeka jest głęboka. Była jesień. Może lepiej, bo jesienią jakoś łatwiej odejść niezauważonym… Jesień była cicha, nikt nie krzyczał, nie przyszedł nikt z pomocą. Za cicho wołano. A przez ciszę przebija się odwaga. I miłość, której znieść nie można.
Śmierć nie jest łatwa. Trudno człowiekowi pogodzić się z tym, że musi umrzeć, zwłaszcza wtedy, gdy przychodzi umierać młodo. Ksiądz Jerzy Popiełuszko odchodzi, mając 37 lat. Krótkie życie wypełnione miłością, wiarą, wewnętrzną siłą. I walką – o człowieka, o godność, o dobro. Tak najkrócej rysuje się jego wizerunek. 6 czerwca nastąpić ma uroczysta beatyfikacja ks. Popiełuszki. Warto więc zajrzeć nieco głębiej.
Urodzony 14 września 1947 roku ksiądz Popiełuszko jako chłopiec był niezwykle religijny. Nie była mu obca samotność, która dawała sposobność do głębokich rozmyślań. Realizując kapłańskie powołanie, w 1965 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie. 28 maja 1972 przyjął święcenia kapłańskie z rąk księdza kard. Stefana Wyszyńskiego. Swoją misję rozumiał poprzez słowa: "Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc". W kolejnych latach posługi ksiądz Popiełuszko intensywnie współpracuje z dziećmi, młodzieżą, średnim personelem medycznym. W niedzielę, 31 sierpnia 1980 roku, przewodniczy Mszy Św. sprawowanej w hucie „Warszawa”, co staje się początkiem jego prawdziwej przyjaźni z hutnikami. Zostaje kapłanem „Solidarności”.
Niestrudzenie podejmuje nowe zadania: słowem i czynem wspomaga krzywdzonych i prześladowanych przez komunistyczne władze, organizuje pomoc charytatywną, przez pryzmat Ewangelii i nauki Kościoła – interpretuje moralny wymiar bolesnej współczesności.
Urodzony 14 września 1947 roku ksiądz Popiełuszko jako chłopiec był niezwykle religijny. Nie była mu obca samotność, która dawała sposobność do głębokich rozmyślań. Realizując kapłańskie powołanie, w 1965 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie. 28 maja 1972 przyjął święcenia kapłańskie z rąk księdza kard. Stefana Wyszyńskiego. Swoją misję rozumiał poprzez słowa: "Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc". W kolejnych latach posługi ksiądz Popiełuszko intensywnie współpracuje z dziećmi, młodzieżą, średnim personelem medycznym. W niedzielę, 31 sierpnia 1980 roku, przewodniczy Mszy Św. sprawowanej w hucie „Warszawa”, co staje się początkiem jego prawdziwej przyjaźni z hutnikami. Zostaje kapłanem „Solidarności”.
Niestrudzenie podejmuje nowe zadania: słowem i czynem wspomaga krzywdzonych i prześladowanych przez komunistyczne władze, organizuje pomoc charytatywną, przez pryzmat Ewangelii i nauki Kościoła – interpretuje moralny wymiar bolesnej współczesności.
Władze nie pozostają obojętne, nasilają się ataki, które uderzają w osobę ks. Popiełuszki. Padają absurdalne oskarżenia jakoby działał on przeciwko Polskiej Republice Ludowej i systemowi. Wobec rosnącego poparcia społeczeństwa dla działalności niezłomnego kapłana, władze kilka razy aresztują ks. Popiełuszkę, torturują, aby w końcu dokonać na nim potwornej zbrodni. 19 października 1984 roku samochód, którym podróżuje kapłan, zostaje uprowadzony w pobliżu Górska przez funkcjonariuszy Samodzielnej Grupy "D" Departamentu IV MSW. Umęczone torturami ciało ks. Popiełuszki zostaje wyłowione z zalewu na Wiśle koło Włocławka 30 października 1984.
Ile dziś zostało z tamtego życia? Pamięć, znicze, trochę kwiatów. I barierka – można przyjechać, stanąć, pomyśleć. Każdy może, ale nie każdy zobaczy to samo. Wielu nie zobaczy nic. Dlaczego? Bo może coś przeoczą, może będą w pośpiechu, być może, że po prostu ogarnie ich lęk. Przed wspomnieniami o ogromie cierpienia, o niesprawiedliwości, o zbrodni. Trzeba wiedzieć, że droga, którą naznaczył ks. Popiełuszko jest trudna. A co wspólnego z tą drogą ma dziś człowiek młody? Nie musi bronić się przed wrogimi funkcjonariuszami, nie jest torturowany, korzysta z wolności. To wszystko prawda. Dziś zagraża nam inny wróg. Kampanie szokują tragicznymi skutkami nadużywania alkoholu, media krzyczą, że dramatycznie rośnie odsetek narkomanów, nikogo nie dziwi małolat z papierosem w dłoni. I to wszystko – to też prawda. Ale problem jest gdzie indziej. To tam trzeba dotrzeć, aby zrozumieć. Zrozumieć, ukochać, podnieść. Tego uczył ks. Popiełuszko. Walki z nienawiścią, krzywdą, błędem. Walki z wszystkim tym, co w człowieku zniekształcone, poranione, a nie z samym człowiekiem.
Ile dziś zostało z tamtego życia? Pamięć, znicze, trochę kwiatów. I barierka – można przyjechać, stanąć, pomyśleć. Każdy może, ale nie każdy zobaczy to samo. Wielu nie zobaczy nic. Dlaczego? Bo może coś przeoczą, może będą w pośpiechu, być może, że po prostu ogarnie ich lęk. Przed wspomnieniami o ogromie cierpienia, o niesprawiedliwości, o zbrodni. Trzeba wiedzieć, że droga, którą naznaczył ks. Popiełuszko jest trudna. A co wspólnego z tą drogą ma dziś człowiek młody? Nie musi bronić się przed wrogimi funkcjonariuszami, nie jest torturowany, korzysta z wolności. To wszystko prawda. Dziś zagraża nam inny wróg. Kampanie szokują tragicznymi skutkami nadużywania alkoholu, media krzyczą, że dramatycznie rośnie odsetek narkomanów, nikogo nie dziwi małolat z papierosem w dłoni. I to wszystko – to też prawda. Ale problem jest gdzie indziej. To tam trzeba dotrzeć, aby zrozumieć. Zrozumieć, ukochać, podnieść. Tego uczył ks. Popiełuszko. Walki z nienawiścią, krzywdą, błędem. Walki z wszystkim tym, co w człowieku zniekształcone, poranione, a nie z samym człowiekiem.
Młody człowiek potrzebuje miłości. Nie tylko człowiek młody – każdy. Tylko wtedy można być prawdziwie szczęśliwym, a prawdziwie znaczy jasno, bez zatartych konturów, czy rozmytych horyzontów. Bo wyraźny horyzont to nadzieja. Na zrozumienie, szczęście, na jutro. I na sens też. Właśnie to winniśmy pielęgnować jako ludzie młodzi. Tak czynił ks. Popiełuszko. Zaufał Bogu i dzięki tej ufności nie poddał się. Zwyciężał zło dobrem. Miłość za nienawiść. Z tych trudnych czasów, kiedy człowiek gardził człowiekiem, ks. Popiełuszko wydobył wartości najbardziej oczywiste, czyli ludzkie. Siła wrogów nie polegała i nie polega na użyciu broni, ale na pozbawieniu człowieka tego, co powszednie, co jest na co dzień, co po prostu – jest. Miłości. Wtedy przestaje się dostrzegać, widzieć.
A przecież bez tego nie można BYĆ. I nie ma znaczenia, w jakich czasach żyjemy. Największym wrogiem zawsze będzie brak miłości: do Boga, świata, do drugiego człowieka. To właśnie takiemu wrogowi tak naprawdę stawił czoła ks. Popiełuszko. Jego siła to miłość. A z miłości kształtuje się nadzieja, zrozumienie, przebaczenie. Także dziś. Także dla młodego człowieka, dla ciebie. Tak rodzi się odwaga – z trudu, cierpienia, z wiary w słuszność i w zwycięstwo. Nawet, gdy po ludzku się przegrywa. Gloria victis. Bo czasem trzeba odejść, zniknąć, zatonąć – tak zwyczajnie. Po prostu, czyli po ludzku. I po cichu – bo cisza niepokoi. Wcale nie słabiej niż krzyk.
Już 6 czerwca odbędzie się beatyfikacja ks. Popiełuszki. Warto pamiętać. O trudnej drodze, o walce, o wolności. Także dziś. A może przede wszystkim dziś? Przecież nie powinieneś odejść niezauważony. Nie możesz. Będąc w tamtym miejscu, warto rozejrzeć się, stanąć, pomyśleć… Że to tu 26 lat temu ktoś zrzucił do Wisły umęczone ciało… Że była jesień, że może ten ktoś się spieszył, że właśnie deptasz po tej samej ziemi… I patrzysz na tę samą rzekę. Niemego świadka tamtych zdarzeń. I milczysz.
A przecież bez tego nie można BYĆ. I nie ma znaczenia, w jakich czasach żyjemy. Największym wrogiem zawsze będzie brak miłości: do Boga, świata, do drugiego człowieka. To właśnie takiemu wrogowi tak naprawdę stawił czoła ks. Popiełuszko. Jego siła to miłość. A z miłości kształtuje się nadzieja, zrozumienie, przebaczenie. Także dziś. Także dla młodego człowieka, dla ciebie. Tak rodzi się odwaga – z trudu, cierpienia, z wiary w słuszność i w zwycięstwo. Nawet, gdy po ludzku się przegrywa. Gloria victis. Bo czasem trzeba odejść, zniknąć, zatonąć – tak zwyczajnie. Po prostu, czyli po ludzku. I po cichu – bo cisza niepokoi. Wcale nie słabiej niż krzyk.
Już 6 czerwca odbędzie się beatyfikacja ks. Popiełuszki. Warto pamiętać. O trudnej drodze, o walce, o wolności. Także dziś. A może przede wszystkim dziś? Przecież nie powinieneś odejść niezauważony. Nie możesz. Będąc w tamtym miejscu, warto rozejrzeć się, stanąć, pomyśleć… Że to tu 26 lat temu ktoś zrzucił do Wisły umęczone ciało… Że była jesień, że może ten ktoś się spieszył, że właśnie deptasz po tej samej ziemi… I patrzysz na tę samą rzekę. Niemego świadka tamtych zdarzeń. I milczysz.
Beata
Rekolekcje dla Studentów (04-06.VI.2010): Śladami Księdza Popiełuszko