Serafina Kaszuby z wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego o.
Hieronimem Warachimem.
Znałem
go od mojego dzieciństwa i jego młodości. Zapamiętałem Ojca Serafina
klęczącego w komży ministranckiej w drzwiach zakrystii drewnianego
kapucyńskiego kościoła na Zamarstynowie we Lwowie. Spotykałem go jako
ucznia maturalnej klasy V Gimnazjum we Lwowie, do którego również
uczęszczałem.Na szkolnych apelach Alojzy Kaszuba często występował z
jakimś odczytem nawiązującym do danego święta. Niekiedy, na przerwach
lekcyjnych, zauważałem wokół niego zgromadzoną grupkę kolegów. To był
Alojzy Kaszuba, który nie kopał piłki i nie biegał tak, jak czynili to
inni chłopcy. Chociaż już wtedy był "nieco inny", to jednak wszyscy w
szkole szanowali go. Dla nas to był Lojzek z Zamarstynowa.
–
Ojciec znał sługę Bożego Serafina Kaszubę, od jego młodości aż do 1977
roku. Czy w życiu "Lojzka z Zamarstynowa" można wyodrębnić jakieś
wydarzenia kluczowe, które odcisnęły piętno na jego postawie i
duszpasterskiej posłudze?
Kiedy Serafin Kaszuba złożył egzamin
dojrzałości, otrzymując bardzo wysoką ocenę, wówczas postanowił wstąpić
do zakonu kapucynów. Myśl o zakonie nie zrodziła się w nim zaraz po
maturze, ale kształtowała się już wcześniej. Kiedy jego rodzony brat
utonął w rzece, wówczas Alojzy doznał głębokiego poruszenia usłyszawszy
słowa wypowiedziane przez o. Czesława Szubera: "A teraz tu twoje miejsce
przy ołtarzu".Serafin Kaszuba przejął się tymi słowami do tego stopnia,
że po wielu latach zacytuje je w swoich pismach. Kiedy przybył do
Sędziszowa Małopolskiego i jako kandydat do nowicjatu stanął przed furtą
klasztorną, wówczas przypomniał sobie słowa o. Czesława.Wiemy, że w
trakcie odbywania nowicjatu ówczesny przełożony miał zastrzeżenia, co do
jego fizycznego zdrowia. Natomiast charakter Serafina nie budził
zastrzeżeń, miał wiele zalet, które przełożeni dostrzegali.
– Jeden z przyjaciół określił go jako człowieka zakochanego w czytaniu książek…
W
trakcie studiów teologicznych Serafin często spacerował sam po
ogrodzie, trzymając w ręku książkę. Kiedy w Seminarium dwa razy do roku
organizowano dysputy teologiczne na różne tematy, br. Serafin Kaszuba
zawsze bardzo umiejętnie potrafił je poprowadzić. Na takie dysputy
teologiczne przybywał niekiedy kard. Sapieha z Krakowa, który bardzo
cenił i lubił kapucynów.Serafin Kaszuba po otrzymaniu święceń
kapłańskich został skierowany na dalsze studia filozoficzne na
Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie uzyskał dyplom magistra. Po
ukończeniu studiów specjalistycznych nauczał w naszym kolegium w
Rozwadowie języka polskiego. Na podstawie jego pozostawionych listów i
pism dochodzimy do przekonania, że była to osobowość o szerokich
zainteresowaniach i wszechstronnych zdolnościach, kochająca nade
wszystko swoje kapłaństwo. Ojciec Serafin pomimo swoich rozległych
zainteresowań pilnował, aby nie zaniedbać posługi konfesjonału, solidne
opracowywał kazania i był zawsze gotowy służyć wiernym, proszącym go o
posługę.
– Jesienią 1940 roku o. Serafin Kaszuba wyjechał na Wołyń…
O.
Serafin pracował tam w klimacie barbarzyńskich mordów i palenia wsi.
Wraz ze spaleniem Krasina, w którym przebywał, rozpoczęły się tzw.
"czerwone noce" na Wołyniu. Kiedy napadano na jakąś wioskę, to
zrządzeniem Opatrzności, sługa Boży przebywał już w innej miejscowości.
Później napisał: "Nade mną czuwała moc Wielkiej Ręki". Także Bóg czuwał
nad nim, kiedy wyzdrowiał z tyfusu, którym zaraził się podczas
odwiedzania chorych.
– Był taki dzień, kiedy to o. Serafin
znalazł się w powrotnym pociągu do Polski, ale … postanowił na
następnej stacji wysiąść i pozostać na Wschodzie. Co skłoniło go do
podjęcia takiej decyzji?
W liście do rodziny z 1958 roku napisał:
"Gdybym teraz rzucił tych moich biedaków, nie miałbym nigdy spokoju.
Osiemnaście lat spędzonych tu zbyt mocno wżarło się w życie, żeby można z
lekkim sercem zaczynać co innego. Pewnie, że gdyby taka była wola Boża
wyrażona przez przełożonych, nie wahałbym się ani chwili, ale tego nie
widzę, a raczej odczytuję zupełnie coś przeciwnego".Pozostał dlatego, że
był kapłanem, chociaż decyzja o pozostaniu zrodziła w nim niepokój.
Wkrótce wysyłał list do przełożonego, w którym prosi o zrozumienie jego
decyzji, że "nie zrywa on z posłuszeństwem, ale odczuwa wewnętrzną
potrzebę pozostania dla ludzi, którzy nie mają żadnej duchowej opieki".
– I od tego momentu rozpoczyna się okres jego duszpasterstwa wędrownego…
Jego
bliscy krewni, a zwłaszcza siostry, nakłaniali go usilnie do powrotu.
On jednak uważał, że jest potrzebny bardziej na Wschodzie. O. Serafin
lubił chodzić i miał ducha "wędrowca Bożego". Wkrótce zaczęto go
oczerniać w prasie, aż do pozbawienia prawa sprawowania posługi
kapłańskiej. Wielokrotnie usiłowano go aresztować. Władze państwowe
zakazały mu duszpasterskiej działalności, nieznani sprawcy zdemolowali
świątynię i przedmioty religijne wywieźli w nieznane miejsce.Dla
Serafina rozpoczyna się okres duszpasterstwa ukrytego, czyli
sprawowanego po nocach, w cmentarnych kaplicach czy w prywatnych
mieszkaniach. Rozpoczyna się dla niego etap podróży po Wołyniu,
Kazachstanie, Rosji, Białorusi, Litwie czy Łotwie.Sługa Boży, aby ukryć
się przed aresztowaniem podejmował różne prace: jak palacza w szpitalu
czy introligatora, oprawiającego książki. Tak naprawdę, to
introligatorstwo Serafina Kaszuby polegało na "oprawianiu" dusz
ludzkich.
– Kiedy zrodziło się w ojcu przekonanie o świętości Serafina Kaszuby?
W
chwili jego śmierci. W trakcie jego życia przychodziły myśli, aby
gromadzić informacje na jego temat. Taką postać trzeba utrwalić.
Sporządziłem około sześćdziesięciu wywiadów ze świadectwami życia i
działalności Ojca Serafina.
– Czyli przekonanie o wyjątkowości
Ojca Serafina zrodziło się pod wpływem intuicji, świadectwa ludzi czy
ilości wiernych odwiedzających jego grób?
Kiedyś odwiedziłem Ojca
Serafina w szpitalu we Wrocławiu. Wówczas był bardzo schorowany, czekał
na operację. Chciałem, aby opisał przeżycia ze Wschodu, ale on
odpowiedział: "… a ta, bez potrzeby". Później spisał swoje
przemyślenia w książce i zatytułował ją "Strzępy".
– Ojciec napisał książkę poświeconą Ojcu Serafinowi Kaszubie pt. "Włóczęga Boży".
Przyszedłem
kiedyś bardzo zmęczony do zakonnej celi i chciałem już się położyć
spać, a tu naglę słyszę wewnętrzny głos Ojca Serafina: "czemu ty nie
piszesz!". Wtedy zacząłem się z nim kłócić i tłumaczyć, że czasu nie
mam. "Ta siadaj i pisz" – znowu słyszę wewnętrzne słowa. I od tamtego
wieczoru często siadałem i pisałem. Ośmielam się twierdzić, że książkę
tę napisałem pod szczególnym okiem Ojca Serafina.
– Rozpoczęto
proces beatyfikacyjny sługi Bożego Ojca Serafina Kaszuby. Co
zadecydowało, że podjęto starania zmierzające do ogłoszenia Sługi Bożego
świętym Kościoła? W czym upatrywać wielkość tego kandydata na ołtarze?
Ojca
Serafina określa się mianem człowieka ośmiu błogosławieństw. On
realizował błogosławieństwa w oparciu o głęboką wiarę. "Odczuwał moc
czuwającej Ręki nad nim". On w sobie miał determinację, aby pokonywać
tysiące kilometrów i nieść ludziom Jezusa w słowie Bożym i sakramentach.
To wynikało z jego potrzeby serca. Przecież mógł "odpoczywać" mając
słabe zdrowie i licznie przebyte choroby jak: szkarlatynę, tyfus,
zapalenie nerek, gruźlicę czy operację ucha. On jednak do końca służył
Bogu, a ludziom oddawał to wszystko, co jeszcze miał. Nigdy nie
załamywał się z powodu przeciwności. Ojciec Serafin mawiał, że jego
oprawcy to "tylko pionki w rękach Bożej Opatrzności". On miał
świadomość, że też jest pionkiem, ale tym wybranym. Często poniewierano
jego ludzką godność, zwłaszcza kiedy przebywał w komunistycznym
więzieniu. Choć był prześladowany przez komunistów, to jednak ludzie
coraz bardziej go cenili, podziwiali i kochali.
– Dla
potrzebujących stał się wędrownym apostołem i włóczęgą Chrystusa. Umarł
20 września 1977 roku jak wędrowiec, w ukraińskim mieszkaniu odmawiając
brewiarz … Ojciec Serafin był człowiekiem modlitwy. W jaki sposób i o
co modlił się?
Zapamiętałem go w świątyni klęczącego po Komunii
świętej. On tęsknił za mszą świętą. Głęboko przeżył mszę świętą
odprawianą przy framudze rozwalonego meczetu. Nie miał wówczas lepszego
miejsca. Będąc w więzieniu dziękował Bogu za pamięć, ponieważ bez ksiąg
liturgicznych z pamięci odprawiał mszę świętą. Z listów Ojca Serafina
wyczytamy, że największą jego troską było to, żeby nie rozminąć się z
wolą Bożą. To była najistotniejsza sprawa jego prośby modlitewnej i
najgłębszy sposób modlenia się.
– W jaki sposób Ojciec Serafin odczytywał i wypełniał wolę Bożą?
Poprzez
sytuacje, w których znajdował się. Dla niego wolą Bożą było to, że
zamknięto świątynię, wyrzucono go z mieszkania i także to, że musiał się
"włóczyć". Wiedział, że wolą Bożą jest włóczęgostwo, poprzez które może
służyć ludowi Bożemu i prowadzić go do zbawienia. Często powtarzał:
"żeby tylko się nie rozminąć z wolą Bożą".
– Czego ojca nauczył Serafin Kaszuba?
Mam
wyrzuty sumienia, że jakoś nie zawsze doceniałem Ojca Serafina. Jako
klerycy poklepywaliśmy go po ramieniu i mówiliśmy: "Serafin, ty to tylko
z książką siedzisz w rogu ogrodu". Kiedy przebywaliśmy razem we Lwowie
to mówiliśmy: "Serafin nie zapalił papierosa, nie napije się alkoholu".
On zawsze był gdzieś z boku. W nim rozwijała się świadomość, że jest na
służbie Bożej. Serafin nauczył mnie bardziej wierzyć w Boga i kochać
ludzi oraz zakonne ubóstwo.
– Wspomniał ojciec, że sługa Boży to postać duchowo bardzo bogata i mająca szerokie zainteresowania…
On
czytał ciągle i interesował się bardzo życiem Kościoła i przebiegiem
obrad Soboru Watykańskiego II. Kiedyś Ojciec Serafin wyjechał do
Azerbejdżanu, ażeby spotkać się z pewnym kapłanem, który nie uznawał
decyzji Soboru Watykańskiego II, aby jak to określił: być rzecznikiem
jedności Kościoła.
– Podobno, podczas pobytu w Polsce Ojciec
Serafin dwukrotnie przebywał i rozmawiał z Prymasem Polski Stefanem
Wyszyńskim. Czy otrzymał jakieś szczególne uprawnienia wobec Kościoła na
Wschodzie?
Wszystko wskazuje na to, że tak.
– Spotkał się
ojciec z osobami, dla których ojciec Serafin sprawował sakramenty i
głosił słowo Boże. Co ludzie i Kościół na Wschodzie zawdzięczają Ojcu
Serafinowi Kaszubie?
Ksiądz Józef Kowalow, proboszcz z Ostrogu na
Ukrainie napisał: "Kościół na Wołyniu odradza się dzięki słudze Bożemu
Ojcu Serafinowi Kaszubie". Kapłan ten w ludziach wierzących widział
ślady działalności Ojca Serafina. Dzisiaj wiara i działalność Sługi
Bożego owocują najbardziej.
– Święci to mowa Boga do ludzi. Jakie przesłanie kieruje Pan Bóg do Kościoła i ludzi XXI wieku przez Ojca Serafina?
W
życiu Ojca Serafina uderza żywa wiara i wielki kult Eucharystii, jak
również troska o jedność i świętość Kościoła. On był otwarty na odnowę
soborową Kościoła. Serafin od dawna udzielał sakramentów prawosławnym,
choć nie miał okazji zapoznać się z wszystkimi dokumentami soborowymi.
Wiedział, że idzie nurt ekumenizmu w Kościele.
– Zapewne ojciec często rozmyśla o Serafinie Kaszubie?
Kiedy
sprawuję mszę świętą w kościele, to widzę nad chórem organowym witraż
przedstawiający Ojca Serafina. Postać Serafina Kaszuby umieszczona na
witrażu, krocząc po mapie byłego Związku Radzieckiego w jednej dłoni
trzyma Eucharystię, a w drugiej krzyż. Ojciec Serafin przedstawiony jest
na witrażu z odwagą, bohaterstwem, poświęceniem, wiarą i miłością.
– Nie czuje się ojciec trochę wyróżniony w swoim życiu spotykając św. Ojca Pio i Ojca Serafina Kaszubę?
To
są dary nieba. Niekiedy myślę: "Boże skądże mi to, że w moim życiu
widziałem raz św. Maksymiliana Kolbego, spotykałem się z Ojcem Serafinem
Kaszubą, odwiedziłem św. Ojca Pio, widziałem dwukrotnie bł. Jana XXIII,
ucałowałem rękę sługi Bożego Pawła VI, wielokrotnie spotykałem sługę
Bożego Jana Pawła II.
– Przeczytałem, że Ojciec Serafin miał poczucie humoru…
Kiedyś
zobaczyłem Ojca Serafina na głównym placu mariackim we Lwowie, jak
stojąc przed witryną sklepu oglądał wydane po rosyjsku i wyłożone pisma
Lenina. Powiedziałem: "Jeszcze tego tobie brakowało. No, ale
zainteresowania…" To był człowiek do życia, ale równocześnie wszyscy
widzieli, że w nim jeszcze jest coś innego.
Czytając listy Ojca
Serafina Kaszuby zauważymy, że dla niego wszystko stawało się modlitwą:
jazda samochodem, czekanie na dworcu na pociąg. Pewna kobieta w
świadectwie na temat Ojca Serafina powiedziała: "To był dziwny człowiek,
bo kiedy był głodny, to nie był głodny, a kiedy był niewyspany to nie
był niewyspany. U Serafina Kaszuby wszystko stawało się na chwałę Pana
Boga".
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał o. Robert Krawiec OFMCap
*
O. Hieronim Karol Warachim (ur. 1916 roku we Lwowie) święcenia
kapłańskie otrzymał w Krakowie w 1939 roku. Sługę Bożego o. Serafina
Kaszubę (Alozjego) poznał w V Gimnazjum we Lwowie, do którego też
uczęszczał. Później spotkali się w krakowskim klasztorze kapucynów, w
latach 1932-1937.O. Warachim korespondował z o. Serafinem podczas jego
apostolstwa na Wołyniu i w ZSSR, jako ówczesny prowincjał nakłaniał go,
aby wrócił do Polski. Później odwiedzał o. Kaszubę w szpitalu we
Wrocławiu, prowadził z nim rozmowy o pracy na rozległym obszarze ZSSR.Po
śmierci o. Serafina zbierał dokumenty, świadczące o życiu Sługi Bożego.
O. Hieronim został mianowany wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego
o. Serafina i pełnił tę funkcję do zamknięcia procesu na szczeblu
diecezji. Obecnie sprawą wyniesienia na ołtarze Ojca Serafina zajmuje
się w Rzymie postulator generalny Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów.