Już po raz trzeci pielgrzymka konna z Trzebnicy przybyła do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu. We wtorek 25 czerwca 2008 nieopodal bazyliki, na płycie lotniska, powitał pielgrzymów kustosz sanktuarium ks. Wiktor Gumienny i zaprosił do wspólnej modlitwy.
Na tę wyjątkową konną wyprawę, która wyruszyła z Sanktuarium św. Jadwigi w Trzebnicy zdecydowało się w tym roku 12 osób. To właściciele stajni i miłośnicy koni z okolic Wrocławia, Trzebnicy, Tarnowskich Gór i Kalisza. Do celu dotarło jednak tylko osiem osób, cztery musiały zrezygnować z powodu kontuzji własnych lub zwierząt.
Duchową opiekę już po raz trzeci sprawował ks. Krzysztof Dorna, salwatorianin z parafii Nawiedzenia NMP w Koczurkach, który całą drogę przejechał w sutannie specjalnie przystosowanej do jazdy konnej (sutanna była zapinana na rzepy). „Pomysł organizowania tych pielgrzymek wziął się stąd, że mnie i moich przyjaciół łączy wspólna pasja – konie. W ciągu całego roku konie nam towarzyszą. Wokół nich toczy się wiele spraw, spotkań. Dlaczego więc nie zabrać ich z sobą na pielgrzymi szlak?" – powiedział ks. Krzysztof.
Pielgrzymka rozpoczęła się bardzo uroczyście w piątek 20 czerwca br. Pątnicy zgromadzili się przy kościółku w Lasku Bukowym w Trzebnicy, gdzie przyjęli błogosławieństwo z rąk proboszcza parafii pw. św. Bartłomieja Ap. i św. Jadwigi Śl. w Trzebnicy – ks. Jerzego Olszówki SDS. Odczytano również życzenia i błogosławieństwo księdza kardynała Henryka Gulbinowicza, księdza arcybiskupa Mariana Gołębiewskiego – metropolity wrocławskiego oraz ks. Jana Folkerta – prowincjała salwatorianów.
Następnego dnia o świcie… wyruszyli na pielgrzymi szlak. Trasa, jaką przebyli wyniosła 240 kilometrów. W siodle pokonywali średnio 60 km dziennie, a najdłuższy etap liczył 72 km, co daje 8-10 godzin (koniarze wiedzą jak czuje się jeździec po takim czasie na wierzchowcu…).
Trasa wiodła głównie duktami leśnymi i polnymi, gdzie pielgrzymi mieli okazję obcować z piękną przyrodą; wybierali też pory dnia, kiedy słońce mniej grzało. Koniarze podkreślali, że w czasie trasy bardziej dbali o zwierzęta niż o siebie samych, co przyniosło efekty – konie nie odniosły żadnych obrażeń.
„Kierujemy się zasadą, że dla siebie nie szukamy wygód, nocujemy gdziekolwiek, w śpiworach, przy ognisku. Dbamy o zwierzęta, bo jeśli koń zasłabłby po drodze, to nigdzie byśmy nie dojechali” – zaznaczył jeden z organizatorów wyprawy, Mirosław Obiegły, ze stadniny Smardzów k/Oleśnicy. Organizatorzy na długo przed jej rozpoczęciem szczegółowo opracowali trasę, zaplanowali postoje i popasy, zarezerwowali noclegi.
Pielgrzymi rozpoczynali dzień wcześnie rano około godz. 5.30. Najpierw oporządzali konie, a potem była wspólna modlitwa poranna. Po godz. 6.00, gdy słońce było nisko nad horyzontem, wyruszali. W ciągu dnia podczas postojów, kiedy konie odpoczywały korzystając z popasów, uczestniczyli we Mszy św. Wspólna Eucharystia była ważnym momentem dnia z uwagi na program duchowy pielgrzymki. Tegoroczny temat: "Czym jest dla mnie Eucharystia?" pozwolił na pogłębienie tej tajemnicy. Rozważania miały pomóc każdemu odpowiedzieć sobie na pytanie zawarte w temacie.
Taka konna pielgrzymka to coś więcej niż zwykłe podróżowanie. „To chwila na przemyślenia, inne spojrzenie na codzienne zabieganie. Podczas takiej podróży można fajne wnioski wyciągnąć” – mówili jej uczestnicy.
W Licheniu pielgrzymi spędzili prawie dwa dni. Następnie udali się w drogę powrotną, dwóch – konno, reszta samochodami. Po powrocie wszyscy spotkali się na Mszy św., by podziękować Bogu za szczególny czas „rekolekcji w drodze”.
Trzecia konna pielgrzymka z Trzebnicy przeszła już do historii. Koniarze zaś niebawem rozpoczną przygotowania do kolejnej… Zapraszają wszystkich konnych zapaleńców: „Dołączcie do nas”!
za: www.sds.pl