494
O. Pietro Ciapponi, wiek 54 lata, jest włoskim misjonarzem, kombonianinem. Ostatnie dziewięć lat pracował wśród Karimoyón, półnomadycznego szczepu, który zamieszkuje rejon Karamoya, w północo-wschodniej Ugandzie. Ogromny problem na tym obszarze stanowią konflikty, których przyczyną są napady w celu kradzieży bydła. Od pewnego czasu o. Pietro promuje pokojowe inicjatywy: „Zacząłem tę pracę – wyjaśnia – dlatego że zobaczyłem, że modlitwa nie wystarczała. Musiałem udać się do źródła problemów i dotrzeć do kraal (miejsca, w których zwierzęta są przetrzymywane w nocy). Kościoły i kaplice są w wioskach; centrum problemów jest w kraals, tam gdzie przebywają pasterze, wojownicy i rozbójnicy. Jeśli nie dotrze do nich przesłanie pokoju – przesłanie Ewangelii, problemy będą trwać nadal".
Silne więzi
O. Pietro i Karimoyón łączą stare i silne więzi: jeszcze z początku pierwszej dekady lat 80. ub. w., kiedy odbywał swoje studia teologiczne w stolicy Kampali i właśnie wśród nich zaczął spędzać swoje letnie wakacje. Po okresie pracy we Włoszech i w Polsce, a następnie po roku sabatycznym w Meksyku powrócił do Ugandy w 1997 r. Pojechał wprost do Kanawat, jednej z czterech misji, którą Misjonarze Kombonianie prowadzą wśród Karimoyón. Tam też nauczył się miejscowego języka. Karimoyón żyją w rejonie Karamoya, na obszarze około 30.000 km kwadratowych, jest ich 362.000 (wg spisu ludności z 1991 r.); połowa zajmuje się pasterstwem. Utrzymują się wyłącznie bądź też głównie z bydła. Wskutek suszy gleba jest zwykle płytka i zeschnięta, porośnięta ubogą roślinnością, w zależności od poziomu opadów rocznych. Jako lud pasterski, Karimoyón zawsze praktykowali pewien rodzaj nomadyzmu. Na co dzień zajmują się zdobywaniem pożywienia i wody oraz wchodzą w relacje z innymi szczepami.
Przemierzanie wyżyny Karamoya to swego rodzaju podróż w wehikule czasu aż do epoki kamienia łupanego. Pasterze Karimoyón pasą trzody w stroju, w jakim przyszli na świat (nadzy) albo owinięci do połowy ciała w sukna. Noszą sandały zrobione z opon. Zazwyczaj mają laskę (symbol pasterza) i mały taboret (ponieważ nie siadają na ziemi). Utrzymują się z bydła – kóz, baranów, a nawet osłów, których używają do transportu swojego dobytku. Wielu, oprócz laski, uzbrojonych jest w karabiny maszynowe różnego typu i pochodzenia. Najbardziej powszechnym jest klasyczny AK47. Jednakże Martin Devenish, misjonarz kombonianin, który pracuje wśród Karimoyón, zauważył także najnowocześniejszą broń w ich rękach i wyjaśnia, jak dostała się tam: „Broń przywieziono do południowego Sudanu dla SPLA (Wojsko Oswobodzenia Ludu Sudańskiego) przez Air Sudan, linię lotniczą, która należy do Olivera Northa", Amerykanina zamieszanego w nielegalny handel bronią.
„Ostatnio – dodaje misjonarz – zauważyłem, że na naszym obszarze Moroto niektórzy używali nowoczesnych pistoletów UZI, produkcji izraelskiej, bardzo poręcznej broni, którą handlują Somalijczycy".
Używają jej, aby obronić trzody przed napastnikami. Niektórzy praktykują też napady: notorycznie kradną trzody należące do innych grup, w tym celu przekraczając nawet granicę z Kenią, co stanowi stałe źródło konfliktu. Napaść jest ponadto czymś konstytuującym ich świadomość. „To prawda, jest to coś dziedzicznego, pewien zwyczaj – przyznaje O. Pietro – ale nie dla wszystkich. Niektórzy Karimoyón zdolni są do pokojowych umów, choć prawdą jest, że są tacy, którzy je łamią". Władze powinny wzmocnić prawo. Ale według o. Pietro „nie są zdolne albo nie mają wystarczającej woli". Misjonarz wyjaśnia: „Karimoyón nie ufają rządowi. Ostatnio przynajmniej trzy razy rząd usiłował ich rozbroić, jednak bez rezultatu. Ludzie żartem mówili, że łatwiej byłoby Karimoyón rozbroić żołnierzy niż odwrotnie. Faktem jest, że władze nie broniły ich życia i własności: żołnierze kradli im zwierzęta i katowali ludzi". Dodaje także, że istnieją „przyczyny polityczne", aby nie rozbrajać Karimoyón: „Głosowali za Yoweri Museveni", prezydentem wybranym podczas ostatnich wyborów. Tak też Karimoyón nadal pozostają uzbrojeni. Konflikty, które zaogniają się z powodu napadów w celu kradzieży bydła, zasadzki na szosach i walki z Siłami Zbrojnymi Ugandy sprawiają, że rejon Karamoya jest nadal niebezpieczny i rokrocznie mordowanych jest tam wiele osób.
Karimoyón są przygotowani, aby umrzeć i aby zabijać ze względu na bydło. Hodowla bydła jest dla nich czymś więcej niż tylko stylem życia, ma również znaczenie społeczne i kulturalne. Zmarły o. Bruno Novelli, misjonarz kombonianin specjalista od Karimoyón, napisał: „Dla pasterzy Karimoyón posiadanie bydła to nie jest jedynie potrzeba czysto ekonomiczna, ale także potrzeba społeczna, duchowa, kulturowa. Posiadanie bydła pozostaje kwestią dumy społecznej, godności osobistej i satysfakcji. Jedynie będąc posiadaczem bydła, Karimoyon spełnia wszystkie wymogi społeczne: w dziedzinie ekonomicznej, żywnościowej, społecznej, religijnej i kulturowej. Wyłącznie ci, którzy mają bydło, mają też prawdziwy status społeczny w społeczeństwie Karimoyón. Ci, którzy tracą bydło (nieważne, z jakiego powodu) i nie zdołają go odzyskać w określonym terminie, są wyrzucani na margines życia społecznego". Istnieje także czynnik religijny: „Bydło reprezentuje życie we wszystkich jego aspektach. Odkąd życie zależy od Boga w rozumieniu Karimoyón, ich relacja z Bogiem naznaczona jest obecnością bydła. Ich tradycyjna religia skupia się wokół potrzeby przetrwania w trudnych warunkach. Bez bydła życie kulturalne i religijne Karimoyón byłoby niemożliwe. Ważne wydarzenia życia towarzyskiego są naznaczone również w sposób istotny obecnością bydła. Narodzinom, inicjacji, zawarciu małżeństwa czy pogrzebowi, reparacji błędów popełnionych przez członków społeczności; zawieraniu i umacnianiu przyjaźni towarzyszą podarunki w postaci bydła. Główne pasterskie ceremonie związane są z bydłem. Szczególnie uroczyste ceremonie życia społecznego byłyby niemożliwe bez niego, bowiem bardzo istotną ich częścią jest rytualna rzeź wołów".
O. Novelli tłumaczy, że w przypadku tego ludu zwierzę nie jest tylko zwierzęciem: „Związek ludu z bydłem ma określone cechy właściwe tradycji pasterskiej. Bydło różni się od wszystkich inni żywych inwentarzy. Biorąc pod uwagę sposób, w jaki jest traktowane, można zauważyć, że status bydła znajduje się między zwierzęciem a człowiekiem. Nigdy o tym nie mówią, ale rozpoznają każde z osobna po fizjonomii czy zachowaniu i każde z nich ma własne imię pochodzące od koloru sierści czy formy rogów albo jakiś szczególnych rysów zachowania". Jest to przyczyna, dla której bydło staje się „wzorcem" dla ludzi: „Według Karimoyón związek między człowiekiem i zwierzęciem mającym pewne specjalne cechy opiera się na określonych podobieństwach, co do wyglądu albo zachowania".
Na przykład o. Pietro otrzymał od Karimoyón chwalebne imię „Ojca Apayamakwang" („Spokojny Biały Człowiek" lub „Spokojny Byk"), co wskazuje na to, jak jest przez nich postrzegany: człowiek pokojowy i ktoś, kto ujął ich serca. O. Pietro opowiada nam, jak odkrył potrzebę nowej drogi. „Głosiliśmy Ewangelię z daleka. Trzeba było skrócić ten dystans i wejść między nich, zaprosić do dialogu, aby móc ich wysłuchać i móc mówić do nich. Zacząłem okazywać zainteresowanie ich życiem oraz być bliżej nich, być miłym i przyjaznym, ofiarować pomoc, słuchać, zauważać ich problemy i rozumieć je. Zrozumienie ich życia stało się moim zadaniem. Jeśli nie zrozumiemy, nie będziemy mogli z nimi rozmawiać". Na pustynnej ziemi, gdzie najczęściej występującą roślinnością są ciernie, o. Pietro praktykuje swoją metodę ewangelizacji: „Celem dialogu jest tworzenie relacji. To ona stanowi ziemię, w którą może być wsiane ziarno Ewangelii. Nie można zasiewać pola pełnego cierni. Nic nie wyrośnie. Musi być zaorane i przygotowane pod zasiew. Problemem nie są nasiona, tylko brak przygotowania ziemi".
Do tej pory misjonarz cieszy się z wykonanej pracy: „Dawniej trudno było zbliżyć się do nich, ponieważ byli nieufni. Teraz problem jest bardziej natury fizycznej: jest trudno przebywać z nimi w kraal, jeść, pić i spać na ich sposób. Pewne bariery ustąpiły i obecnie istnieje możliwość otwartego dialogu. Mogę pójść do nich i być z nimi; jeśli mówię, że idę do siebie pomodlić się, akceptują to. Czasem przychodzą, aby porozmawiać. Oznacza to, że ziemia została w pewnym stopniu przygotowana. Teraz trzeba zasiać ziarno, podlać i czekać na owoce. Moją zadaniem jest przekazać orędzie w sposób zrozumiały, tak, aby dotarło do serca słuchaczy i popchnęło ich do zmiany zachowania. Odpowiedź będzie należała do nich. Bóg znajdzie sposobny moment, aby zainspirować i przekonać do prawości i sprawiedliwości". Pojawiają się pozytywne znaki i o. Pietro ufa, że jego zbliżenie się do kultury Karimoyón przyniesie dobre wyniki. „Wczoraj usłyszałem potwierdzenie, które dodało mi otuchy. Ktoś powiedział mi, że Bokaremu ukradli krowy, ale wbrew swojej dawnej reakcji nie odpowie na agresję zemstą. Przerwanie spirali przemocy i zemsty oznacza, że stan rzeczy się zmienia".
o. José Rebelo
Misjonarz Kombonianin
Dla Karimoyón, ludu pasterskiego, na poły nomadycznego, żywy inwentarz określa styl życia. W konfliktowym ugandyjskim rejonie Karamoya napady w celu kradzieży bydła, kończące się potyczkami i ofiarami śmiertelnymi są czymś zgoła powszednim. Właśnie temu próbuje położyć kres ojciec Pietro Ciapponi, głosząc Ewangelię pokoju i promując inicjatywy rozwiązywania konfliktów.
Karimoyón słuchają go i jako formę akceptacji i pochwały tego, co robi, nazywają Ojca „Spokojnym Bykiem". Ewangelizować ‘kraal’
O. Pietro Ciapponi, wiek 54 lata, jest włoskim misjonarzem, kombonianinem. Ostatnie dziewięć lat pracował wśród Karimoyón, półnomadycznego szczepu, który zamieszkuje rejon Karamoya, w północo-wschodniej Ugandzie. Ogromny problem na tym obszarze stanowią konflikty, których przyczyną są napady w celu kradzieży bydła. Od pewnego czasu o. Pietro promuje pokojowe inicjatywy: „Zacząłem tę pracę – wyjaśnia – dlatego że zobaczyłem, że modlitwa nie wystarczała. Musiałem udać się do źródła problemów i dotrzeć do kraal (miejsca, w których zwierzęta są przetrzymywane w nocy). Kościoły i kaplice są w wioskach; centrum problemów jest w kraals, tam gdzie przebywają pasterze, wojownicy i rozbójnicy. Jeśli nie dotrze do nich przesłanie pokoju – przesłanie Ewangelii, problemy będą trwać nadal".
Silne więzi
O. Pietro i Karimoyón łączą stare i silne więzi: jeszcze z początku pierwszej dekady lat 80. ub. w., kiedy odbywał swoje studia teologiczne w stolicy Kampali i właśnie wśród nich zaczął spędzać swoje letnie wakacje. Po okresie pracy we Włoszech i w Polsce, a następnie po roku sabatycznym w Meksyku powrócił do Ugandy w 1997 r. Pojechał wprost do Kanawat, jednej z czterech misji, którą Misjonarze Kombonianie prowadzą wśród Karimoyón. Tam też nauczył się miejscowego języka. Karimoyón żyją w rejonie Karamoya, na obszarze około 30.000 km kwadratowych, jest ich 362.000 (wg spisu ludności z 1991 r.); połowa zajmuje się pasterstwem. Utrzymują się wyłącznie bądź też głównie z bydła. Wskutek suszy gleba jest zwykle płytka i zeschnięta, porośnięta ubogą roślinnością, w zależności od poziomu opadów rocznych. Jako lud pasterski, Karimoyón zawsze praktykowali pewien rodzaj nomadyzmu. Na co dzień zajmują się zdobywaniem pożywienia i wody oraz wchodzą w relacje z innymi szczepami.
Pasterze z karabinami maszynowymi
Przemierzanie wyżyny Karamoya to swego rodzaju podróż w wehikule czasu aż do epoki kamienia łupanego. Pasterze Karimoyón pasą trzody w stroju, w jakim przyszli na świat (nadzy) albo owinięci do połowy ciała w sukna. Noszą sandały zrobione z opon. Zazwyczaj mają laskę (symbol pasterza) i mały taboret (ponieważ nie siadają na ziemi). Utrzymują się z bydła – kóz, baranów, a nawet osłów, których używają do transportu swojego dobytku. Wielu, oprócz laski, uzbrojonych jest w karabiny maszynowe różnego typu i pochodzenia. Najbardziej powszechnym jest klasyczny AK47. Jednakże Martin Devenish, misjonarz kombonianin, który pracuje wśród Karimoyón, zauważył także najnowocześniejszą broń w ich rękach i wyjaśnia, jak dostała się tam: „Broń przywieziono do południowego Sudanu dla SPLA (Wojsko Oswobodzenia Ludu Sudańskiego) przez Air Sudan, linię lotniczą, która należy do Olivera Northa", Amerykanina zamieszanego w nielegalny handel bronią.
„Ostatnio – dodaje misjonarz – zauważyłem, że na naszym obszarze Moroto niektórzy używali nowoczesnych pistoletów UZI, produkcji izraelskiej, bardzo poręcznej broni, którą handlują Somalijczycy".
Głębokie korzenie
Używają jej, aby obronić trzody przed napastnikami. Niektórzy praktykują też napady: notorycznie kradną trzody należące do innych grup, w tym celu przekraczając nawet granicę z Kenią, co stanowi stałe źródło konfliktu. Napaść jest ponadto czymś konstytuującym ich świadomość. „To prawda, jest to coś dziedzicznego, pewien zwyczaj – przyznaje O. Pietro – ale nie dla wszystkich. Niektórzy Karimoyón zdolni są do pokojowych umów, choć prawdą jest, że są tacy, którzy je łamią". Władze powinny wzmocnić prawo. Ale według o. Pietro „nie są zdolne albo nie mają wystarczającej woli". Misjonarz wyjaśnia: „Karimoyón nie ufają rządowi. Ostatnio przynajmniej trzy razy rząd usiłował ich rozbroić, jednak bez rezultatu. Ludzie żartem mówili, że łatwiej byłoby Karimoyón rozbroić żołnierzy niż odwrotnie. Faktem jest, że władze nie broniły ich życia i własności: żołnierze kradli im zwierzęta i katowali ludzi". Dodaje także, że istnieją „przyczyny polityczne", aby nie rozbrajać Karimoyón: „Głosowali za Yoweri Museveni", prezydentem wybranym podczas ostatnich wyborów. Tak też Karimoyón nadal pozostają uzbrojeni. Konflikty, które zaogniają się z powodu napadów w celu kradzieży bydła, zasadzki na szosach i walki z Siłami Zbrojnymi Ugandy sprawiają, że rejon Karamoya jest nadal niebezpieczny i rokrocznie mordowanych jest tam wiele osób.
Bydło i życie
Karimoyón są przygotowani, aby umrzeć i aby zabijać ze względu na bydło. Hodowla bydła jest dla nich czymś więcej niż tylko stylem życia, ma również znaczenie społeczne i kulturalne. Zmarły o. Bruno Novelli, misjonarz kombonianin specjalista od Karimoyón, napisał: „Dla pasterzy Karimoyón posiadanie bydła to nie jest jedynie potrzeba czysto ekonomiczna, ale także potrzeba społeczna, duchowa, kulturowa. Posiadanie bydła pozostaje kwestią dumy społecznej, godności osobistej i satysfakcji. Jedynie będąc posiadaczem bydła, Karimoyon spełnia wszystkie wymogi społeczne: w dziedzinie ekonomicznej, żywnościowej, społecznej, religijnej i kulturowej. Wyłącznie ci, którzy mają bydło, mają też prawdziwy status społeczny w społeczeństwie Karimoyón. Ci, którzy tracą bydło (nieważne, z jakiego powodu) i nie zdołają go odzyskać w określonym terminie, są wyrzucani na margines życia społecznego". Istnieje także czynnik religijny: „Bydło reprezentuje życie we wszystkich jego aspektach. Odkąd życie zależy od Boga w rozumieniu Karimoyón, ich relacja z Bogiem naznaczona jest obecnością bydła. Ich tradycyjna religia skupia się wokół potrzeby przetrwania w trudnych warunkach. Bez bydła życie kulturalne i religijne Karimoyón byłoby niemożliwe. Ważne wydarzenia życia towarzyskiego są naznaczone również w sposób istotny obecnością bydła. Narodzinom, inicjacji, zawarciu małżeństwa czy pogrzebowi, reparacji błędów popełnionych przez członków społeczności; zawieraniu i umacnianiu przyjaźni towarzyszą podarunki w postaci bydła. Główne pasterskie ceremonie związane są z bydłem. Szczególnie uroczyste ceremonie życia społecznego byłyby niemożliwe bez niego, bowiem bardzo istotną ich częścią jest rytualna rzeź wołów".
„Wzorzec" zwierzęcy
O. Novelli tłumaczy, że w przypadku tego ludu zwierzę nie jest tylko zwierzęciem: „Związek ludu z bydłem ma określone cechy właściwe tradycji pasterskiej. Bydło różni się od wszystkich inni żywych inwentarzy. Biorąc pod uwagę sposób, w jaki jest traktowane, można zauważyć, że status bydła znajduje się między zwierzęciem a człowiekiem. Nigdy o tym nie mówią, ale rozpoznają każde z osobna po fizjonomii czy zachowaniu i każde z nich ma własne imię pochodzące od koloru sierści czy formy rogów albo jakiś szczególnych rysów zachowania". Jest to przyczyna, dla której bydło staje się „wzorcem" dla ludzi: „Według Karimoyón związek między człowiekiem i zwierzęciem mającym pewne specjalne cechy opiera się na określonych podobieństwach, co do wyglądu albo zachowania".
Spokojny Biały Człowiek
Na przykład o. Pietro otrzymał od Karimoyón chwalebne imię „Ojca Apayamakwang" („Spokojny Biały Człowiek" lub „Spokojny Byk"), co wskazuje na to, jak jest przez nich postrzegany: człowiek pokojowy i ktoś, kto ujął ich serca. O. Pietro opowiada nam, jak odkrył potrzebę nowej drogi. „Głosiliśmy Ewangelię z daleka. Trzeba było skrócić ten dystans i wejść między nich, zaprosić do dialogu, aby móc ich wysłuchać i móc mówić do nich. Zacząłem okazywać zainteresowanie ich życiem oraz być bliżej nich, być miłym i przyjaznym, ofiarować pomoc, słuchać, zauważać ich problemy i rozumieć je. Zrozumienie ich życia stało się moim zadaniem. Jeśli nie zrozumiemy, nie będziemy mogli z nimi rozmawiać". Na pustynnej ziemi, gdzie najczęściej występującą roślinnością są ciernie, o. Pietro praktykuje swoją metodę ewangelizacji: „Celem dialogu jest tworzenie relacji. To ona stanowi ziemię, w którą może być wsiane ziarno Ewangelii. Nie można zasiewać pola pełnego cierni. Nic nie wyrośnie. Musi być zaorane i przygotowane pod zasiew. Problemem nie są nasiona, tylko brak przygotowania ziemi".
Stan rzeczy zmienia się
Do tej pory misjonarz cieszy się z wykonanej pracy: „Dawniej trudno było zbliżyć się do nich, ponieważ byli nieufni. Teraz problem jest bardziej natury fizycznej: jest trudno przebywać z nimi w kraal, jeść, pić i spać na ich sposób. Pewne bariery ustąpiły i obecnie istnieje możliwość otwartego dialogu. Mogę pójść do nich i być z nimi; jeśli mówię, że idę do siebie pomodlić się, akceptują to. Czasem przychodzą, aby porozmawiać. Oznacza to, że ziemia została w pewnym stopniu przygotowana. Teraz trzeba zasiać ziarno, podlać i czekać na owoce. Moją zadaniem jest przekazać orędzie w sposób zrozumiały, tak, aby dotarło do serca słuchaczy i popchnęło ich do zmiany zachowania. Odpowiedź będzie należała do nich. Bóg znajdzie sposobny moment, aby zainspirować i przekonać do prawości i sprawiedliwości". Pojawiają się pozytywne znaki i o. Pietro ufa, że jego zbliżenie się do kultury Karimoyón przyniesie dobre wyniki. „Wczoraj usłyszałem potwierdzenie, które dodało mi otuchy. Ktoś powiedział mi, że Bokaremu ukradli krowy, ale wbrew swojej dawnej reakcji nie odpowie na agresję zemstą. Przerwanie spirali przemocy i zemsty oznacza, że stan rzeczy się zmienia".
o. José Rebelo
Misjonarz Kombonianin
Z czasopisma „Misjonarze Kombonianie" (5/2009)