Roman Brandstaetter (1906-1987) wychowywany w tradycyjnej żydowskiej rodzinie jako kilkunastoletni chłopiec pisał "niezdarne wiersze" poświęcone Chrystusowi i Świętemu z Asyżu. Niewiele wówczas wiedział o obu postaciach, które w przyszłości miały stać się "największymi przygodami jego życia".
Siedem wieków temu św.
Franciszek spróbował udowodnić, że życie wedle Ewangelii jest
możliwe, że można przyjąć jej słowa w ich dosłowności, a nie poprzez
zmiękczające, metaforyczne odczytanie.
Dzisiaj my z kolei próbujemy odpowiedzieć, na ile możliwy jest
franciszkanizm. W swoich pismach franciszkańskich Brandstaetter starał
się przetłumaczyć idee Franciszka na język
XX wieku i oddać piękno franciszkańskiego życia, widzianego przez
pryzmat swego dnia powszedniego. Uczynił to "nie bojąc się postawić
swobodnego kroku na gładkich i śliskich posadzkach świętej hagiografii".
"Boży Grajek" (jak m.in. nazywano św. Franciszka)
powiedział człowiekowi, by pokochał to, czego się lęka, gdyż nawet
przedmiot jego lęku pragnie i potrzebuje miłości. Tę samą w gruncie
rzeczy receptę na szczęście, życie i wieczność zostawił nam jego piewca,
Roman Brandstaetter.
Pod koniec swego życia pisał: "Jednego jestem pewien, wystarczy
uświadomić sobie bezsilność wobec Twojej woli, Boże, aby się poczuć
bardzo szczęśliwym".
Autor "Nowych
kwiatków św. Franciszka" znał ciężar słów "wystarczy" i
"bezsilność", lecz gdy je udźwignął, pozostała mu "zgoda na wszystko,
skarb, który zmieścisz w wyciągniętej dłoni żebraka".
wm / red.
"Skarb w dłoni żebraka. Antologia tekstów franciszkańskich.
Roman Brandstaetter", wybór i opracowanie: Jan Grzegorczyk, Wydawnictwo "M", Kraków
2009, ss: 384