Ze wzgórza Majak, nieopodal Brasławia, widać pięć jezior otulających miasto. – Gdzie patrzysz, wszędzie jezioro – uśmiecha się pochodząca stąd 81-letnia Franciszka Niedzic. – Matka Boża ma dobry gust – mówi student Maciek Jermaławiczius, urodzony nieopodal wyspy klasztornej, gdzie do pożaru w XVI w. w klasztorze prawosławnym była czczona Jej cudownie ocalona z ognia ikona. Potem ponownie uratowała się z pożaru katolickiej świątyni, do której ją przeniesiono.
Msza koronacyjna była sprawowana na zbudowanym na tę okazję statku – ołtarzu. – On nigdy nie utonie – śmieje się proboszcz parafii ks. Leszek Witwicki, salwatorianin. Sam obraz zawisł na żaglu jachtu kabinowego „Orion”. Wierni, przybyli z Białorusi, ale i z Polski, Litwy, Łotwy, Ukrainy, Rosji, USA, Włoch i Niemiec, przez dwa dni czuwali na miejscu uroczystości, nawet kiedy jeszcze nie było tam cudownego obrazu. Bo to był czas, kiedy odpłynęli od otaczającej ich rzeczywistości. Spowiadali się, tańczyli, śpiewali, opowiadali o sobie, nie zważając na bariery językowe. – To dwa dni wolnej Białorusi – mówili. Jakby przestały istnieć wizy i granice. Nieraz w oczach Białorusinów pojawiały się łzy wzruszenia, że mogą modlić się w takiej wspólnocie. Dla Teresy Szakiel, członkini Związku Polaków w Brasławiu, mieszkającej nad jeziorem Nowiata, tym samym, nad którym wznosi się kościół pw. Narodzenia NMP, to najważniejszy moment w życiu. – I dla naszego miasteczka powstałego w 1067 r. też. No bo co było tu ważniejsze? – pyta.
W sobotę w Brasławiu
Na ulicy przed kościołem niespełna 10-tysięcznego Brasławia w sobotę przed południem można było zobaczyć cały Kościół powszechny – kapłanów, siostry zakonne i wiernych z prawie całego świata – Polski, Litwy, Ukrainy, Rosji, Włoch, Niemiec, Kanady, Malezji, Hiszpanii, USA. Przybyło prawie 10 tys. wiernych, 30 biskupów, prawie 300 kapłanów. Pielgrzymi zagadywali spacerujących – kard. Joachima Meisnera z Kolonii, abp. Henryka Muszyńskiego z Gniezna czy gospodarza miejsca – biskupa witebskiego – Władysława Blina. To on wymyślił tę uroczystość i pozapraszał tylu gości. – To wschodnia Białoruś, teren dawnej Wileńszczyzny, gdzie przez kilkadziesiąt lat nie było księży – opowiada. Pochodzi z położonego nieopodal Głębokiego. – Kiedy tylko nadarzyła się możliwość, wróciłem na te ziemie. Przez 10 lat był proboszczem w Mohylewie, a od 10 duszpasterzuje diecezji witebskiej, która jest jego oczkiem w głowie. – W kościołach oprócz młodzieży i babć pojawia się coraz więcej ludzi w średnim wieku, stajemy się silniejsi – mówi.
Na Białorusi przeważają wyznawcy prawosławia. Wyjątek w statystykach stanowi parafia w Brasławiu. – 70 proc. mieszkańców to katolicy, większość z nich ma polskie korzenie – chwali się parafianka Helena Ryszkiewicz, uczennica college’u artystycznego w Witebsku. – Stąd chodzą najliczniejsze pielgrzymki do sanktuarium w Bucławiu. – Tutaj, z małą przerwą, nawet za sowieckich czasów był ksiądz, a ludzie przyjeżdżali po chrzty, śluby, do spowiedzi – opowiada jej brat, ks. Kazimierz Ryszkiewicz, który wstąpił do salwatorianów i teraz pracuje w parafii. Przyciągnął go przykład salwatorianina – ks. Leszka, tutejszego proboszcza – animatora uroczystości koronacyjnej. W tym świętym miejscu wierni do sierpnia przyszłego roku będą mogli uzyskać odpust zupełny.
Taniec z biskupem
Uroczystość koronacji Matki Bożej Królowej poprzedziło zgrupowanie prawie 400 młodych ludzi przybyłych na Diecezjalne Spotkanie Młodych. Ojcowie salwatorianie organizują je w parafii już po raz czwarty. Młodzież nie tylko tu się modli, ale dyskutuje o sprawach wiary i wspólnie z opiekunami tańczy, śpiewa, gra w piłkę i kąpie się w jeziorach. Wielu z nich przyciąga taniec towarzyski, którego uczą animatorzy z parafialnej Akademii Tańca, stworzonej przez proboszcza. Na Spotkanie Młodych wcześniej przyjechał bp Władysław Blin. Wieczorem tak spodobały mu się pokazy tańca w wykonaniu młodzieży, że nawet sam poprosił – nie na parkiet, ale na ogromne podwórko przed ołtarzem – jedną ze starszych parafianek. – Ta pani bardzo lekko tańczy – chwalił swoją partnerkę przed młodzieżą.
W tym samym czasie odbywała się w Brasławiu operacja żeglarska Brasławskie Żagle 2009, zorganizowana przez Krajowe Stowarzyszenie Brasławian, Wspólnotę Polską, tutejszą parafię i władze. Przyjechali na nią harcerze z hufca Lidzbark Welski spod Działdowa, żeby uczcić pamięć Polaków, którzy oddali życie na tej ziemi. – Dusza nie znosi pustki – powiedział w homilii podczas Mszy rozpoczynającej całonocne przedkoronacyjne czuwanie bp Jaris Bulis z Łotwy. – Wielu chciało zabić Boga w sercach ludzi, ale w jego miejsce pojawiły się zło i grzech. W te dni w Brasławiu nie widać było, że jesteśmy w kraju, gdzie katolicy nie są traktowani na równych prawach z prawosławnymi. Uroczystość koronacji Madonny Królowej Jezior zmobilizowała wszystkich do współdziałania i wyzwoliła dobro. Ojcowie salwatorianie i parafia ugościli tysiące pielgrzymów. Miejscowi udostępniali im swoje domy, podejmując, czym chata bogata. Nawet pilnujący porządku milicjanci w skupieniu uczestniczyli w liturgii. A bp Władysław Blin w tych polowych warunkach pracy dziennikarskiej pożyczył mi swoje biurko, żebym jak najlepiej napisała ten tekst.
Barbara Gruszka-Zych
Więcej: Biuro Prasowe Jasnej Góry.