Jednym ze skutków światowego kryzysu jest w Tokio rosnąca liczba bezdomnych. Środki przekazu poświęcają coraz więcej miejsca kloszardom oraz różnym inicjatywom społecznym mającym związek z tym problemem.
Dziennik „The Japan Times” w numerze z 21 stycznia przybliża postać 64-letniego o. Jeana Le Beau, dyrektora “Sanyukai” – japońskiej charytatywnej organizacji katolickiej, dostarczającej bezdomnym żywność i lekarstwa oraz stawiającej im namioty.
Działalność ta skupia się przede wszystkim znanego z nędzy dystryktu Sanya w północno-wschodniej części stolicy Japonii. Siedziba „Sanyukai” znajduje się w innej dzielnicy Taito – w Asakusa, gdzie również jest wielu bezdomnych. Biuro jest zawsze pełne różnych ludzi, którzy przychodzą tam, aby skorzystać z usług organizacji lub aby po prostu porozmawiać z kanadyjskim misjonarzem. Zwracają się do niego na ogół „ojisan” (człowiek w średnim wieku albo wujek). Wewnątrz panuje „braterska atmosfera”. Ks. Le Beau: zaznacza, że: „Wraz z wolontariuszami stanowimy jedną rodzinę”. Zapewnia, że najlepiej czuje się w towarzystwie bezdomnych. „Planuję być z nimi, jeśli Bóg pozwoli, do końca mojego życia” – wyznał kapłan.
Mówiąc o rosnącej liczbie bezdomnych w Tokio i samym zjawisku bezdomności, misjonarz zauważył, że „niektórzy ludzie uważają ich za pariasów, ale nie zapominajmy, że to właśnie samo społeczeństwo takimi ich uczyniło”. „Wystarczy jeden błąd w życiu i już stajesz się wyrzutkiem społecznym” – dodał ks. Le Beau. Zwrócił uwagę na coraz większą liczbę ludzi starszych, w tym wielu samotnych, którzy żyją z niewystarczających zapomóg. „Dzięki Bogu pracuje ze mną wielu fantastycznych wolontariuszy. Czasami żartujemy sobie: oni mówią mi, że jestem «dziwacznym obcokrajowcem», a ja na to: «To wy jesteście dziwnymi Japończykami” – powiedział misjonarz.
O. Jean Le Beau, należący do Towarzystwa Misji Zagranicznych z Prowincji Quebecu, mówi, że do wyjazdu na misje zainspirowała go postać bł. Damiana de Veuster – belgijskiego misjonarza, który w XIX w. pracował wśród trędowatych na Hawajach. Gdy 38 lat temu przybył do Japonii, języka i kultury tego kraju uczył się nie tylko w szkole – tak jak to robią obecnie wszyscy misjonarze – ale także pracując jako kelner w tokijskiej restauracji. Tam po raz pierwszy zetknął się z problemem bezdomnych i przed 20 laty związał się z działalnością „Sanyukai”.
za: www.niedziela.pl