379
W dniu 8 lutego akta procesu rogatoryjnego zostały przekazane przez wicepostulatora – o. Wiesława K. Kiwiora, Trybunałowi Kościelnemu Diecezji Pelplińskiej, by wraz z aktami dotyczącymi Męczenników z innych diecezji trafić do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie.
Przypomnijmy, że nasz współbrat, Sługa Boży Franciszek Jerzy Powiertowski urodził się 3 grudnia 1917 r. w Warszawie. Ukończył tam Państwowe Gimnazjum im. Adama Mickiewicza i był przez 2 lata słuchaczem Wyższej Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina. Pracował też w zakładzie krawieckim swego ojca i zdobył tytuł czeladnika. Dnia 13 marca 1944 r. przybył do klasztoru w Czernej, gdzie 16 maja rozpoczął nowicjat. Cechowała go pamięć o obecności Bożej, modlitwa, medytacja kończona konkretnym postanowieniem, asceza i miłość bliźniego. 24 sierpnia 1944 r. poniósł śmierć zastrzelony przez Niemców, gdy brzegiem lasu wracał w habicie zakonnym do klasztoru z trzema współbraćmi nowicjuszami i wychowawcą – o. Rudolfem Warzechą (1919-1999), kandydatem na ołtarze. Wcześniej poprosił przełożonych, aby mógł ofiarować Bogu swoje życie, by nie zginął w Powstaniu Warszawskim nikt z jego najbliższych. Pan wziął go za słowo: wszyscy bowiem ocaleli, a jego spotkała śmierć. Trafiony strzałem w sam kręgosłup, zdołał tylko wypowiedzieć słowo „Jezu" i rozgrzeszony przez o. Rudolfa oddał życie Bogu. Wkrótce po jego śmierci pojawiła się i zaczęła się rozpowszechniać opinia o jego cnotach i męczeństwie, wydano jego dzienniczek, pisano artykuły, wychowawcy stawiali go nowicjuszom za wzór do naśladowania, a w kronice klasztornej zapisano, że przed tronem Bożym będzie orędownikiem swych krewnych, rodziny zakonnej i wielu dusz.
Jego życie i śmierć są nadal odnotowywane w książkach i czasopismach. W 1989 r. na miejscu jego śmierci w Lesie Siedleckim ustawiono pomnik, przy którym składane kwiaty są oznaką pamięci i kultu prywatnego ze strony wiernych.
Biuro Postulatorskie krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych informuje, że 4 lutego 2011 r. dokonano w naszym klasztorze w Krakowie-Śródmieściu zamknięcia dochodzenia rogatoryjnego w sprawie męczeństwa Sługi Bożego Franciszka Jerzego Powiertowskiego, nowicjusza naszego Zakonu, męczennika II wojny światowej, objętego postępowaniem do beatyfikacji w procesie ks. Henryka Szumana i Towarzyszy, prowadzonym przez Diecezję Pelplińską.
Aktowi prawnemu zakończenia procesu rogatoryjnego i urzędowemu opieczętowaniu dokumentacji – po uprzednim podpisaniu protokołów przewidzianych przez procedurę kanonizacyjną – przewodniczył ks. Andrzej Scąber, kierownik Referatu spraw kanonizacyjnych w Kurii Metropolitalnej w Krakowie, w obecności o. Szczepana T. Praśkiewicza, konsultora tegoż referatu, o. Wiesława K. Kiwiora, wicepostulatora sprawy oraz Benignusa J. Wanata, przewodniczącego komisji historycznej.
W dniu 8 lutego akta procesu rogatoryjnego zostały przekazane przez wicepostulatora – o. Wiesława K. Kiwiora, Trybunałowi Kościelnemu Diecezji Pelplińskiej, by wraz z aktami dotyczącymi Męczenników z innych diecezji trafić do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie.
Przypomnijmy, że nasz współbrat, Sługa Boży Franciszek Jerzy Powiertowski urodził się 3 grudnia 1917 r. w Warszawie. Ukończył tam Państwowe Gimnazjum im. Adama Mickiewicza i był przez 2 lata słuchaczem Wyższej Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina. Pracował też w zakładzie krawieckim swego ojca i zdobył tytuł czeladnika. Dnia 13 marca 1944 r. przybył do klasztoru w Czernej, gdzie 16 maja rozpoczął nowicjat. Cechowała go pamięć o obecności Bożej, modlitwa, medytacja kończona konkretnym postanowieniem, asceza i miłość bliźniego. 24 sierpnia 1944 r. poniósł śmierć zastrzelony przez Niemców, gdy brzegiem lasu wracał w habicie zakonnym do klasztoru z trzema współbraćmi nowicjuszami i wychowawcą – o. Rudolfem Warzechą (1919-1999), kandydatem na ołtarze. Wcześniej poprosił przełożonych, aby mógł ofiarować Bogu swoje życie, by nie zginął w Powstaniu Warszawskim nikt z jego najbliższych. Pan wziął go za słowo: wszyscy bowiem ocaleli, a jego spotkała śmierć. Trafiony strzałem w sam kręgosłup, zdołał tylko wypowiedzieć słowo „Jezu" i rozgrzeszony przez o. Rudolfa oddał życie Bogu. Wkrótce po jego śmierci pojawiła się i zaczęła się rozpowszechniać opinia o jego cnotach i męczeństwie, wydano jego dzienniczek, pisano artykuły, wychowawcy stawiali go nowicjuszom za wzór do naśladowania, a w kronice klasztornej zapisano, że przed tronem Bożym będzie orędownikiem swych krewnych, rodziny zakonnej i wielu dusz.
Jego życie i śmierć są nadal odnotowywane w książkach i czasopismach. W 1989 r. na miejscu jego śmierci w Lesie Siedleckim ustawiono pomnik, przy którym składane kwiaty są oznaką pamięci i kultu prywatnego ze strony wiernych.