Tegorocznym hasłem pielgrzymki był cytat „Uczyńcie wszystko, co wam powie" (J 2, 5). W ciągu pięciu dni przeszliśmy 84 kilometry, co jak na polskie warunki nie jest zbyt wielkim wyczynem, a tutaj trudno niektórym uwierzyć, że to w ogóle możliwe. W Gabonie sierpień jest czasem pory suchej, dzięki czemu łatwiejsze było zorganizowanie pielgrzymki – nie padają obfite deszcze tropikalne, jest mniej wilgotno i mniej upalnie, ogólnie całkiem znośnie. W naszej grupie „brązowej" szło nas około 50 osób, robiąc dziennie dystans od 14 do 20 kilometrów. Przewodnikiem był br. Daniel Stelmaszek, który wprowadzał nieco polskiego klimatu pielgrzymkowego, tłumacząc na francuski i ucząc pielgrzymów różnych rodzimych przyśpiewek i animacji. Dzięki przenośnemu systemowi nagłaśniającemu można było w drodze mówić konferencje, wspólnie się modlić i śpiewać. W mentalności tubylczej leży, że kiedy śpiewa się radosne piosenki, to zazwyczaj trzeba też tańczyć. I tak przez całą drogę. Na noclegi zatrzymywaliśmy się w naszych wioskach, gdzie czekało nas zazwyczaj serdeczne przyjęcie ze strony ludzi. Kąpiel odbywała się w rzekach czy przy pomocy wiader z wodą z lokalnych studni – taka tutejsza codzienność mieszkańców wiosek. Z kolei elektryczność była prawie wszędzie, z wyjątkiem jednego noclegu.
W ostatniej wiosce przed Cocobeach mieszkańcy przyjęli nas bardzo dobrze, po czym w nocy większość z nich udała się na tańcowanie bwiti – rozpowszechnionego tutaj kultu spirytystycznego. Po pięciu dniach w końcu doszliśmy z dużym entuzjazmem do kościoła w naszej misji w Cocobeach. Następnego dnia odbyło się świętowanie odpustu parafialnego, jak co roku w tym miejscu – dość huczne. Pielgrzymi byli zadowoleni z tego czasu i mamy nadzieję, że rozpoczętą tradycję uda się w przyszłości kontynuować.
br. Piotr Wrotniak, Ntoum
Za: www.kapucyni.pl