Pogoda w golgotowy poranek okazała się łaskawsza od wieczornej z dnia poprzedniego. Mniej „łaskawe” były jednak treści dzisiejszych konferencji. Wszystko – począwszy od porannej liturgii godzin, poprzez dwie kolejne konferencje wygłoszone przez br. Łukasza Pyśka i br. Rafała Chwedoruka, homilia br. Marka Przeczewskiego (prowincjała) i rapowane świadectwo Jurka „EKS-a” Ledzińskiego, było swoistym treningiem, poprzedzającym wykonanie głównego zadania – transformacji samego siebie.
Co trzeba zrobić, żeby takiej transformacji dokonać? Jednym ze sposobów, jak mówił br. Rafał, jest odkrycie ukrytych w nas deformacji. Odnalezienie tego, co przynosi gorycz, powoduje, że nasze serce jest wybrakowane i popycha do uzupełniania go w krzywdzący nas sposób. Kolejnym jest zidentyfikowanie kłamstwa, podawanego nam przez szatana. Kłamstwo to ukryte jest zawsze pod pozorem dobra. W obrazowy sposób przedstawił jego specyfikę br. Marek Przeczewski, porównując Księcia Kłamstwa do gospodarza, który podaje najpierw dobre wino, a gdy już wprawi swoich gości w stan wesołości, serwuje im trunek dużo gorszej jakości. Liczymy na coś więcej, a otrzymujemy najgorsze. Logika Boga jest nieco odmienna. Bóg nie próbuje zakłamywać rzeczywistości. Nie oszukuje nas mrzonkami o tym, że można żyć bez cierpienia. Przeciwnie – mówi o konieczności jego przyjęcia, jako jedynej drodze do jego zwalczenia. Cierpnie nie jest traktowane jako kres, ostateczność, ale jako pewien etap drogi do zbawienia. Bóg nadaje wartość przyjętemu cierpieniu. Sprawia, że tak jak św. Franciszek, o którym opowiadał dzisiejszego poranka br. Łukasz, możemy mówić, że Pan przemienia naszą gorycz w słodycz.
Po otrzymaniu przedpołudniowej „duchowej strawy" przyszedł czas na działania nieco bardziej przyziemne: obiad i sjestę. W zaspokojeniu fizycznego głodu pomogła prężnie działająca kuchnia polowa, proponująca golgotowiczom wyjątkowo urozmaicone menu. Wzmocnienie się jedną z czerech do wyboru zup, dało siłę na dalsze działania – na trwające właśnie spotkanie w grupach i czekającą nas dziś jeszcze drogę krzyżową. Po raz kolejny Podlaska Kalwaria stanie się dla uczestników Golgoty Młodych i własną drogą ku Zmartwychwstaniu…
Jak co roku, tak też i tym razem, ważnym elementem serpelickiego spotkania była Droga Krzyżowa. W świetle pochodni wyruszyliśmy spod sceny – prowadziła nas, niesiona przez brata Piotra Owczarza, ikona krzyża z San Damiano. Wizerunek ten jest nietypowy, bo pokazuje jednocześnie ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa. Wskazuje, że droga do odrodzenia wiedzie przez cierpienie – „przez krzyż do zmartwychwstania…".
Rozważania kolejnych stacji Drogi Krzyżowej miały na celu przybliżenie istoty posłuszeństwa wobec Boga. Mówiły o zawierzeniu, które nie ogranicza naszej wolnej woli, ale jest wynikiem miłości i zaufania.Jestem posłuszny, bo kocham, a gdy kocham nie boję się powierzyć wszystkiego Temu, który nigdy nie zawodzi. Znakiem takiego zawierzenia było przyjęcie drewnianego symbolu „tau", oznaczającemu uniżenie i oddanie swojego życia Bogu. Po przyjęciu „tauek" z rąk kapłanów uczestnicy w ciszy wrócili na pole namiotowe, nad którym bezchmurne gwieździste niebo optymistycznie zwiastowało dobrą pogodę na następny dzień…
Małgorzata Michalska
Za: www.kapucyni.pl