Sekretariat Misyjny Kapucynów uruchamia
specjalną stronę www.czadowatablica.pl, na której będzie
prowadzona zbiórka. Imię i nazwisko każdej osoby, która wpłaci 30 zł,
zostanie wypisane na szkolnej tablicy w Gore, tak jak to się czyni na
murach świątyń i zabytków, na których umieszcza się tablice z nazwiskami
fundatorów. Darczyńca otrzyma zdjęcie tablicy z własnym nazwiskiem.
W czasie trwania
akcji – S.O.S. dla Afryki 27 czerwca, na Rynku w Krakowie – odbędzie się
impreza charytatywna pod hasłem S.O.S. dla Afryki. Tam także będą
zbierane pieniądze na szkoły w Czadzie. Powstanie też pierwsza w Europie
pigmejska wioska, a na scenie zagrają Trzecia Godzina Dnia i Maleo
Reggae Rockers.
specjalną stronę www.czadowatablica.pl, na której będzie
prowadzona zbiórka. Imię i nazwisko każdej osoby, która wpłaci 30 zł,
zostanie wypisane na szkolnej tablicy w Gore, tak jak to się czyni na
murach świątyń i zabytków, na których umieszcza się tablice z nazwiskami
fundatorów. Darczyńca otrzyma zdjęcie tablicy z własnym nazwiskiem.
W czasie trwania
akcji – S.O.S. dla Afryki 27 czerwca, na Rynku w Krakowie – odbędzie się
impreza charytatywna pod hasłem S.O.S. dla Afryki. Tam także będą
zbierane pieniądze na szkoły w Czadzie. Powstanie też pierwsza w Europie
pigmejska wioska, a na scenie zagrają Trzecia Godzina Dnia i Maleo
Reggae Rockers.
–
Parafia, w której chcemy wybudować dwie szkoły jest obszarowo
bardzo rozległa. Obejmuje przeszło 50 wiosek, z których najdalej
położone są o ok. 100 km od centrum misji, w miejscowości Gore –
tłumaczy br. Benedykt Pączka, kapucyn i sekretarz misyjny –
Jest to region o klimacie bardzo gorącym, gdzie średnia temperatury
wynosi powyżej 30 stopni w ciągu całego roku, a w okresach luty – maj
przeszło 50 stopni. W każdej wiosce jest często ponad 3000 osób, które
borykają się z problemami głodu, braku wody i braku oświaty. Praca
tam jest bardzo trudna, bo nie można liczyć na obecność i współpracę
ludzi, których nieustanną troską jest walka o byt. Pomimo tych
beznadziejnych warunków istnieją już jednak nieliczne wspólnoty młodego
Kościoła, które mając świadomość obecności Boga w ich życiu i żywą
wiarę, starają się znaleźć dla modlitwy wspólnotowej odpowiednie miejsca
w postaci kaplic. Po formacji chrześcijańskiej rodziny chcą, aby ich
dzieci chodziły do szkoły i uczyły się czytać i pisać.
Parafia, w której chcemy wybudować dwie szkoły jest obszarowo
bardzo rozległa. Obejmuje przeszło 50 wiosek, z których najdalej
położone są o ok. 100 km od centrum misji, w miejscowości Gore –
tłumaczy br. Benedykt Pączka, kapucyn i sekretarz misyjny –
Jest to region o klimacie bardzo gorącym, gdzie średnia temperatury
wynosi powyżej 30 stopni w ciągu całego roku, a w okresach luty – maj
przeszło 50 stopni. W każdej wiosce jest często ponad 3000 osób, które
borykają się z problemami głodu, braku wody i braku oświaty. Praca
tam jest bardzo trudna, bo nie można liczyć na obecność i współpracę
ludzi, których nieustanną troską jest walka o byt. Pomimo tych
beznadziejnych warunków istnieją już jednak nieliczne wspólnoty młodego
Kościoła, które mając świadomość obecności Boga w ich życiu i żywą
wiarę, starają się znaleźć dla modlitwy wspólnotowej odpowiednie miejsca
w postaci kaplic. Po formacji chrześcijańskiej rodziny chcą, aby ich
dzieci chodziły do szkoły i uczyły się czytać i pisać.
Każda rodzina ma około 10
dzieci, z których tylko część ma możliwość uczęszczania do szkół. Szkoły
są płatne i ciągle brakuje miejsc. Klasy liczą około 40-50 dzieci. W
ławce przeznaczonej dla trójki – siedzi pięciu uczniów. W niektórych
wioskach nie ma jeszcze w ogóle budynków, w których można by prowadzić
podstawowe zajęcia. – W jednej z wiosek dopiero dwa lata temu
zorganizowano zajęcia, które prowadzi nauczyciel opłacany z ofiar
rodziców – opowiada br. Benedykt – Szkoła jest w opłakanym stanie: dach
ze słomy, ławki z wystruganych gałęzi, ściany ze splecionych traw.
Misjonarze pomagają mieszkańcom w zbieraniu funduszy na budowę szkół
rozumiejąc, że bez edukacji nie ma ewangelizacji.
dzieci, z których tylko część ma możliwość uczęszczania do szkół. Szkoły
są płatne i ciągle brakuje miejsc. Klasy liczą około 40-50 dzieci. W
ławce przeznaczonej dla trójki – siedzi pięciu uczniów. W niektórych
wioskach nie ma jeszcze w ogóle budynków, w których można by prowadzić
podstawowe zajęcia. – W jednej z wiosek dopiero dwa lata temu
zorganizowano zajęcia, które prowadzi nauczyciel opłacany z ofiar
rodziców – opowiada br. Benedykt – Szkoła jest w opłakanym stanie: dach
ze słomy, ławki z wystruganych gałęzi, ściany ze splecionych traw.
Misjonarze pomagają mieszkańcom w zbieraniu funduszy na budowę szkół
rozumiejąc, że bez edukacji nie ma ewangelizacji.
br.
Benedykt Pączka OFMCap, Sekretarz misyjny
Zapraszamy na stronę: