W Kaplicy Cudownego Obrazu o godz. 12.00 odprawiona została uroczysta Msza św. w intencji Polaków pomordowanych przez Sowietów. Eucharystii przewodniczył kapelan FRK ks. kmdr. Janusz Bąk.
„Jesteście świadkami śmierci, która nie powinna ulec zapomnieniu – kontynuował kaznodzieja zwracając się do zebranych w Kaplicy – Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce na wiosnę 1940 roku w Katyniu, Charkowie, Miednoje, są rozdziałem martyrologium polskim, który nie może być zapomniane. Ta żywa pamięć powinna być zachowana, jako przestroga dla przyszłych pokoleń”.
„Jestem tutaj z racji mojego ojca, którego zamordowano w Charkowie, był jeńcem Starobielska – opowiada Maria Bokszczanin z Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, wydawca listów Henryka Sienkiewicza – W rodzinie Katyńskiej jestem od początku, jestem jednym z szeregowych uczestników, byłam na wszystkich pielgrzymkach jasnogórskich i jestem bardzo głęboko wdzięczna Panu Bogu i Matce Bożej, że mogę dzisiaj tutaj być. Mój ojciec był dowódcą 10. Pułku Artylerii Ciężkiej w Przemyślu, został wzięty do niewoli w obronie Przemyśla i Lwowa. Przebywał w Starobielsku, a dalszy ciąg jest znany”.
Izabela Komornicka – Montowska, prezes Bydgoskiej Rodziny Katyńskiej: „Mój tatuś był jeńcem Starobielska i zginął w Charkowie. Był czynnym zawodowo oficerem Wojska Polskiego, służył w 16 DAk-u. Był jednym z dowódców twierdzy brzeskiej i tam, najprawdopodobniej, bo przecież wiadomości żadnych nie mamy, ale najprawdopodobniej stamtąd, jak twierdza padła, to ich wszystkich wzięli do Trzepietówki, bo z Trzepietówki pisał – mówi prezes Rodziny Katyńskiej – Następną wiadomość otrzymaliśmy ze Starobielska. Ze Starobielska mamusia otrzymała siedem kartek, ale myślmy w między czasie już byli wywiezieni na Sybir. Chociaż część kartek, na ten adres, co w Polsce był, to stamtąd nam pani przesłała na Sybir, i te kartki doszły”.
„Mój ojciec zginął w Katyniu, miał numer 3042, był podporucznikiem rezerwy – wspomina Zdzisław Krzysztof Krakowski – Gdy jego wojska wycofywały się na południe, w pewnym momencie najechali na nich, zupełnie bez powodu, Rosjanie, czołgami miażdżąc to wojsko, i biorąc dużo do niewoli, i dużo zabijając. Dwóch kolegów ojca ocalało, a ojciec dostał się do niewoli. Dostaliśmy jeden list z Kozielska, a później słuch o nim zaginął. Nie wiedzieliśmy co się działo, a w 1942 roku nagle Niemcy ogłosili, że ci oficerowie, którzy byli w Kozielsku zostali rozstrzelani w Katyniu”.
Po Mszy św. odbyło się spotkanie Rodzin.
o. Stanisław Tomoń
BPJG, es
Więcej: Biuro Prasowe Jasnej Góry.