W Chinach jestem już prawie 14 lat, zapewne, więc wiele rzeczy i spraw przestało mnie dziwić i zdumiewać. Spróbuję jednak opowiedzieć o pewnych tradycjach i obyczajach, jakie panują w Chinach i o tym, jak to widziałam na początku.
Chiny to przedziwny kraj, który przystosowuje wszystkich do swoich potrzeb, wiele zagranicznych zwyczajów też zadomowiło się tu na dobre. Podobnie jest z sytuacją człowieka, która też się zmieniała, gdy pewne obszary były kolonizowane przez inne kraje jak np. Hong Kong był kolonią angielską, czy Makao było kolonią portugalską. Obecnie należą one do Chin Komunistycznych.
W czasie składania ślubów wieczystych otrzymałam posłanie misyjne do Chin Kontynentalnych. Już wtedy mówiło się o przyłączeniu Hong Kongu i Makao do Chin Kontynentalnych i była nadzieja, że w ten sposób będzie z nimi lepszy kontakt.
Nazwa „Hong Kong” oznacza „pachnący port” od pięknego zapachu, który poczuli angielscy kolonizatorzy, kiedy przybyli tam po raz pierwszy. Hong Kong był kiedyś małą wioską rybacką, dzisiaj zamieszkuje go ponad 6,5 mln. ludności. W Hong Kongu dwa lata uczyłam się dialektu kantońskiego. Nie ma on własnego pisma, dlatego też uczyłam się chińskich znaków.
Moje Zgromadzenie, Siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi, prowadzą zespół szkół podstawowych i średnich w Hong Kongu i Makao, gdzie ja również jestem zaangażowana. W Chinach wiele zgromadzeń zakonnych realizuje swoje projekty pomagając najuboższym np. zakładają szkoły lub pracują wśród chorych na trąd.
Jednak nie można tutaj otwarcie głosić nauki Chrystusa, ponieważ jak wiemy, Chiny są krajem komunistycznym i nie ma prawa wolności człowieka, także prawo człowieka do wyznania i wolności nie jest przestrzegane. W Chinach mogą istnieć i działać tylko te grupy i wspólnoty wyznaniowe, które zostały uznane i zatwierdzone przez władze. Działająca tam grupa podziemna ciągle jest prześladowana i niszczona, jako wróg narodu. Bardzo często jej członkowie narażeni są na pobicia i aresztowania, albo wywożeni są do obozów pracy na kilka lub kilkanaście lat. Jedna z naszych sióstr Chinek przebywała w takim obozie ze względu na swoje przekonania religijne ponad dwadzieścia lat, ciężko pracując.
Siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi przybyły do Chin ponad sto lat temu. Pojechały tam, aby służyć i pomagać najbiedniejszym i swoim życiem dawać świadectwo o Bogu. Dzięki ich heroicznej służbie ludzie przyjmowali chrzest i tam też budziły się powołania kapłańskie i zakonne.
W 1904 roku Kościół był krwawo prześladowany przez tak zwanych chińskich bokserów. Wtedy to bardzo dużo chrześcijan, wśród nich biskupi, siostry zakonne i misjonarze, oddało swoje życie za wiarę. Wśród nich jest siedem naszych sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi.
Tam też jedna z naszych sióstr umarła w opinii świętości, pracując przy chorych na tyfus. Kierowała swoją modlitwę do Boga z prośbą o czystość intencji. Była to bardzo pokorna siostra. Bóg wynagrodził ją w ten sposób, że po jej śmierci całe misje były poruszone pięknym zapachem fiołków, płynącym z jej martwego ciała.
Tam, gdzie siostry żyły, pracowały i oddały swoje życie, Kościół jest dość żywy i się rozwija. Ja osobiście doświadczyłam tego, spotykając się z tamtejszymi ludźmi.
Proszę was o modlitwę, aby w krajach azjatyckich wzrastało poszanowanie wolności religijnej jako jednej z podstawowych dróg, którą ma prawo kroczyć każdy człowiek. Niech Duch Święty sprawi, że cały Kościół stanie się ludem modlącym, w wolności wznosząc swój głos do Ojca, który jest w niebie.
s. Janina Siedlecka FMM / www.fmm.opoka.org.pl