byłych aspirantów czerwińskich. Kilkanaście osób, które przygotowywały
się do wyboru drogi życiowej w Czerwińsku w latach 1970-1990,
wyznaczyło sobie tym razem ulicę Gościnną (to coś więcej niż tylko
nazwa ulicy) w Gdańsku, by po raz trzeci odkrywać piękny, niezapomniany
i ważny w naszych osobistych dziejach Czerwińsk.
Najdłuższą drogę do kolegów miał Góral (Józek Kuruc) zza Wielkiej
Wody. Ale przecież trudna była droga Alego (kto go rozszyfruje? Nagroda
na IV Zjeździe!!!), który wprawdzie z ekipą jechał tylko od Szczecina.
Ali zaskoczył nas spontaniczną poetycką refleksją na dziękczynienie po
Komunii św. Oj zabłyszczały nam oczy…
Najdłużej na spotkanie ze sobą czekali ks. Krzysztof i Maciej, z
pierwszego aspirantatu od ks. Belniaka. Rozstali się, prawie bez
pożegnania w 1970 r., więc powitanie 2009 musiało potrwać dłużej. I
wcale nie z powodu siwizny, wąsów, osłabionego po latach wzroku. Ech…
A najbardziej zaskoczył nas i rozbawił kochany Pan Kościelny od ks.
Waldemarka, który z oddaniem przygotowywał nam Liturgię i budował nas
swoją spontaniczną modlitwą. Kiedy już Jego Patron dał nam
błogosławieństwo za wstawiennictwem Maryi Wspomożycielki Wiernych na
szczęśliwy powrót do domu i dalsze życie, on jak najzupełniej poważnie
zapytał: Panowie, a wy z którego komisariatu? Na koniec chyba możecie
powiedzieć… Ja znam sporo policjantów, ale żadnego z was jeszcze z
suszarką nie widziałem.
Zjazd aspirantów to jednak nie tylko sytuacje humorystyczne. I całe
szczęście, aczkolwiek one też dużo mówią o duchu czerwińskim.
Najważniejsze są wspomnienia. W ich świetle, po latach odkrywamy, że na
Czerwińsku zbudowaliśmy nasze dorosłe życie w różnych formach. Ale
jeśli aspirantura jednych zaprowadziła do ołtarza, innych do wojska,
kolejnych przywdziała w prawnicze togi, wielu obdarowała uroczymi
żonami i gromadką dzieci, to znaczy, że była to dobra szkoła życia,
która faktycznie wychowała dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli.
Do trzeciej nad ranem w piątkowy wieczór wspominając Czerwińsk,
odkrywaliśmy jak Opatrzność nas prowadziła. Chociaż przed laty
widzieliśmy tylko decyzje przełożonych, bardzo często bolesne i trudne
do przyjęcia.
Dzień sobotni rozpoczęliśmy – jakżeby inaczej – modlitwami
salezjańskimi i powędrowaliśmy zwiedzać Gdańsk. Oczywiście, słuchaliśmy
opowieści przewodniczki, jednak o wiele bardziej przemierzając gdańskie
uliczki, słuchaliśmy własnych opowieści o pracy z młodzieżą, o maturach
dzieci, chorobach żony, budowanych domach, także utracie pracy. A
wszystko w kontekście, czerwińskiej młodości, która nauczyła nas
cieszyć się drobiazgami i wierzyć, że Bóg wiernym i uczciwym pomaga.
III zjazd byłych aspirantów czerwińskich zakończył się uroczystą Mszą
św. sprawowaną pod przewodnictwem ks. Waldemara Grzelca, gospodarza
zjazdu i z kazaniem ks. Krzysztofa Jakubowskiego. Na szczęśliwy powrót
ks. Waldemarek zgromadził nas wokół ołtarza i pobłogosławił wzywając
orędownictwa Wspomożycielki.
Aspiranci, za pośrednictwem ustanowionej Kapituły Konwentu
Aspiranckiego przyznali tytuły Przyjaciela Aspirantów Czerwińskich
osobom, które pomagają nam w organizowaniu zjazdów. Postanowiono
również, że następny zjazd odbędzie się w Czerwińsku nad Wisłą. Okazją
do takiego wyboru miejsca jest 40-rocznica koronacji obrazu Matki Bożej
Czerwińskiej i taka sama rocznica założenia aspirantatu no i …
Czerwińsk jednak przyciąga. Nasz prezes – Sławek Kaniasty – w swoim
czasie roześle zaproszenia i bliższe informacje. Jednak już dzisiaj
wiemy, że ten zjazd będzie miał charakter rodzinny. Więc mile widziane
będą żony i dzieci.