T. Wojda SAC: Istnieje
praktyka organizowania Synodów dla różnych kontynentów, niekiedy także
dla poszczególnych krajów. Jest to drugie Zgromadzenie Specjalne Synodu
Biskupów dla Afryki. W Ecclesia in Africa Jan Paweł II pisał o
pierwszym Synodzie, że: „stał się znakiem nadziei i zmartwychwstania w
chwili, gdy wydarzenia ludzkiej historii zdawały się raczej pogrążać
Afrykę w zniechęceniu i rozpaczy”. Po odzyskaniu niepodległości przez
kraje afrykańskie w latach 60. nastąpił zachwyt wolnością i demokracją.
W pewnym momencie okazała się ona bardzo złudna. Praktycznie wszędzie
zamiast demokracji istniały dyktatury, które nie pozwalały na normalny
rozwój tych krajów. Pojawił się też problem korupcji i braku
sprawiedliwości. Nastąpił więc moment pewnego rozczarowania, wręcz
wydawało się, że pragnienie zbudowania nowego porządku społecznego
spełzło w Afryce na niczym.
Synod ukazał więc na nowo, że
Afryka może coś wnieść, że może podjąć analizę swojej sytuacji
społecznej i religijnej. Kościół starał się w tym procesie pomóc.
Chodziło o to, by zrozumieć, gdzie tkwią przyczyny tej trudnej
sytuacji, a potem próbować znaleźć drogi rozwiązania istniejących
problemów. Synod ukazał Afrykę jako kontynent, który ma prawo do swojej
historii, do rozwoju, a przede wszystkim do stanowienia o swojej
przyszłości. Podkreślił też bardzo mocno, że Kościół ma stać się
Bożą rodziną. Właśnie wówczas Afryka usłyszała, że jest drugą, nową
ojczyzną Jezusa Chrystusa. To było na pewno elementem podnoszącym na
duchu tych, którzy może zwątpili w przyszłość.
– Jakie wyzwania podjął pierwszy Synod dla Afryki?
T. Wojda SAC: Poszło
to w dwóch kierunkach. Po pierwsze postawiono na zaangażowanie
duszpastersko-pastoralno-ewangelizacyjne i skupiono się na płaszczyźnie
społecznej. Synod wyznaczył Kościołowi w Afryce zadanie podjęcia
ewangelizacji w głąb, czyli pogłębienia otrzymanego daru wiary,
zastanowienia się nad formą jej wyrażenia. Tutaj rozwinęła się teologia
i filozofia bazująca na bogactwie afrykańskiej kultury. Jest to
niezwykle ważne, bo Afryka to nie jedna, a wiele kultur. Np. w
Demokratycznej Republice Konga jest ok. 270 języków, grup etnicznych i
tyleż różnych kultur.
Drugi ważny element, to uświadomienie
sobie, że Kościół afrykański nie jest już tylko tym, który otrzymuje,
czyli nieustannie przyjmuje misjonarzy, ale że jest to Kościół misyjny.
Misjonarze z Afryki zaczęli wyjeżdżać do innych krajów, najpierw w
obrębie Czarnego Lądu, a później też na inne kontynenty. Na kanwie
nauczania Jana Pawła II Synod podkreślił bardzo mocno rolę mężczyzny,
kobiety i dziecka w Afryce. O tym trzeba pamiętać. W Afryce liczy się
mężczyzna, natomiast kobieta widziana jest jako siła robocza. Natomiast
w wymiarze wyzwań społecznych Synod zachęcił Kościół do zaangażowania
na rzecz przezwyciężenia podziałów etnicznych, kulturowych, które
często są smutną spuścizną okresu kolonialnego. Kościół zaczął
kształcić chrześcijańskie elity społeczne, przyczyniając się do
demokratyzacji w Afryce. Z biegiem czasu w wielu krajach jednopartyjne
ustroje ustąpiły systemowi wielopartyjnemu. Na tej płaszczyźnie Kościół
zrobił bardzo wiele, bo starał się pomóc w budowaniu politycznej
stabilności właśnie przez formację elit chrześcijańskich.
Zaczęto
też przekazywać kierowanie Kościołem duchowieństwu lokalnemu. Aktualnie
90 proc. odpowiedzialność za Kościół spoczywa w rękach hierarchii
miejscowej. Wciąż potrzeba ogromnej troski o powołania. Afryka cieszy
się ogromną liczbą powołań. Obecnie jest tam ok. 200 wyższych
seminariów duchownych, w których kształci się ok. 20 tysięcy studentów.
To znak wielkiego zaufania Pana Boga do tego młodego Kościoła, który
rośnie, powiększa się i zdobywa nowych wyznawców.
– Na ile Afryka, sytuacja Kościoła i tamtejszych społeczeństw zmieniła się w ciągu ostatnich lat?
T. Wojda SAC: Po
Synodzie Kościół poczuł się bardziej odpowiedzialny za sposób wdrażania
Ewangelii w miejscową kulturę. Powstało też wiele miejscowych
zgromadzeń zakonnych. Pojawiły się i zaczęły dynamicznie rozwijać małe
wspólnoty chrześcijańskie, wzrosła liczba katechistów, którzy stają się
punktami odniesienia zwłaszcza tam, gdzie kapłan nie może dotrzeć.
Jednak przede wszystkim Kościół poczuł odwagę w walce z ogromem zła,
które istnieje w Afryce: brak sprawiedliwości społecznej, korupcja,
brak demokracji. W wymiarze społecznym nie doszło może do wielkich
przemian, niemniej jednak trzeba podkreślić, że w wielu krajach
zapanowała demokracja. W Afryce Wschodniej, na wzór Wspólnoty
Europejskiej, powstała Wspólnota Krajów Afrykańskich, do której należy
Uganda, Kenia, Tanzania, Zambia, Rwanda. Są więc próby budowania
własnej tożsamości afrykańskiej, oczywiście wciąż z modelami władzy
najbardziej odpowiadającymi afrykańskiej mentalności.
– Jakim problemom i wyzwaniom Kościoła w Afryce stawi czoła Synod?
T. Wojda SAC: Wyzwań jest wiele i nawet jeśli temat Synodu brzmi „Kościół w służbie pojednania, sprawiedliwości i pokoju”, to
myślę, że istnieje jeszcze cały szereg innych problemów. Wiadomo, że
nie ma możliwości tworzenia nowego społeczeństwa bez wzajemnego
przebaczenia, a niestety większość krajów i ludów afrykańskich jest
głęboko poraniona najprzeróżniejszymi wojnami domowymi czy konfliktami
plemiennymi. Afryka jest zraniona kolonializmem, wyzyskiem. Jest
zraniona przez firmy międzynarodowe i potężne koncerny, które dzisiaj
prowadzą na Czarnym Lądzie nową kolonizację. Ma ona inną formę, ale bez
wątpienia jest wyzyskiem. Trzeba zacząć od uzdrowienia. Pamiętam, że w
Rwandzie i Burundi po straszliwej wojnie bratobójczej. jaka miała tam
miejsce w 1994 r., Kościół właściwie całe duszpasterstwo oparł na
budowaniu pojednania i przebaczenia, aby dzięki temu dojść do punktu, w
którym można będzie budować wspólnie społeczeństwo. To jest pierwsze
wyzwanie: pomóc Kościołowi w Afryce budować proces pojednania
społecznego. Oczywiście Synod będzie zachęcał do pogłębienia życia
duchowego, bo przebaczenie dokonuje się w sercu. Jeśli zabraknie
wymiaru Duchowego, to bardzo trudno mówić o pojednaniu. Synod na pewno
będzie próbował jeszcze bardziej podkreślić rolę laikatu w Kościele. W Instrumentum laboris
ten element jest mocno podkreślony. Myślę, że w jakiś sposób podejmie
też problem rodziny w Afryce, przeżywającej obecnie pewien kryzys. Nie
chcę tu wypowiadać oskarżeń pod adresem cywilizacji zachodnich, jednak
w jakiś sposób wdzierają się one do społeczeństw afrykańskich,
proponując, czy wręcz narzucając rzeczy obce tamtejszej kulturze.
Wystarczy przypomnieć umowę z Maputo, która w jakiś sposób narzuca
obowiązkowe ograniczenie liczby poczęć i promuje antykoncepcję.
Programy te mają pokazać, że główny problem Afryki to kwestia
demograficzna, co jest absolutną nieprawdą. Synod na pewno podejmie też
wiele bolesnych spraw społecznych, takich jak przemoc, wyzysk,
zwłaszcza kobiet i dzieci, walka z pandemiami, głównie HIV i AIDS.
Kolejnym problem to uchodźcy, których są miliony. W Afryce wciąż jest
wiele punktów zapalnych, gdzie toczą się wojny. Stąd kolejny problem to
angażowanie dzieci w szeregi rebeliantów. Ogromnym problemem w Afryce
jest też szerząca się narkomania.
Co chciałby Ksiądz, by ten Synod wniósł zarówno w życie Kościoła powszechnego, jak i tego partykularnego w Afryce?
T. Wojda SAC:
Życzyłbym, żeby ten Synod przyczynił się do pogłębienia świadomości
tego, że bez wzajemnego pojednania nie będzie sprawiedliwości
społecznej, będzie trudno o pokój; bez pojednania plemiennego będzie
trudno wyeliminować źródła aktualnych wojen, konfliktów; bez wzajemnego
pojednania trudno będzie również wyrazić do końca autentyczność
przeżywanej wiary.
Rozm. B. Zajączkowska/ rv