WYWIAD: Znamienity szafarz Bożego miłosierdzia – święty Wincenty Pallotti

Rozmawiamy o rzymskim kapłanie, głosicielu Bożej Ewangelii, znamienitym szafarzu Bożego  miłosierdzia, założycielu Stowarzyszenia i Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, św. Wincentym Pallottim. Ks. Stanisław Stawicki, pallotyn, który od wielu lat inspiruje i zachęca do poznawania, odkrywania i zbliżania się do św. Wincentego Pallottiego. 

Ks. Łukasz Gołaś SAC: W kolekcie Mszy Świętej ku czci św. Wincentego Pallottiego modlimy się słowami: „Boże, Ty powołałeś w swoim Kościele świętego Wincentego Pallottiego, prezbitera, do obrony wiary i ożywiania miłości…”. Proszę powiedzieć, tak dla współczesnego człowieka, który może nie zna historii i życia św. Wincentego, kim on był? Kim był Pallotti?

Ks. Stanisław Stawicki SAC: Był przede wszystkim rzymskim kapłanem. Tak go często nazywano. Nazywano go również apostołem Rzymu, podobnie jak św. Filipa Nereusza. Faktycznie, Pallotti urodził się w Rzymie, choć jego rodzice pochodzili z terenów Umbrii. Z tym regionem był zresztą bardzo mocno związany emocjonalnie. Natomiast, jeżeli chodzi o jego życie, kiedyś napisałem taki artykuł – inspirując się nieco historią i życiem św. Tomasza Morusa, o którym Anglicy mówią, że był „świętym na każdy sezon”.

Pozwoliłem sobie na wykorzystanie tego określenia i popełniłem coś o św. Wincentym Pallottim jako „świętym na każdą porę roku”. I to jest chyba to. Pallotti był takim świętym na każdy sezon, na każdą porę roku. Urodził się w Rzymie w 1795 roku, dokładnie 21 kwietnia. Po skończonej szkole podstawowej u oo. Pijarów uczęszczał do kolegium założonego przez św. Ignacego Loyolę, czyli Colegium Romanum. Tam skończył szkołę średnią. Następnie studiował – jako kandydat do kapłaństwa – na Papieskim Uniwersytecie Sapienza. Tam też uzyskał podwójny doktorat z filozofii i z teologii. Po święceniach kapłańskich pozostał na tym samym uniwersytecie, pracując przez 10 lat jako maestro accademico, czyli mistrz akademicki. Ale od pierwszych lat kapłaństwa zaczął udzielać się w różnych domach rekolekcyjnych jako kaznodzieja i spowiednik. Był przez 13 lat ojcem duchownym w seminarium rzymskim. Był również kilkanaście lat spowiednikiem i ojcem duchownym w seminarium zarządzanym przez Kongregację ds. Ewangelizacji Narodów, wtedy tzw. Kongregację Rozkrzewiania Wiary. Pracował wśród więźniów, chorych, bezdomnych, dzieci ulicy. Był – jak to już powiedziałem – człowiekiem na każdy sezon, na każdą porę roku.

Ks. Łukasz Gołaś SAC: Kiedyś znalazłem taki tekst, właśnie autorstwa księdza. Pisze ksiądz w nim tak: „Od kiedy świat światem, człowiek pyta o Boga. O Boga do końca swoich dni pytał też Don Vincenzo”. No właśnie – Bóg odgrywał bardzo ważną rolę w jego życiu poprzez to, co tworzył, poprzez to, czym zajmował się w Rzymie. Boga stawiał na pierwszym miejscu.

Ks. Stanisław Stawicki SAC: Don Vincenzo. Tak nazywano Wincentego Pallottiego w Rzymie. Podobnie nazywano we Włoszech założyciela Orionistów (Don Orione) czy Salezjanów (Don Bosco). Co do pytania o Boga, faktycznie Pallotti to pytanie o Boga, a jednocześnie o człowieka – których nigdy nie rozdzielał – stawiał sobie do końca swoich dni: „Dio mio chi siete voi e chi sono io innanzi a voi”, tzn. „Kim jesteś, Boże mój, i kim ja jestem przed Tobą”. A w jaki sposób Pallotti odpowiadał na to pytanie? Ciekawa rzecz, Don Vincenzo – podobnie jak papież Franciszek w ostatniej swojej książce „wywiadzie-rzece”, który z nim przeprowadził Andrea Tornielli – określa tożsamość Boga jako Miłosierdzie: „Miłosierdzie to imię Boga” – tak brzmi dokładnie tytuł książki, jaki papież sam zaproponował. Tożsamość Boga podobnie określił pod koniec swego życia, a było to w roku 1849, Wincenty Pallotti, pisząc rozważania, które zatytułował: „Bóg miłość nieskończona”. Choć w tytule stoi „Bóg miłość nieskończona”, Don Vincenzo dużo częściej rozpisuje się o Bogu Miłosierdziu nieskończonym. Faktycznie, zwrot „Bóg miłość nieskończona” używany jest tam ok. 190 razy, natomiast „Bóg Miłosierdzie Nieskończone” aż 230 razy. Inaczej mówiąc, odpowiedź Pallottiego na pytanie: „kim jesteś, Boże mój”, brzmi następująco: „Jesteś Miłością i Miłosierdziem Nieskończonym”. I to właśnie takie doświadczenie Boga uruchamiało Go w działaniu apostolskim. Mówił: „Jeśli Bóg jest widoczny w jakiś sposób w stworzeniach, to przede wszystkim poprzez uczynki miłosierdzia”.

Ks. Łukasz Gołaś SAC: „Znamienity szafarz Bożego Miłosierdzia” – Pallotti i Jego życie to chyba bardzo dobry przykład w Roku Miłosierdzia, który trwa teraz w Kościele?

Ks. Stanisław Stawicki SAC : Zdecydowanie. Pisałem już troszeczkę na ten temat. W tym miejscu chciałbym wspomnieć o jednej rzeczy. Papież Franciszek kładzie duży akcent i zaprasza w czasie tego jubileuszowego roku do praktykowania uczynków miłosierdzia. Ciekawa rzecz, że kiedy Pallotti zakłada swoje dzieło albo dokładniej, kiedy Bóg inspiruje go do tego, żeby dzieło któremu nada imię „Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego” założył, a było to dokładnie 9 stycznia 1835 roku (to data poczęcia „Dzieła Pallottiego”) – Pallotti jest przeświadczony, iż instytucja ta ma być „Dziełem Miłości powszechnej” („Istituzione di Carità Universale”). A w jaki sposób ta „miłość powszechna” miałaby być praktykowana wg Pallottiego? Pallotti odpowiada, że poprzez uczynki miłosierdzia, tak co do ciała, jak i co do duszy. To właśnie o tych uczynkach miłosierdzia, które z czasem zakurzyły się nieco, zarówno w Zjednoczeniu, jak i w całym Kościele, przypomniał nam w Bulli na Rok Miłosierdzia papież Franciszek. Warto uświadomić sobie, iż uczynki te, tak co do ciała, jak i co do duszy, nadawały orientację apostolskiemu zaangażowaniu Pallottiego na różnorakich płaszczyznach, zarówno Kościoła lokalnego, jak i powszechnego, stąd też wyczulenie na aspekt uniwersalności w Dziele, a nawet samej nazwie Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, czyli Powszechnego.

Ks. Łukasz Gołaś SAC: Ojciec Święty Franciszek, przedstawiając Rok Miłosierdzia, mówi o Ojcu, który wyciąga ramiona do człowieka, aby ten zaczerpnął od Niego tego Miłosierdzia. Pallotti już jako subdiakon jasno poznaje bezmiar miłosierdzia Bożego. I tak też z całą świadomością, pełen ufności rzuca się w Jego objęcia. Kiedy przeczytałem ten tekst, od razu przypomniałem sobie słowa Ojca Świętego Franciszka o objęciach Ojca Miłosiernego. Jako to jest aktualnie? Jak to się ma do charyzmatu, jaki nam przekazał Ojciec Założyciel?

Ks. Stanisław Stawicki SAC: Myślę, że tutaj należy przede wszystkim powiedzieć coś o doświadczeniu Boga u Pallottiego. Nie mam osobiście żadnych oporów, aby mówić o jego mistycznym doświadczeniu Boga. Faktycznie, Pallotti wpisuje się w nurt mistyków apostolskich dobrze znanych, od św. Bernarda, poprzez św. Dominika czy św. Franciszka Ksawerego, których w Kościele nazywa się „apostołami mistycznymi” lub „mistykami apostolskimi”. Pallotti był jednym z nich. Na czym to polega? Istnieją niektóre pozycje książkowe, dokładnie życiorysy Pallottiego, które noszą tytuł „Św. Wincenty Pallotti – apostoł i mistyk”. Apostoł i Mistyk! Tego nie wolno u Pallottiego oddzielać. On tego Boga doświadczał przede wszystkim jako Boga Miłości i Miłosierdzia nieskończonego i to właśnie to mistyczne doświadczenie uskrzydlało jego apostolskie życie. To ono czyniło z niego apostoła, czyli uruchamiało jego działalność apostolską. Tych mistycznych doświadczeń w życiu Pallottiego nie brakuje. Wspomnę o jednym z nich. Miało ono miejsce 26 marca 1840 r. Pallotti sam o nim wspomina w swoich zapiskach duchowych. Otóż tego dnia po Mszy Świętej, podczas aktu dziękczynienia, Pallotti „poczuł”, i tak to doświadczenie opisuje: „Ho sentito Dio mio” („Poczułem, Boże mój”), mój Ojcze, Miłosierdzie moje nieskończone, że […] raczyłeś we mnie zburzyć całego mnie, a ukształtować i stworzyć we mnie nowy cud miłosierdzia. [Tak], w Kościele swym ustanawiasz mnie jako nowy cud miłosierdzia” (OOCC X, 211). Słowa te, wyjątkowo piękne, przypominają niejednemu z nas wyznanie św. Teresy od Dzieciątka Jezus na temat jej miejsca w Kościele: „Tak, znalazłam swoje miejsce w Kościele, i to Ty, mój Boże, mi je dałeś… W sercu Kościoła, mojej Matki, będę Miłością”.Chciałbym tu podkreślić to maleńkie słowo nowy: „nowy cud miłosierdzia”. To ono będzie podsycało w Pallottim kreatywność i odwagę angażowania się na nowych, nieznanych dotąd w Kościele drogach, zarówno w Kościele lokalnym, jak i uniwersalnym.

Ks. Łukasz Gołaś SAC: Św. Wincenty Pallotti głosił Ewangelię, Dobrą Nowinę, nie tylko w kościele, ale również wychodził na place, pod fontanny. Może ksiądz więcej powiedzieć o zaangażowaniu ewangelizacyjnym naszego Założyciela.

Ks. Stanisław Stawicki SAC: Pallotti miał przede wszystkim świadomość bycia narzędziem w ręku Boga. Tak sam siebie nazywał. Prosił Boga o to, aby był Jego narzędziem. To jest bardzo ciekawe, ta świadomość bycia narzędziem Miłosierdzia w ręku Boga. Jeden z kardynałów współczesnych Pallottiemu, chodzi o kard. Monaco La Valetta, po śmierci św. Wincentego napisał, że był „proboszczem całego Rzymu”. To bardzo ciekawe postrzeganie naszego ojca Założyciela, bo faktycznie Pallottiemu proponowało probostwo w kilku parafiach rzymskich, m.in. w bazylice św. Marka przy placu Weneckim, ale on ich nie zaakceptował. Bóg miał inne plany w stosunku do niego. On miał być, i był – tak jak to ujął kard. La Valetta – „proboszczem całego Rzymu”. Rzym był wtedy oczywiście małym miastem, liczącym ok. 150 tysięcy mieszkańców, ale Pallotti znał go jak swoją własną kieszeń. I sam Rzym znał go równie doskonale. Wspomnę chociażby tzw. Oktawę Epifanii, czyli Objawienia Pańskiego, która trwała całe 8 dni. Zaczynała się już 5 stycznia wieczorem, a kończyła 13 dnia tegoż miesiąca. To w bazylice św. Andrzeja della Valle, jednej z największych w Rzymie, Pallotti organizował tę Oktawę, która przybierała formę misji ludowych. Można by dzisiaj mówić o ewangelizacji w mieście czy ewangelizacji miasta. W ciągu tych 8 dni całe miasto cisnęło się do bazyliki św. Andrzeja. Liturgia sprawowana była w różnych rytach i językach. Podobnie było z kazaniami. Głosili je kardynałowie, biskupi, członkowie różnych zgromadzeń zakonnych. Ich lista, sporządzana przez samego Pallottiego od 1836 r., jest imponująca.

Ks. Łukasz Gołaś SAC: Jak my mamy korzystać z tego, co pozostawił Pallotti? Nie tylko księża, nie tylko siostry zakonne, ale również i wierni świeccy?

Ks. Stanisław Stawicki SAC: To, co było nowością na tamte czasy, to m.in. uruchomienie tego śpiącego olbrzyma, jakim są ludzie świeccy w Kościele. Zresztą Pallotti bardzo zwaloryzował ludzi świeckich w Kościele, czyniąc ich, zarówno kobiety, jak i mężczyzn, członkami swojego Dzieła Apostolstwa Katolickiego. To, co jest oryginalne właśnie dla dzieła ZAK, to fakt, że składało się ono od samego początku zarówno z księży diecezjalnych, jak i zakonnych, osób konsekrowanych i osób świeckich, tak samo mężczyzn, jak i kobiet. Dobiegł właśnie końca proces beatyfikacyjny jednej z kobiet, wdowy, matki siedmiorga dzieci, niejakiej Elżbiety Sanny, która była jedną z takich ikon zaangażowania osób świeckich w kościele rzymskim, właśnie w ZAK. Na tamte czasy była to rzecz nowa, bardzo odważna. To angażowanie ludzi świeckich w ewangelizację sprawiło Pallottiemu wiele kłopotów. Dlatego to właśnie założył zgromadzenie księży pallotynów i sióstr pallotynek, aby te dwie Kongregacje były motorem wszystkich inicjatyw w tym wielorakim dziele, jakim jest ZAK, i kontynuowali to dzieło po śmierci założyciela. Rzecz bardzo ciekawa, czego nie spotykamy u wszystkich założycieli. W swoim testamencie duchowym Pallotti zobowiązuje nas, abyśmy czuli się tak odpowiedzialni za jego dzieło, jakby byli jego współzałożycielami.

Ks. Łukasz Gołaś SAC: Moim i Państwa gościem był ks. Stanisław Stawicki, dziękuję bardzo za rozmowę.

Ks. Stanisław Stawicki SAC: Dziękuję bardzo.

ŹRÓDŁO: Radio nowohuckie.PL

Za: www.pallotyni.pl

Wpisy powiązane

O. Stanisław Ziemiański SJ laureatem odznaczenia Per musicam ad fidem za rok 2016

Wywiad o Matce Teresie z postulatorem jej sprawy kanonizacyjnej

„To jest moja wizja Polski fundamentalnie katolickiej”