ks. Andrzej Koprowski SJ (AK): Zwykle wydarzenia takie jak wizyty papieskie przyciągają uwagę, ale równie szybko i znikają z horyzontu mediów. Tymczasem w rzeczywistości wpisują się trwale w splot mechanizmów danego społeczeństwa, Kościoła lokalnego i powszechnego, stają się żywotnym impulsem przez lata. Warto pod tym kątem spojrzeć na papieskie dni w Ziemi Świętej.
Modlitewne spotkanie Papieża Franciszka z prezydentami Autonomii Palestyńskiej i Izraela w niedzielę 8 czerwca w Watykanie, będące realizacją zaproszenia, jakie skierował on podczas majowej pielgrzymki, jest sygnałem dynamik uruchomionych przez papieską obecność w Ziemi Świętej. Trwałych sygnałów jest dużo. Pielgrzymka Następcy Piotra, Biskupa Rzymu do Ziemi wydarzeń biblijnych przypomniała, że centrum życia Kościoła jest sam Pan Jezus Chrystus. Rzym jest ważny, ale „w służbie wydarzenia zbawczego”. Wizyta przypomniała głębię słów Jana Pawła II o „dwóch płucach”. Europy i świata, powszechności Kościoła. Podczas celebracji ekumenicznej, cytując Jana Pawła II, Franciszek podkreślił potrzebę szukania form wyrazu „prymatu Piotrowego”, sposobu sprawowania posługi Biskupa Rzymu, która, zgodnie z jego misją, byłaby otwarta na nową sytuację i mogła być w aktualnym kontekście posługą miłości i komunii, uznawaną przez wszystkich, dziś jeszcze rozdzielonych, chrześcijan. Warto odnotować wystosowane przez patriarchę Bartłomieja już po wizycie zaproszenie do kolejnego spotkania w roku 2025, aby przekształcić rocznicę pierwszego Soboru Powszechnego w Nicei, którego owocem jest tekst formuły wyznania wiary, w znaczący punkt drogi jedności. Pozorny drobiazg, jakim była obecność w oficjalnej grupie, która towarzyszyła Papieżowi w pielgrzymce, rabina Skórki i sekretarza generalnego Centrum Islamskiego Argentyny Omara Abouda, ich spontaniczny, serdeczny uścisk przy Murze Płaczu w Jerozolimie też są sygnałem dynamiki metody dialogu międzyreligijnego, opartego nie tylko na debatach, ale na osobistej przyjaźni między osobami, którą promuje Franciszek. Obecność patriarchy Bartłomieja w Watykanie na modlitwie o pokój z prezydentami będących w konflikcie państw też jest czytelnym sygnałem.
RW: Pielgrzymka Franciszka do Ziemi Świętej miała także wyjątkowe znaczenie dla tamtejszego wieloreligijnego i wielokulturowego społeczeństwa.
AK: Z pewnością pobyt Papieża w Ziemi Świętej był ważny dla mieszkających tam chrześcijan, zwłaszcza katolików, choć rygory bezpieczeństwa w Jerozolimie i utrudnienia komunikacji z Betlejem wywołały wiele frustracji u wiernych, którzy bezskutecznie pragnęli spotkać się z Papieżem. Słowa wygłoszone podczas spotkania z uchodźcami w Jordanii i w Betlejem, ale i symboliczne gesty Papieża przy murze bezpieczeństwa koło Betlejem, jak też przy pomniku ofiar terroryzmu w Jerozolimie, treść rozważania w Yad Vashem pozostawiły trwały ślad w świadomości zebranych oraz milionów ludzi śledzących pielgrzymkę poprzez media. Są też wezwaniem do korekt perspektywy widzenia spraw w splocie międzynarodowych wysiłków ku pokojowi. Wezwaniem, by widzieć w prawdzie codzienność świata i stawiać pytanie o styl naszej w tym obecności. Kim jesteś, człowieku? Kim się stałeś? Kto ciebie zdeprawował? Kto ciebie oszpecił? Kto ciebie zaraził pychą stania się panem dobra i zła?
RW: Mimo tych bez wątpienia pozytywnych skutków pielgrzymki są też tacy, którzy uważają, że mogły paść jeszcze mocniejsze słowa.
AK: Trzeba przyznać, że – po wszystkich stronach bliskowschodniego konfliktu – pojawiały się głosy niedosytu, że przemówienia Papieża „nie dość wyraźnie podkreślały ich los”, zwłaszcza winę „drugiej strony” w dramacie konfliktu. Papieskie zaproszenie do wspólnej modlitwy prezydentów (i towarzyszących im delegacji) winno uruchomić jeszcze jedną, fundamentalną dynamikę. Nie jest teoretycznym stwierdzenie, że bez chrześcijan nie osiągnie się pokoju na Bliskim Wschodzie. Obydwie strony zaznały zbyt wielu krzywd od „tych drugich”. A tylko chrześcijaństwo ma kategorię przebaczenia i kategorię miłosierdzia. Ona sprawia, że człowieczeństwo zostaje ocalone, jakby odnalezione na nowo. Relacja miłosierdzia opiera się na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek, na wspólnym doświadczeniu godności, jaka jest mu dana. Jest wydobywaniem dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku. „Ten, kto przebacza, i ten, kto doznaje przebaczenia spotykają się ze sobą w jednym zasadniczym punkcie, jakim jest godność. Czyli istotna wartość człowieka, która nie może być zagubiona” (Dives in misericordia, 14). Trzeba czasu, aby ta prawda stała się motywem działania osób i środowisk, także na Bliskim Wschodzie.
RW: Ważne słowa Papieża padły w Betlejem. Franciszek mówił tam m.in. o szacunku do życia, o dzieciach, o tym, że są one wyznacznikiem dobrej kondycji społeczeństwa.
AK: W Betlejem Papież mówił o rodzinie, o sytuacji dzieci i młodzieży. Nie pomijał trudności mieszkańców Palestyny, ale wszystko sytuował w szerszym kontekście wykoślawienia współczesnego świata. Dzieci są znakiem nadziei, znakiem życia, są także znakiem „diagnostycznym” ukazującym, jaki jest stan zdrowia rodziny, społeczeństwa, całego świata. Kiedy dzieci są przyjmowane, kochane, strzeżone, chronione – rodzina jest zdrowa, społeczeństwo staje się lepszym, świat jest bardziej ludzki. Dzieci potrzebują przyjęcia i obrony, począwszy od łona matki. W świecie, który wypracował najbardziej zaawansowane technologie, nadal jest wiele dzieci żyjących w nieludzkich warunkach, na marginesie społeczeństwa, na peryferiach wielkich miast i na obszarach wiejskich. Wiele dzieci jest wykorzystywanych, molestowanych, zniewolonych, będących przedmiotem przemocy i handlu ludźmi. Wielu jest wygnańcami, uchodźcami. W świecie, który każdego dnia wyrzuca tony żywności i leków, są dzieci płaczące na próżno z powodu głodu i chorób, którym można by z łatwością zapobiec. W czasie głoszącym ochronę nieletnich handluje się bronią, która trafia w ręce dzieci-żołnierzy; handluje się produktami pakowanymi przez małych robotników przymusowych. Ich krzyk jest tłumiony: płacz tych dzieci jest zduszony! Zmuszone są, by walczyć, pracować, nie wolno im płakać!
Każde dziecko, które rodzi się i rośnie w każdej części świata, jest znakiem diagnostycznym, pozwalającym na sprawdzenie stanu zdrowia rodziny, wspólnoty, państwa. Z tej diagnozy może wypłynąć nowy styl życia, w którym relacje nie będą naznaczone konfliktem, uciskiem, konsumpcjonizmem, ale będą relacjami braterstwa, przebaczenia i pojednania, wzajemnego dzielenia się i miłości.
RW: Jakie inne akcenty, zdaniem Księdza, pozostały szczególnie mocno naznaczone w czasie tej pielgrzymki?
AK: Mającym trwałą wartość sygnałem, jaki dał Papież, było – zakorzenione zresztą w obradach Synodu o Bliskim Wschodzie z 2010 roku – akcentowanie roli obecności chrześcijan w życiu społeczeństwa obywatelskiego, w tworzeniu kultury tych ziem. Sprawa niezwykle ważna nie tylko dla Bliskiego Wschodu, ale i dla coraz bardziej zdezintegrowanej i odrzucającej swoje chrześcijańskie korzenie Europy.
Podczas rozmowy z dziennikarzami w samolocie z Tel Avivu do Rzymu Papież mówił o sprawach Europy i świata. Brak zaufania narasta w Europie. Franciszek nawiązał do stwierdzenia jednego z dziennikarzy o bezrobociu. Jesteśmy w globalnym systemie gospodarczym, w którego centrum jest pieniądz, a nie osoba ludzka. Aby zachować równowagę, system ten rozwija działania „odrzucające”. Odrzuca się dzieci. Oznacza to, że istnieje całe pokolenie „ani -ani”: ani się nie uczą, ani nie pracują. Odrzucane jest pokolenie ludzi młodych. Odrzuca się osoby w podeszłym wieku: nie są potrzebne, za stare. Kultura odrzucenia jest kwestią bardzo poważną. Jest tak po trochu wszędzie, ale w Europie odczuwa się to szczególnie mocno.
Rozmawiając z dziennikarzami Papież wrócił do spraw rodziny w pespektywie zbliżającego się Synodu Biskupów. Będzie on skoncentrowany na problemach rodziny, jej ogromnej roli, aktualnej kondycji rodziny. „Bardzo mi się nie podoba – powiedział Franciszek – że wielu ludzi, także księży, powiedziało: „To jest Synod ,żeby dać Komunię rozwodnikom” i skoncentrowało uwagę na tym punkcie. Poczułem, jakby wszystko sprowadzano do kazuistyki, a problem jest o wiele szerszy. Wszyscy wiemy, że rodzina przeżywa dziś kryzys i jest to kryzys światowy. Ludzie młodzi nie chcą zawierać sakramentu małżeństwa, mieszkają ze sobą bez ślubu. Małżeństwo przeżywa kryzys, także rodzina. Problem duszpasterski rodziny jest bardzo szeroki. Bardzo mi pomaga to, co Benedykt XVI trzykrotnie powiedział o rozwiedzionych. Kiedyś w Dolinie Aosty, innym razem w Mediolanie, a po raz trzeci na konsystorzu, ostatnim konsystorzu publicznym, zwołanym dla kreowania nowych kardynałów: apelował o przestudiowanie procedur stwierdzenia nieważności małżeństwa; przeanalizowanie wiary, z jaką dana osoba przystępuje do sakramentu małżeństwa oraz wyjaśnienie, że osoby rozwiedzione nie są ekskomunikowane, chociaż niejednokrotnie tak się je traktuje. To sprawa poważna. Synod będzie o rodzinie. O jej bogactwie, o jej problemach, rozwiązaniach, nieważności itd. Będzie także i ten problem, ale w szerszym kontekście. Dzisiaj rodzina bardzo potrzebuje wielkiej pomocy duszpasterskiej”.
RW: Papieska pielgrzymka do Ziemi Świętej pokazała ogromną złożoność problemów dzisiejszego świata, ale także to, że Kościół, łącząc w swojej misji wymiary społeczny, polityczny czy etyczny, pozostaje przede wszystkim wspólnotą wiary opartą na więzi z Bogiem.
AK: W początkowej części naszej rozmowy wspomniałem, że pielgrzymka papieska swoim programem i całym stylem obecności na ziemi wydarzeń biblijnych przypomniała, iż w centrum życia Kościoła jest sam Pan, Jezus Chrystus; że „Rzym” rozumiany jako urzędy Stolicy Apostolskiej jest ważny, ale „w służbie wydarzenia zbawczego”. Media zwykle chętnie podejmują ten wątek. Nieco trudniej jest z innym, niezwykle istotnym, bez którego wszystko staje na głowie… Myślę o głębi chrześcijaństwa w życiu ludzi wierzących, o dostrzeżeniu, że więź z Bogiem nie jest retuszem, rytuałem czy formą kultury. Jak mówi Papież Franciszek, Kościół nie jest cukierenką, do której się wpada na papieroska, a potem wypada jakby nigdy nic. Chrześcijaństwo wprowadza nas w konkretną rzeczywistość Boga Stwórcy i człowieka stworzonego na Jego obraz i podobieństwa; człowieka powołanego do tego, by rozwijał stworzony świat tak, by służył pokoleniom ludzi. Stanowi to istotny „punkt odniesienia” dla całego naszego życia, dla stylu życia, dla decyzji o liniach rozwoju społeczeństwa, systemów ekonomicznych itp. Pytania Papieża w Yad Vashem odzwierciedlały dramat Shoah, ale też całość sytuacji ludzkości. Co się z tobą stało, człowiecze? Kto cię tak zdeprawował? Jak doszło do tego?
RW: Uważne śledzenie pielgrzymki wprowadzało nas w fakty historii, żywe także i dziś. Tak było na przykład podczas Mszy w Ammanie.
AK: Rzeczywiście. W homilii w Ammanie Franciszek podkreślał: Jesteśmy tutaj niedaleko od miejsca, w którym Duch Święty zstąpił z mocą na Jezusa z Nazaretu, gdy Jan ochrzcił go w Jordanie (por. Mt 3,16). Różne działania Ducha Świętego są częścią harmonijnego działania, jednego Bożego planu miłości. Misją Ducha Świętego jest w istocie tworzenie harmonii – On sam jest harmonią – budowanie pokoju w różnych kontekstach i między różnymi podmiotami. Duch Święty namaszcza. Wewnętrznie namaścił Jezusa i namaszcza uczniów, aby ożywiały ich te same uczucia, co Jezusa, aby mogli w ten sposób przyjąć w swoim życiu postawy sprzyjające pokojowi i jedności. Wraz z namaszczeniem Ducha Świętego nasze człowieczeństwo staje się naznaczone świętością Jezusa Chrystusa i uzdalnia nas do miłowania braci tą samą miłością, jaką miłuje nas Bóg.
Duch Święty posyła. Jezus jest Posłanym, napełnionym Duchem Ojca. Namaszczeni tym samym Duchem Świętym, jesteśmy posłani jako głosiciele i świadkowie pokoju. Jak bardzo potrzebuje nas świat jako głosicieli pokoju, jako świadków pokoju!
Podczas celebracji ekumenicznej w Bazylice Grobu Pańskiego Papież znów odniósł się do rzeczywistości historii: Pusty grób, ten nowy grób, znajdujący się w ogrodzie, gdzie Józef z Arymatei pobożnie złożył ciało Jezusa, jest miejscem, z którego wychodzi wieść o Zmartwychwstaniu: „Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych” (Mt 28, 5-7). Wieść ta, potwierdzona świadectwem tych, którym ukazał się Zmartwychwstały Pan, jest istotą orędzia chrześcijańskiego, przekazywanego wiernie z pokolenia na pokolenie, jak to od początku poświadcza Apostoł Paweł: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem” (1 Kor 15, 3-4). Jest to łączący nas fundament wiary, dzięki któremu wspólnie wyznajemy, że Jezus Chrystus, Jednorodzony Syn Ojca i nasz jedyny Pan, był „umęczony pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowany, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał” (Symbol Apostolski). Każdy z nas, każdy ochrzczony w Chrystusie duchowo zmartwychwstał z tego grobu, ponieważ wszyscy w chrzcie zostaliśmy rzeczywiście włączeni w Pierworodnego wszelkiego stworzenia, wraz z Nim pogrzebani, aby wraz z Nim zmartwychwstać i móc podążać w nowości życia (por. Rz 6, 4).
Franciszek prosił: Przyjmijmy szczególną łaskę tego wydarzenia, aby na nowo odkryć wielkość naszego chrześcijańskiego powołania: jesteśmy ludźmi zmartwychwstania, a nie śmierci. Nauczmy się od tego miejsca, by przeżywać swoje życie, udręki naszych Kościołów i całego świata w świetle poranka wielkanocnego. Każdą ranę, każde cierpienie, każdy ból wziął na swe ramiona Dobry Pasterz, który dał samego siebie i przez swoją ofiarę otworzył drogę do życia wiecznego. Jego otwarte rany są jak szczelina, z której wypływa na świat strumień Jego miłosierdzia. Nie dajmy sobie ukraść podstawy naszej nadziei, którą jest właśnie to: Chrystus zmartwychwstał! Nie pozbawiajmy świata radosnej nowiny Zmartwychwstania!
Wreszcie w Wieczerniku podczas Mszy ze zwierzchnikami wspólnot katolickich Ziemi Świętej Papież zwrócił uwagę na fakt, że tu, gdzie Jezus spożył Ostatnią Wieczerzę z Apostołami, gdzie ukazał się pośród nich zmartwychwstały, gdzie Duch Święty zstąpił z mocą na Maryję i uczniów – tutaj narodził się Kościół, a narodził się wychodząc. Stąd wyszedł on z chlebem łamanym w rękach, mając w oczach rany Jezusa i Ducha miłości w sercu. Zmartwychwstały Jezus, posłany przez Ojca, przekazał apostołom w Wieczerniku swego Ducha i z Jego mocą posłał ich, aby odnowić oblicze ziemi (por. Ps 104, 30).
Do tej wielkiej rodziny należą rodziny chrześcijańskie i w niej znajdują światło i moc, by iść i odnawiać się, przez trudy i doświadczenia życia. Do tej wielkiej rodziny są zaproszeni i wezwani wszyscy, z każdego ludu i języka, wszyscy bracia i siostry, dzieci jednego Ojca, który jest w niebie.
RW: I to właśnie w tym kontekście zrodziła się wyjątkowa inicjatywa modlitwy przedstawicieli różnych religii w Watykanie.
AK: W oparciu o tę rzeczywistość Papież skierował jednobrzmiące zaproszenie w Betlejem i na lotnisku w Tel Awiwie do prezydentów Mahmuda Abbasa i Szymona Peresa, by wraz z Nim wznieśli intensywną modlitwę, prosząc Boga o dar pokoju. Proponuję mój dom w Watykanie, by gościć to modlitewne spotkanie – mówił. – Wszyscy chcemy pokoju; wielu ludzi buduje go każdego dnia małymi gestami: wielu cierpi i cierpliwie znosi trud licznych prób, aby go zbudować. I wszyscy – zwłaszcza ci, którzy służą swym narodom – mamy obowiązek stawać się narzędziami i budowniczymi pokoju, przede wszystkim w modlitwie. Trudno jest budować pokój, ale życie bez pokoju to udręka. Wszyscy mężczyźni i kobiety tej ziemi i całego świata proszą nas, byśmy zanieśli przed Boga ich żarliwe pragnienie pokoju.
Nie ma to zastąpić zabiegów dyplomatycznych. Ale wnosi rzeczywistość Boga w skomplikowanie ludzkich sytuacji. Ukierunkowuje na ludzki wymiar społeczeństwa – społeczeństwa obywatelskiego. Znamienny był skład reprezentujących państwa delegacji, jakie towarzyszyły prezydentom. W każdej z nich znajdowali się przedstawiciele różnych religii: i Żydzi, i chrześcijanie, i muzułmanie.
RW: Bardzo dziękuję za rozmowę!
rozmawiał ks. Leszek Gęsiak SJ