Jest ksiądz misjonarzem w kraju, w którym za patrona narodu obrano św. Michała Archanioła. Jak do tego obrania doszło?
Badanie historii Kościoła nowogwinejskiego pozwoliło mi odkryć początki patronatu Księcia Niebieskiego nad tym krajem. Papua Nowa Gwinea była częścią Australii do 1977 roku, kiedy to uzyskała niepodległość. Dwa lata później biskupi tamtejszych diecezji zastanawiali się podczas zwołanej konferencji, kogo wybrać jako patrona państwa. Miejscowy biskup – Herman ToPairu z Port Moresby – poddał myśl, by został nim św. Michał Archanioł.
Jakie argumenty przemawiały za takim wyborem?
Wiara mieszkańców Melanezji opierała się na wierze w duchy zmarłych przodków. Św. Michał Archanioł jest duchem – doskonałym, dobrym, asystującym życiu każdego. Dlaczego zatem nie nawiązywać do tradycyjnej religijności i nie dopatrzyć się pewnych odniesień, znaleźć punkt styczny? Drugim argumentem przedłożonym przez biskupa był fakt, że pierwsi misjonarze, którzy przybyli do Papui Nowej Gwinei, zaczęli swą działalność właśnie 29 IX, a więc w dzień wspomnienia liturgicznego św. Michała Archanioła. Wtedy odprawili na tym terenie pierwszą Mszę Świętą. Historycy uznali tę datę jako początkową w historii Kościoła katolickiego w Papui Nowej Gwinei.
I Stolica Apostolska zaaprobowała tę propozycję….
Tak. W 1978 r. Ojciec Święty Jan Paweł II przychylił się do prośby księży biskupów, ogłaszając Św. Michała Archanioła patronem Papui Nowej Gwinei. Papież nawiązał do tego faktu podczas swej późniejszej pielgrzymki w nasze strony.
Jak nowogwinejczycy przyjęli informację, że ich kraj otrzymał tak wyjątkowego patrona?
Mianowanie św. Michała szło po linii odczuć nowogwinejczyków, to nie było coś sztucznego. Pomysłodawcą był nie misjonarz z zewnątrz, lecz biskup Herman – tubylec, który znał i rozumiał miejscowe realia. Decyzja Stolicy Apostolskiej trafiła na dobre podłoże, więc mieszkańcy tych stron zrozumieli jej znaczenie i ważkość.
Czy jasno dostrzegają oni różnicę miedzy duchem anielskim – św. Michałem Archaniołem – a duchami zmarłych przodków?
Sądzę, że tak. Mówi się o tym przy różnych okazjach. Kapłani nauczają na każdym kroku. Pewne elementy tradycyjnej religijności spotyka się jeszcze wśród tutejszych katolików, są oni jednak świadomi tego, że to nie jest to samo. Jako misjonarze, wspólnie z miejscowymi katechistami uczymy, że anioł to dobry duch stworzony przez Boga, a nie duch zmarłego. Przypominamy, że opiekuńczego anioła posiada nie tylko ich kraj, ale każdy z ludzi. Można zatem do swego anioła stróża modlić się, kontaktować się z nim i liczyć na jego pomoc. Podkreślamy, że ta osobista więź między aniołem a powierzonym mu człowiekiem jest serdeczna i przyjacielska.
Jakie są zatem przejawy kultu aniołów w Papui Nowej Gwinei?
Uroczyście obchodzi się święto patronalne św. Michała Archanioła w różnych zakątkach kraju. Powstały już kaplice i kościoły pod patronatem Wodza hufców anielskich. My, jako michalici, chcemy o tym kulcie przypominać. Przekazujemy obrazy św. Michała do parafii i kaplic. Znane są tu także dwie pieśni przywiezione z Polski przez pierwszego michalickiego misjonarza ks. Stanisława Śnieżka. Przybył tu w 1970 r. i gdy został nauczycielem muzyki i śpiewu w szkole średniej, przetłumaczył na lokalny język pidgin dwie pieśni ku czci św. Michała Archanioła. Jedna z nich to – dobrze znana w Polsce – Książę Niebieski, druga to – Michael.
Czy znana jest w Waszych stronach także modlitwa papieża Leona XIII?
Tak. Została ona już przetłumaczona na miejscowy język pidgin. Ze względu na swój bojowy charakter odpowiada ona mentalności melanezyjczyków. Modląc się jej słowami, proszą oni o wsparcie w walce ze złem. W niektórych parafiach odmawia się ją po Mszy św.
Czy istnieją także modlitwy ułożone przez samych nowogwinejczyków?
Oczywiście. W jednej z nich proszą, by św. Michał Archanioł ochraniał nas, tak jak wspomagał pierwszych misjonarzy, którzy przybyli niegdyś do Papui Nowej Gwinei. Inna modlitwa została napisana przez tutejszego parlamentarzystę Bernarda Narakobi w obliczu trudności, jakie przechodził ich kraj. Zawiera ona prośbę do św. Michała, by bronił ten piękny kraj, w którym jest tyle nieszczęść, zabójstw i ataków Szatana, uderzających także w Kościół. Odmawiamy ją od czasu do czasu.
A co ze świadomością istnienia złego ducha?
Są tu grupy, które prowadząc wojny klanowe, czy mając jakieś inne złe cele, zwracają się do złych duchów z prośbą o wsparcie. Kierują się ku duchowi, którego nazywają sanguma, uważając, że jest to zło osobowe, które może spowodować nieszczęście drugiego człowieka. Czynią to, walcząc lub szukając zemsty za wyrządzoną im przez innych krzywdę. Nie wykluczyłbym zatem jakiejś formy satanizmu, choć może nie jest to satanizm klasyczny. Jeden z misjonarzy, który jest także lekarzem, stwierdza, że pewne rodzaje schorzeń i chorób, z którymi się tu spotyka, mogą mieć nawet podłoże demoniczne.
Czy w swej pracy misyjnej doświadczył ksiądz jakiejś szczególnej pomocy św. Michała Archanioła?
Pewnego dnia wracałem z placówki misyjnej do Mount Hagen. Było już ciemno. Droga straszliwie dziurawa, a nadto pod górę, więc jechałem na pierwszym biegu. Przed podróżą pomodliłem się jak zawsze do św. Michała Archanioła, prosząc o opiekę i ochronę. W pewnym momencie drogę zastawiło mi czterech rzezimieszków z karabinami. Szybko postanowiłem, że się jednak nie zatrzymam, tylko odważnie pojadę naprzód. I o dziwo – napastnicy rozstąpili się, zrezygnowali z próby zatrzymania mnie. Spokojnie przejechałem między nimi, a potem szczęśliwie dotarłem na miejsce. Wiem, że to św. Michał Archanioł wziął sprawy w swe ręce i mnie uratował.
Dziękuję za rozmowę oraz życzę szczególnego wsparcia św. Michała w pracy misyjnej i naukowo – dydaktycznej na tej archanielskiej wyspie.
Z ks. Zdzisławem Kruczkiem CSMA – michalickim misjonarzem i rektorem Seminarium Duchownego w Papui Nowej Gwinei rozmawiał ks. Piotr Prusakiewicz CSMA. Wywiad opublikowany został w numerze 1/2006 dwumiesięcznika „Któż jak Bóg”
Za: www.michalici.pl