Trzeci rozdział II tomu książki „Jezus z Nazaretu” Benedykt XVI poświęca gestowi umycia nóg, o którym czytamy w Ewangelii św. Jana. Jezus umywa nogi swym uczniom. Trzeba wiedzieć, że czynność tę wykonywali w tamtych czasach słudzy, niewolnicy.
Papież łączy opis umywania nóg uczniom przez Jezusa z tzw. hymnem chrystologicznym Listu do Filipian: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,6-7). Oto Jezus dokonuje czynu przeciwstawnego do czynu pierwszych rodziców, Adama i Ewy, którzy dali się zwieść szatanowi, że mogą być jak bogowie. Istotą grzechu pierworodnego jest bowiem pycha zmierzająca do tego, by zająć miejsce Boga. Tymczasem Jezus, Bóg wcielony, dokonuje czegoś odwrotnego – On, Bóg, zajmuje miejsce sługi. „Wyzbywa się swego boskiego blasku – pisze Papież – klęka niejako przed nami, obmywa i wyciera nasze brudne stopy, aby nas uzdolnić do wzięcia udziału w weselnej uczcie Boga”. Gest umywania nóg jest znakiem służebnej miłości Jezusa, która wyzwala nas z naszej pychy i czyni nas „czystymi”, czyli zdolnymi przyjąć Boga.
Benedykt XVI zauważa, że w opisie umycia nóg trzy razy pojawia się słowo „czysty”. W czasach Jezusa w religii żydowskiej istniał system rytualnych oczyszczeń, który obejmował różne aspekty codziennego życia. Jaką postawę miał Jezus wobec tej rytualnej czystości? W Ewangeliach widzimy, że Mistrz z Nazaretu podkreślał, iż czystość i nieczystość nie tyle są kwestią rytuałów, co decydują się w sercu człowieka i zależą od stanu jego serca. Niektórzy egzegeci interpretowali to w ten sposób, że Jezus zastąpił rytualne pojęcie czystości pojęciem moralnym, co w konsekwencji miało prowadzić do zastąpienia kultu moralnością, moralnym życiem.
Papież zauważa, że takie ujęcie jest jednak płytkie i redukuje chrześcijaństwo do etyki. Tymczasem nie na tym polega nowość tego, co przyniósł Chrystus. W Dziejach Apostolskich Apostoł Piotr mówiąc o powołaniu pogan stwierdza: „Bóg nie zrobił żadnej różnicy między nami, a nimi [poganami], oczyszczając przez wiarę ich serca” (Dz 15,9). A zatem to wiara, która jest darem Boga, oczyszcza serce. W 17 rozdziale Ewangelii Jana widzimy Jezusa, który modli się za swoimi uczniami: „Uświęć ich w prawdzie” (J 17,17). W terminologii kapłańskiej „uświęcić” znaczyło uzdolnić do sprawowania kultu, czyli oczyścić. A zatem tym, co oczyszcza człowieka, jest prawda, przy czym – podkreśla Benedykt XVI – „Jan nie ma przed oczyma abstrakcyjnego pojęcia prawdy; on wie, że prawdą jest Jezus w swej własnej osobie”.
Z tego wszystkiego wynika, że „miejsca czystości rytualnej nie zajęła po prostu moralność, jakaś wzniosła etyka, lecz dar spotkania z Bogiem w Jezusie Chrystusie”. Niestety w historii chrześcijaństwa nie brakowało powrotów do jednostronnego, ciasnego rozumienia pojęcia „czystości”. Na przykład w XIX wieku pobożność chrześcijańska zredukowała „czystość” do kwestii ładu seksualnego. Dziś także większość wiernych kojarzy słowo „czystość” z brakiem grzechów seksualnych.
Tymczasem najgłębsze znaczenie „czystości” to żywa relacja z Bogiem, który czyni nas czystymi. „Wy jesteście czyści” – mówi Chrystus do uczniów podczas Ostatniej Wieczerzy. „Te cudowne, proste słowa Jezusa – pisze Papież – streszczają niejako całą wielkość tajemnicy Chrystusa. Zstępujący do nas Bóg czyni nas czystymi. Czystość jest darem”.
Benedykt XVI zastanawia się nad słowami Jezusa do uczniów: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13,14n). Czy te słowa – pyta się Papież – nie są potwierdzeniem wyłącznie etycznej koncepcji chrześcijaństwa. Oto Jezus mówi swoim uczniom, by postępowali tak jak On, by Go naśladowali.
Benedykt XVI odwołuje się tutaj do innych słów Jezus z Ewangelii Jana: „Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję”. A zatem w naśladowaniu Chrystusa nie chodzi o nasz wysiłek, byśmy o własnych siłach byli jak Jezus, ale chodzi o wiarę: „Kto we Mnie wierzy…”. To mocą wiary w Jezusa możemy mieć Jego postawę wobec bliźnich. Papież stwierdza: „działanie Jezusa staje się naszym działaniem, ponieważ On sam w nas działa”.
I na tym polega nowość chrześcijaństwa, które nie jest jakimś moralizmem. „Ta nowość może mieć źródło jedynie w darze wspólnoty z Chrystusem i życia z Nim”, a nie w naszych wysiłkach.
Perykopa o umywaniu nóg pokazuje nam także dwie postawy wobec daru, jaki oferuje nam Bóg: postawę Judasza i postawę Piotra. Judasz zdradza Chrystusa, czego – zauważa Papież – nie da się wyjaśnić psychologicznie. Fakt zdradzenia przyjaźni Jezusa jest bowiem „następstwem działania innych mocy, na które Judasz się otworzył”. „Wszedł w niego szatan” (J 13,27). Judasz „wyszedł, a była noc” (J 13,30) – stwierdza lakonicznie ewangelista Jan. Judasz wchodzi w noc w głębszym sensie, wchodzi w ciemność, by znaleźć się pod „panowaniem ciemności”. Światło Chrystusa nie gaśnie w nim jednak całkowicie. „Zgrzeszyłem” – mówi swoim zleceniodawcom. Niestety, tu wydarza się druga, po zdradzie, tragedia Judasza, która polega „na niemożności uwierzenia w przebaczenie”. Żal Judasza zamienia się w rozpacz i odtąd widzi on już tylko swe ciemności – popełnia samobójstwo.
Inaczej wygląda relacja Piotra z Jezusem. Podczas Ostatniej Wieczerzy Piotr nie chce, żeby Jezus mył mu nogi. Ma swoją wizję Jezusa i poucza Go, co i jak powinien czynić. Jednocześnie Apostoł zapewnia Jezusa, że jest gotów oddać za Niego życie. Ta jego chęć ingerowania, jego wyimaginowany heroizm prowadzą go do zaparcia się Mistrza. Jednak w tej sytuacji Piotr nie zamyka się we własnym grzechu, jak Judasz, lecz otwiera na miłosierdzie Jezusa. Poprzez doświadczenie własnego zaprzaństwa Piotr nauczył się – pisze Papież – by „nie dyktować Bogu, co ma czynić, lecz uczyć się przyjmowania Go takim, jaki się nam ukazuje; nie wspinać się własnymi siłami na wyżyny Boga, lecz w pokornej służbie przybierać powoli kształt autentycznego obrazu Boga”.
ks. D. Kowalczyk SJ