Marcyński Krzysztof SAC, Media za klauzurą. W trosce o klauzurę serca

 
Marcyński Krzysztof SAC

MEDIA ZA KLAUZURĄ. W TROSCE O KLAUZURĘ SERCA

Wystąpienie na Sympozjum 4. Konferencji życia konsekrowanego, Kraków, 10 października 2018 r.

 

Tym, za co ludzie są w stanie zapłacić bardzo duże pieniądze jest tzw. strefa VIP. Można z niej korzystać w restauracjach, filharmoniach, ale najczęściej na lotniskach.

Czym jest strefa VIP?

To specjalne miejsce dla specjalnych gości. To przestrzeń wolna od hałasu, tłumy i pośpiechu. To też miejsce, w którym gościom zapewnia się pełną dyskrecję i szczególne warunki bezpieczeństwa.

W strefie VIP – można powiedzieć – niczego tak naprawdę… nie ma i nic się nie dzieje. I właśnie za to niektórzy ludzie są w stanie zapłacić naprawdę duże pieniądze. Śmiało – myślę, można powiedzieć – że życie za klauzurą to swego rodzaju życie w strefie VIP. Jeśli zgadzamy się z tym, że Bóg to VIP, czyli Very Important Person, to nasze klasztory są Jego strefą VIP. Ta jednak nasza klasztorna strefa VIP – na przestrzeni czasu – pod wpływem zmian społecznych i kulturowych zmienia się. I to nawet bardzo.

W nawiązaniu do tych zmian chciałbym przedstawić temat: „Media za klauzurą. W trosce o klauzurę serca”. Klauzurę serca oraz kondycję naszego serca omówię w kontekście mediów i współczesnej komunikacji. W moim wystąpieniu odniosę się do dwóch pytań: 1. Co zagraża klauzurze serca w kontekście używania przez nas mediów? Zagrożenia te nazwałem „chorobami serca”. Omówię wybrane z nich; i drugie pytanie: 2. Jak to serce nasze wzmacniać w kontekście używania mediów? Odpowiadając na te pytania powiem o 3 regułach zdrowego serca.

Klauzura i media

Zanim jednak przejdę do mediów i zagadnień z nimi związanych, chciałbym abyśmy zastanowili się  nad znaczeniem słowa „klauzura” i „media”. Klauzura pochodzi od łacińskiego clausus i oznacza „zamknięty”. Jest to zamknięta część klasztoru, do której nie mają wstępu osoby z zewnątrz, zwłaszcza płci odmiennej. Słowo to odnosi się nie tylko do miejsca, ale także do osób, czyli zakonników.

Po co jest klauzura? Czemu dzisiaj ma służyć? Ta wprowadzona już w 510 roku przez św. Cezarego z Arles, a upowszechniona przez papieża Bonifacego VIII w 1298 roku? Jan Paweł II w apostolskiej adhortacji „Vita Consecrata” odpowiada, że klauzura służy skupieniu swojego życia na kontemplacji Chrystusa. Karmelitanka, s. Hilary Case OSD, w nawiązaniu do doświadczenia życia za klauzurą w Concord w stanie Nwe Hampshire (USA) – mówi, ze dzisiaj życie w klasztorze zdecydowanie zmieniło się. Zmuszeni poniekąd jesteśmy do komunikacji za pomocą internetu czy telefonów komórkowych. To sprawia, że na nowo musimy zastanowić się , czym dzisiaj jest klauzura, co oznacza zamknięcie. Symbolem klauzury są kraty czy drzwi z napisem „Klauzura. Wstęp wzbroniony”. Patrząc na to, jak bardzo media są obecne w życiu klasztornym, można pomyśleć: jak to się stało, że nawet ciężka klasztorna krata mediów nie zatrzymała? Jak to się stało, że musimy uwzględniać je w naszej zakonnej formacji i konferencjach? Jak do tego doszło?

Media za klauzurę „dostały się” dzięki i za pośrednictwem jej mieszkańców, czyli nas – zakonników. W niektórych zgromadzeniach są one już naturalnym elementem życia codziennego, klasztornym „domownikiem”, co więcej – przedłużeniem habitu. Nosimy telefony przy sobie, nie wyobrażamy sobie życia bez tych urządzeń mobilnych. I ta sytuacja zmusza nas do zastanowienia się nad tym, czym dzisiaj tak naprawdę jest „klauzura”. Jednym z rezultatów zmian po Soborze Watykańskim II jest odejście od myślenia o „zamknięciu fizycznym” w kierunku „wewnętrznego” pojmowania zamknięcia jako zamknięcia serca dla Boga i Jego ludu. Tym bardziej w czasach Kościoła Franciszka idea zamknięcia traci na znaczeniu na rzecz potrzeby bycia otwartym, na rzec „wyjścia”, „wychodzenia” na „peryferie” Kościoła, ale oczywiście sercem pozostałym w klauzurze, przy sercu Boga.

Media to nie tylko wyliczanka słów – nazw urządzeń: radio, telewizja, rasa, internet. To nie tyle konkretne instytucje, ale coś więcej. Media to także środowisko życia człowieka, które realnie go kształtuje. Tak bardzo obecne w naszym życiu, że – zdaniem niektórych – zastąpiło ono środowisko naturalne. A media to także : sposób kodowania rzeczywistości symbolicznej; środki wyrazu, ukazujące nam to, jak mamy myśleć, jak mamy czuć, jak mamy odbierać konkretną rzeczywistość.

Choroby serca, czyli o zagrożeniach medialnych dla klauzury serca

Ze zdrowiem serca jest tak, że uwarunkowane jest ono naszym stylem zycia, ale też wiekiem. Jeśli chodzi o styl życia, największymi wrogami serca są: pośpiech, brak odpoczynku, ciągłe zapracowanie, zmęczenie oraz złe odżywianie, papierosy, nadciśnienie. Ale są także takie choroby serca, które wynikają z wieku. W grupie zagrożeń są np. osoby po 65. roku życia.

Te informacje możemy przenieść na nasze „serce żyjące za klauzurą”. Tu jest całkiem podobnie, choroby w naszym sercu pojawiają się , gdy: zaczynamy – lub już prowadzimy 0 duchowo niehigieniczny tryb życia, gdy karminy to nasze piękne, czyste serce pokarmem tłustym, niezdrowym; lub wtedy, gdy nie poświęcamy mu uwagi, ignorujemy jego głos na zapracowanie i rutynę wielu praktyk religijnych. Są też choroby wynikające z wieku, czyli wynikające ze zmęczenia lub rutyny.

1. choroba serca: zaburzenie rytmu serca, czyli o uzależnieniach w sieci

Wielu zakonników i wiele sióstr zakonnych to wyspecjalizowanie terapeuci, którzy pomagają ludziom wyleczyć się z różnych uzależnień: od alkoholizmu, lekomanii, aż po hazard. Powstaje także coraz więcej miejsc, w których można leczyć się z uzależnienia od komputera i internetu. Przykładem tego jest Ośrodek Terapii Uzależnień w Starych Juchach k. Ełku założony z inicjatywy Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich lub diecezjalne ośrodki terapii uzależnień.

Tak się jednak składa, że i my ludzie klauzury nie jesteśmy wolni od tej choroby. Klauzura czy napięty dzienny rozkład zajęć nie chronią nas od uzależnień od mediów. Uzależnienie od internetu, mediów rozwija się bardzo podstępnie. Zaczyna od doświadczenia mediów, szczególnie internetu jako bardzo dobrego sposobu na: odpoczynek lub przyjemne spędzenie wolnego czasu (może czasem atrakcyjniejsze od wspólnej, zakonnej rekreacji). Zaczyna się od doświadczenia internetu, jako bardzo dobrego sposobu na: „zajęcie” czymś myśli; lepsze przeżycie aktualnie przeżywanego cierpienia i w końcu na: wypełnienie w sobie pustki, zagłuszenie doświadczenia samotności, niekiedy frustracji, odrzucenia, braku doświadczenia miłości, przyjaźni i wspólnoty.

Uzależnienie od internetu to choroba podstępna, jak każde inne uzależnienie, które zaczynać się może od sytuacji – wydawałoby się – przydatnych, cennych, np. od czytania treści religijnych dostępnych w sieci na wielu interesujących portalach katolickich. Z czasem jednak ta lektura treści religijnych może, ale – oczywiście nie musi – przerodzić się w natręctwo serfowania po sieci kosztem innych zajęć czy głębszej relacji z Bogiem i człowiekiem.

Uzależnienie od internetu to choroba podstępna, która zacząć się może też po prostu od… pracy. Wielu z nas korzysta z telefonu komórkowego lub z internetu w celach związanych z naszą pracą. Praca ma jednak to do siebie, że kiedyś się kończy. Mamy dla niej określoną liczbę godzin, a telefon dalej nosimy przy sobie. I dalej z niego korzystamy. Mógłbym zapytać: ile razy dzisiaj każdy z nas korzystał z telefonu? Korzystał czyli dotykał, sprawdzał coś, dzwonił, pisał, itd. Tu niekiedy trudniej nam to policzyć, bo dosyć często korzystamy, aby chociażby sprawdzić pogodę, ustawić budzik na rano, pomodlić się czy włączyć nawigację.

Firma Dscout, zajmująca się analizą zachowań związanych z używaniem urządzeń mobilnych, w badaniach przeprowadzonych 2 lata temu wykazała, że typowy użtkownik dotykał swojego urządzenia średnio 2617 razy dziennie, ale już tzw. ekstremalni użytkownicy, którzy stanowią 10% wszystkich użytkowników telefonów – dotykali ich ponad 5400 razy dziennie.

W terapii uzależnień od internetu i urządzeń mobilnych – jak w przypadku innych uzależnień – kładzie się duży nacisk na doskonalenie umiejętności społecznych.

2. choroba serca: niewydolność serca, czyli o pornografi

Co 39 minut w USA powstaje nowy film o tematyce pornograficznej. Temat seksu w sieci jest tak popularny, że na strony o pornograficznej tematyce można trafić nawet przypadkowo, poszukując innych informacji. Aż 35% internautów przyznaje, że miało styczność z niechcianą pornografią.

Czy wiele osób ogląda filmy pornograficznie świadomie i dobrowolnie? Według badań dr. hab. Mateusza Goli z Instytutu Psychologii PAN w Warszawie 75% mężczyzn i 20% kobiet w wieku od 18 do 30 lat ogląda pornografię przynajmniej raz w tygodniu. Z treści erotycznych korzystają również dzieci: przed 18 rokiem życia miało z nimi kontakt 93% chłopców i 62% dziewcząt.

Problem pornografii (oraz pochodnych: seksoholizmu, pedofilii) czy szeroko pojętych nadużyć i zagrożeń związanych z seksualnością dotyczy także osób żyjących za klauzurą. Gdyby takich problemów nie było, nie mielibyśmy w Kościele m.in. Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich, nabożeństw pokutnych za nadużycia seksualne w Kościele, licznych sesji, konferencji na ten temat. Problem niewątpliwie jest. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to problem mężczyzn i nie jest to problem kobiet. I nie jest to problem chrześcijański i nie jest to problem nie-chrześcijański. To jest problem człowieka. Problem ludzki.

W tym roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) dołączyła seksoholizm (kompulsywne zachowania seksualne, w tym nałogowe korzystanie z pornografii) do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób Psychicznych. Ten wykaz chorób cywilizacyjnych  uaktualniany jest mniej więcej co 10 lat. Kiedy zaczyna się problem? Według Światowej Organizacji Zdrowia problem zaczyna się wtedy, gdy przez dłuższy czas (minimum pół roku) nie jesteśmy w stanie opanować swoich potrzeb w tej kwestii.

3. choroba serca: nadciśnienie tętnicze, czyli o Second Life

Kolejna choroba, będąca zagrożeniem dla naszego serca, dla klauzury serca, to Second Life. Nazwa ta pochodzi od darmowego „wirtualnego świata”, platformy założonej w 2003 roku. Hasło tej platformy to: Your World! Your imagination! – Twój świat, Twoja wyobraźnia.

Co to znaczy? To znaczy, ze rejestrując się na tej platformie możesz wykreować sobie świat taki, jaki podpowiada ci twoja wyobraźnia. Możesz wyglądać tak, jak zawsze chciałeś. I możesz robić to, co chcesz. I na tym właśnie polega fenomen Second Life. Nie chcę tu mówić o tej platformie założonej przez Philipa Rosedale’a, ale o samej idei „drugiego życia” w sieci.

Już samo korzystanie z internetu stwarza warunki do prowadzenia „drugiego życia”. Komunikując się za pośrednictwem internetu, różnych aplikacji, mogę realnie prowadzić „drugie życie” – niekiedy bardzo odmienne od tego zakonnego. Drugie życie. Można powiedzieć też: „ukryte życie”. I poprzez to może dojść do sytuacji, że tak naprawdę mnie już dawno za klauzurą nie ma. Mój Second Life w internecie możliwe, że jest już efektem innych przeżytych trudności, chorób. Możliwe, że wyraża ono to, że jestem aktualnie w cichej separacji z moim zgromadzeniem, z Bogiem, a w najgorszym razie…. Już po rozwodzie.

Co może wzmocnić moje serce?

Przejdźmy teraz do tego, co daje zdrowie naszemu sercu, co je wzmacnia. Serce jest to organ w człowieku, które potrafi komunikować. Kiedy jesteśmy przepracowani i nie słuchamy serca, lekceważąc odpoczynek, serce komunikuje nam problem np. stanem przedzawałowym lub zawałem. Kto przeżył taką sytuację, zgodzi się ze mną, że serce komunikuje! Ostrzega nas.

Poznajmy zatem 3 reguły zdrowego i silnego serca – w kontekście oczywiście mediów oraz komunikacji za ich pośrednictwem. Za Piusem XII, a przede wszystkim Soborem Watykańskim II uważamy, ze media to „dar Boży”. Że nasze zakony, a w tym i my – osoby konsekrowane – możemy czerpać z nich wiele korzyści, także duchowych. A zatem co jest najlepszym lekarstwem dla serca i jego klauzury? Co je chroni przed wszelką chorobą i zagrożeniem? Co sprawia, że będzie silne.

Reguła 1. Serce kocha!

Pierwszą regułą zdrowego, silnego i wolnego serca jest miłość. Nie tyle lubienie Boga lub człowieka. Nie tyle tolerancja. Nie tyle akceptacja. Nie tyle otwartość. Nie tyle chęć do życia. Nie tyle umiejętność życia za klauzurą, życia w ciszy, w modlitwie, ale miłość. Realna miłość. Zdolność kochania. Motywacja do kochania. Miłość.

Kiedy nie kochamy, powoli umieramy, uzależniamy się, kradniemy, zabijamy, plotkujemy, itd. lub sięgamy po coś, co może serce wypełnić, a przede wszystkim zagłuszyć. Kiedy kochamy, potrafimy wszystko to, co jest wokół nas wykorzystać dla wzmocnienia naszej klauzury serca. Używając mediów, szukamy tego co tę miłość w nas wzmocni.

Z mediami jest trochę tak, jak z jadem złośliwego pająka. Może on zatrzymać akcję serca w sekundzie, ale też uratować niekiedy życie. To czy media będą zagrożeniem dla nas czy wzmocnieniem – zależy tylko od nas.

Reguła 2. Odpowiednia dieta!

Jesteś tym, co jesz! Jeśli zjesz dużo marchwi, twoja twarz będzie bardziej żółta. Jeśli zjadamy więcej warzyw, jesteśmy zdrowsi. Regułą ta odnosi się także do treści medialnych. Jeśli czytamy dużo wartościowych książek, mamy wiedzę, łatwość mówienia, a przy tym większy apetyt na wiedzę – większą chęć poznawania świata, historii, kultur, ludzi, itd. Jeśli natomiast oglądamy często filmy pornograficzne, nosimy niejako w sobie te filmy, czyli obrazy. I wciąż tych obrazów szukamy. Ślad w nas zostaje. Obraz pozostaje w nas – pisze ks. Andrzej Draguła.

Na tegorocznym Synodzie Biskupów o młodzieży padły 3 określenia odnoszące się do mediów i zdrowej diety: informacyjny tłuścioch, bulimia informacyjna i anoreksja marzeń. Znaczenia tych wyrażeń odnoszą się także do nas – ludzi klauzury. Bulimia informacyjna to zaburzenie w odbiorze informacji. Żarłoczność psychiczna. Nerwowe najadanie się informacją, czego następstwem jest strach przed przybraniem na wadze, przed byciem np. w chaosie, nadmiarze informacyjnym. Anoreksja marzeń to chude marzenia, rezygnacja z marzeń. A życie z klauzurze nie musi być związane z taką anoreksją. Przeciwnie, może być impulsem do sięgania po coraz większe marzenia.

Reguła 3. Ruch!

Brak ruchu to bezruch, wegetacja, które prowadzą do poważnych chorób, najczęściej kręgosłupa. Zadbajmy o regularny ruch nie tylko ze względu na kręgosłup, ale też ze względu na nasza kondycję życia duchowego.

Ruch za klauzurą to jednak nie tylko sport, ale też ruch serca – czyli wszelkie gesty miłości – ruch wykonywany w stronę Boga i człowieka. Nasza duchowość składa się z wielu takich ruchów. Nawet, jeśli klęczymy w bezruchu – tak naprawdę jesteśmy w ruchu – modlimy się za świat, za odległe geograficznie narody, inne religie, sąsiadów, ludzi zabieganych i cierpiących. I sama rozmowa z Bogiem to też ruch. Dynamika, Zmaganie. Wejście na górę i zejście z niej. Ciągły ruch. Każda decyzja to ruch. A każdy dzień przynosi wiele takich ruchów.

Używanie mediów to też szereg różnych ruchów: dobrych a niekiedy takich, po których konieczny jest ruch w stronę konfesjonału. Ruch w kontekście używania mediów to też wysiłek w kierunku lepszego poznania natury mediów, zaznajomienia się z ich działaniem, wpływem, ale też możliwościami, jakie stwarzają dla nas i naszych zgromadzeń.

Przy temacie „ruchu” za klauzurą, ktoś z sami może powiedzieć: „Ja się dużo ruszam, ponieważ bardzo dużo pracuję”. A zatem przy tej okazji warto przy zagadnieniu pracy choć na moment zatrzymać się. Czy rzeczywiście praca, a niekiedy bycie bardzo zapracowanym, to zdrowy ruch? Czy jest to w pełni zdrowy ruch dla klauzury naszego serca? Dziś w XXI wieku możemy poważnie zastanowić się nad tym, czy przypadkiem za bardzo nie zniekształciliśmy tej pięknej zasady „Ora”? Często zamiast „ora” mamy… ZA-ORAĆ. Zaorać człowieka pracą. Zorać siebie praca, aby zaorać problem, zmaganie duchowe, brak jakiegoś dobra, itd.

Termin pracoholizm został po raz pierwszy użyty w 1968 roku, poprzez analogię do alkoholizmu. Jest to uzależnienie takie jak uzależnienie od alkoholu, pornografii, hazardu. Równie niebezpieczne. Tak często nazywane cnotą. A często jest tak, że to nasze codzienne przepracowywanie się, czyli praca ponad siły to cichy zabójca, z którym mieszkamy na co dzień. Cichy zabójca, który może nas doprowadzić do zawału serca.

Na koniec

Media są za klauzurą. Nie od XX wieku, ale od początku istnienia klasztorów, domów zakonnych czy plebanii. Książka, księgi liturgiczne, potem biuletyny, gazety to media, które jako pierwsze były używane w klasztorach. I będą jeszcze bardziej.

W tym naszym dzisiejszym temacie chodzi nie tyle o pytanie o media za klauzurą, co o pytanie „kto” za klauzurą? Kim my jesteśmy, my za klauzurą? Czego chcemy? Czego szukamy? Po co tam żyjemy? Jeśli nie będziemy wtórzyć za klauzurą źródeł życia, laboratoriów wiary, oaz Boga i jeśli nie będziemy klauzury traktować jako strefy VIP, czyli strefy Boga, i nie będziemy się tym odkryciem dzielić z ludźmi, to wtedy pojawią się problemy z mediami – z ich użytkowaniem. Poza tym ochroną przed różnymi zagrożeniami medialnymi jest także to, na co obecnie nastała moda. Uważność. Coraz więcej szkoleń i treningów o nazwie mindfulness. To znaczy: odważna obecność. Coraz więcej osób korzysta z tych szkoleń, choćby dla redukcji stresu w pracy i pełniejszego czerpania z życia, i z chwili obecnej.

A my to mamy w klasztorach od początku. Klasztory to wielkie centra koncentracji. A zakonnik to człowiek uważności, człowiek skoncentrowany na Bogu i zbawieniu. Uważność jako przeciwieństwo rozdrażnia. Uważność jako siła! Mając w sobie uważność i dużą koncentrację na Bogu, nie pozbawimy się tak łatwo klauzury serca.

Zacząłem od więźniów i zakończę więźniami. Myślą Simone Weil, myślą, która pomoże nam się nie stawać się więźniami, ale pomoże nam naturę mediów zrozumieć: Dwóch więźniów, których cele przylegają do siebie, komunikuje się ze sobą przez pukanie w ścianę. Ściana jest tym, co ich oddziela, ale jednocześnie tym, co ich łączy…

 

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Bozzolo Andrea SDB, O synodalności w Kościele i roli osób konsekrowanych

Wawrzeniecki Robert OMI, Proces synodalny w zakonach w Polsce, w ramach konferencji zakonnych i Kościoła lokalnego

Dyrek Krzysztof SJ, „Twórczo odważni” wobec współczesnych „krwotoków” życia konsekrowanego