Chrapek Jan CSMA, Uwarunkowania społeczno-kulturowe życia zakonnego w Polsce

 

Jan Chrapek CSMA

UWARUNKOWANIA SPOŁECZNO-KULTUROWE ŻYCIA ZAKONNEGO W POLSCE

 Jesienne zebranie plenarne KWPZM – Warszawa, 5-6 października 1988 r.

 

 

Pierwszorzędnym przedmiotem naszej troski – jako odpowiedzialnych za rozwój powierzonych nam rodzin zakonnych – jest właściwa formacja członków. Właściwa – znaczy taka, która realizowana jest w duchu naszego charyzmatu i mająca na względzie pełny rozwój osobowy członków przynależących do wspólnot, których jesteśmy przełożonymi.

Nasza troska przełożeńskiej służby uwzględniać więc musi sytuację społeczno-kulturową, która wyciska swe piętno na życiu zarówno przychodzących do naszych wspólnot, jak też na nas samych od lat w nich żyjących. Nie żyjemy przecież na odludnej wyspie otoczonej hermetyczną przestrzenią, izolującą nas od wpływów skomplikowanej i trudnej rzeczywistości współczesnego świata. Z drugiej strony jesteśmy powołani do tego, by idąc za wezwaniem Chrystusa, objawiać Jego zatroskanie o „człowieka” tu i teraz żyjącego. Fakt ten winien nam szeroko otwierać oczy na całą rzeczywistość, którą świadectwem życia zakonnego mamy odkupywać z wszelkiego rodzaju zagrożeń dla twórczej Prawdy Chrystusowego Orędzia Dobrej Nowiny.

W ten sposób żyjąc i pracując tworzymy kulturę przemieniającą świat. Ewangelia inspirując członków naszych wspólnot zakonnych do apostolstwa będącego odpowiedzią na aktualne potrzeby, staje się drożdżami „kultury”, czyli tego wszystkie go, co „człowiekowi jako człowiekowi pozwala bardziej stawać się osobą” /J. P. II, UNESCO/.

Zdając sobie sprawę z tego wszystkiego, co wyżej zostało powiedziane, powinniśmy mieć zawsze na uwadze sytuację społeczno-kulturową środowiska, w którym wypadło nam żyć. Tylko w ten sposób potrafimy tych, którzy do nas przychodzą jak i nas samych lepiej rozumieć, jak też w apostolstwie podejmować bardziej zasadne inicjatywy. Bez tej refleksji możemy wpaść w niebezpieczeństwo nijakości, a w formacji walczyć czy też unikać skutków określonych uwarunkowań, nie sięgając do ich korzeni tzn. przyczyn. A przecież zdajemy sobie doskonale sprawę jak sytuacja społeczno-kulturowa warunkuje cały szereg zachowań, jak wpływa na wybory i jak modeluje życie ludzkie. Poprawnie ją diagnozując, potrafimy w formacji na właściwe zagrożenia zwrócić uwagę nie mieszając skutków z przyczynami a następnie poprzez apostolstwo przetwarzać całą tę rzeczywistość na lepszą jakość kultury.

Przejdźmy więc do telegraficznego omówienia tych uwarunkowań.

Jako pierwsze wymieniłbym dość często istniejące dążenie ideologizacji wiary, tzn. sprowadzanie jej do tego, by „wyrażała aktualne w danym czasie interesy klasowe lub grup politycznych, a tym samym by była normatywną podstawą odnośnych postaw, wartościowań, decyzji i konwencji”. Chęć podporządkowania tej bogatej rzeczywistości do określonych celów politycznych jest właśnie formą ideologizacji wiary. Zabieg taki jest niebezpiecznym, gdyż spłyca tę nadprzyrodzoną rzeczywistość, sprowadzając ją do systemu przekonań mających na celu uzasadnić realizację określonych zachowań potrzebnych do zachowania takiego stanu rzeczy. Wiara zaś jest czymś więcej niż przekonaniem, jest inspirującym człowieka życiem w Bogu. Ideologizacja wiary spłyca ją i w konsekwencji prowadzi do prywatyzacji postaw moralnych, uprzedmiotowienia Kościoła wraz ze wszystkimi jego instytucjami. Tak więc pokusa ideologizacji wiary jest wyzwaniem dla „apostołów” wymagającym od nich wychowywania do właściwego przeżywania wiary. Stwarza to także konkretne zapotrzebowanie formacyjne wśród tych, którzy z takimi obciążeniami wstępują do naszych rodzin zakonnych, jak też dla nas samych. Konsekwencją takiej bowiem postawy jest brak przeżywania powołania w kategoriach daru darmo od Boga otrzymanego oraz prywatyzacja postaw zakonnych, polegająca na wybieraniu niektórych a odrzucaniu innych. Socjologowie religii twierdzą, że prywatyzacja zachowań moralnych polega na tym, iż hołdujący tej postawie utożsamiają się wprawdzie z deklaratywnym komponentem wiary nie akceptując jej wymagań w zakresie niektórych zachowań moralnych /np. zachowanie w zakresie życia seksualnego, itp./.

W życiu zakonnym problem prywatyzacji będzie miał wprawdzie inny wymiar, niemniej jednak stanowi poważne zagrożenie integralności życia zakonnego, przed którym tak często przestrzega nas Ojciec święty Jan Paweł II.

Kolejnym elementem rzeczywistości społeczno-kulturowej, warunkującym życie i zachowanie współczesnych jest dialektyczny sposób postrzegania rzeczywistości i rozwiązywania problemów. Dialektyka, jako stały element oficjalnej propagandy i sposób widzenia świata i rozwiązywania jego problemów, stała się niemal postawą większości Polaków i zastąpiła dialog w jego najpełniejszym rozumieniu jako sposób dochodzenia do prawdy i tworzenia historii. Dialektyczny sposób myślenia wdarł się nie tylko do teologii wyzwolenia, ale jest także obecny w innej formie w naszej polskiej rzeczywistości. Wystarczy popatrzeć w lata 80-te, z całą ich historią przeanalizować spory i dyskusje w kręgach tzw. opozycji, a więc tej części społeczeństwa, która chce się odciąć od oficjalnej propagandy, która dialektykę przyjęła jako metodę dochodzenia do prawdy, rozwiązywania kwestii społecznych. Cały naród został w jakiejś mierze zarażony tą metodą myślenia. Dotknęła ona także nasze wspólnoty. Przeanalizujmy pod tym kątem nasze zebrania wspólnot lokalnych czy też prowincjalnych, przysłuchajmy się naszym dyskusjom. Czy nie ma tam przynajmniej kilku elementów dialektyki? Na przykład, jeśli ktoś myśli inaczej – ma inne zdanie na dany temat, jest naszym „wrogiem”, nowe jest lepsze od starego, itp. Dialektyczny sposób myślenia, rozwiązywania problemów społecznych, itp. jest niestety dość mocno obecny w kulturze społecznej przeciętnego Polaka, co jest oczywiście jakimś wyzwaniem dla duszpasterstwa, jak też dla formacji.

Sytuacja społeczno-polityczna naszego kraju po 1945 roku, charakteryzująca się narzuconym systemem politycznym a obcym mentalności i historii naszego narodu, naznaczona jest jako skutkiem tejże, swoistego rodzaju schizofrenią społeczną. Ma ona dalekie reperkusje społeczne. Rozdwojenie jaźni społecznej prowadzi do swoistego rodzaju dualizmu postaw moralnych i społecznych. W takiej bowiem rzeczywistości – pełnej zakłamania – wychowywane jest młode pokolenie. Ten rodzaj obciążenia wnosi jako bagaż życiowych doświadczeń do naszych zgromadzeń, by stać się w nich członkami. Do ludzi z tego rodzaju skrzywieniem jesteśmy posyłani z naszym apostolskim działaniem. Stąd też należałoby – jak mi się wydaje – w formacji brać pod uwagę zasygnalizowane uwarunkowanie.

Pozostałością czasów rozbiorowych, drugiej wojny światowej, powojennego totalitaryzmu władzy jest bardzo specyficzny stosunek do sprawujących władzę, w tym także w Kościele – a więc i w zakonach. Podświadomie władza jawi się nam jako „obca”. Trzeba mieć się wobec niej na baczności /zewnętrznie nawet jej się bać/. Nie zaszkodzi ostrożność w wyrażaniu własnych opinii. Owszem władzę należy tolerować, ale także – jak się da – kiwać, omijając przepisy, kombinując, itp. Ten schemat myślenia, mniej lub bardziej świadomie może być wnoszony do naszych wspólnot ze wszystkimi jego niewłaściwościami, konsekwencjami. Zrozumiała jest więc postawa nieufnej obserwacji młodzieży zakonnej do jej autorytetów oficjalnych. Uzasadnionym wydaje się ich oczekiwanie, by przełożeni odznaczali się nade wszystko autorytetem wynikającym z ich bogactwa wewnętrznego. Sam fakt posiadania przez kogoś władzy nie liczy się. Mogą także w tym kontekście nie liczyć się nakazy przełożonych. Potrzebny jest wysiłek przekonywania słuchających logiką wyjaśniania. Zresztą sami jesteśmy skazani na to, by w stosunku do władzy politycznej i państwowej kombinować ile się da, stosując niejednokrotnie nieuczciwe do końca zabiegi, by móc coś dla dobra Kościoła i innych ludzi załatwić. Permanentność takich praktyk nie pozostaje chyba bez wpływu na całe nasze życie indywidualne i społeczne.

Kolejnym dziedzictwem oficjalnej ideologii politycznej naszego kraju jest przekazywany niemal od przedszkola przez propagandową krytykę kapitalizmu mit sprawiedliwej równości wszystkich. Nie trzeba nikogo przekonywać, iż mit ten jest czystą abstrakcją. Papież Jan Paweł II powiedział w „Dives in misericordia”, iż sprawiedliwość sprawiedliwa /bez miłości/ buduje obozy zagłady. Tylko sprawiedliwość miłosierna jest twórcza. Wspominam o tym micie jako kolejnym uwarunkowaniu i wyzwaniu, gdyż jestem głęboko przekonany, że jego skutki są także widoczne w naszych środowiskach. Zresztą jest on nierealny także dlatego, że jego ideolodzy w swych przemyśleniach nie uwzględnili „małego elementu” – jak im się zdawało – skutku grzechu pierworodnego. Nie będę omawiał reperkusji tego mitu w naszym życiu zakonnymi, zakładając, iż każdy z obecnych na tej sali potrafi sam je dostrzec.

Coraz częstszym zjawiskiem w naszym życiu społecznym jest tzw. konsumizm pragnień. Jest on różny od konsumizmu zachodniego. Tam charakteryzuje się przerostem „mieć” nad „być”. W naszej rzeczywistości pragnienie „mieć” jest ze znanych przyczyn trudne do zrealizowania. Niemniej jednak jest obecne w świadomości tych, którzy tej pokusie ulegają, przeświadczeni, że „mieć” znaczy szczęście, poczucie dopełnienia, itp. Jednak, tak jak konsumizm w swej zachodniej formie zniewala, czyniąc ludzi niewolnikami mody, nowości, posiadania itp. tak też konsumizm pragnień zniewala naszą świadomość. Zjawisko to jest bardzo niebezpieczne, gdyż nie mogąc być zrealizowane pozostaje ciągle w naszej świadomości jako propozycja, której prawdziwość trudno zweryfikować. Dobrze ów „konsumizm pragnień” scharakteryzował K. Teplitz w swej książce „Człowiek masowej wyobraźni”, przyrównując ludzi dotkniętych nim do psów zaprzęgniętych do sani, przed którymi na długim kiju przywiązano pachnącą kiełbasę. Czując jej zapach, gonią za nią, zapominając, iż ciągną ciężkie sanie i nie zdając sobie sprawy, iż kiełbasa ciągle się oddala. Zjawisko powyższe występuje w naszej rzeczywistości z takim natężeniem dlatego, że doświadczając skutków permanentnego kryzysu ekonomicznego oraz widząc zachodni dobrobyt wielu sądzi, iż posiadając określone rzeczy można by się czuć lepiej. Konsumizm pragnień podsycany jest jeszcze naskórkowo-telewizyjny ogląd zachodnich możliwości, filozofią stereotypów, itp.

Jeśli do powyższej cechy dołączyć niestabilność naszej sytuacji ekonomiczno-politycznej, lęk i niepewność o przyszłość – fobia nędzy, to bardziej zrozumiałym stanie się chęć młodego pokolenia do ucieczki i emigracji – także wewnętrznej. Ona to może być niejednokrotnie podświadomym motorem wyjazdu np. młodego zakonnika na misje. U bardzo wielu ludzi owo niezadowolenie z aktualnego status quo, lęk o przyszłość, niepewność, chęć ucieczki może prowadzić do zachowań charakteryzujących się ciągłym odkładaniem wysiłku, np. pracy nad sobą „na jutro” lepszych czasów. W takiej sytuacji gubi się świadomość, iż zbawienie realizuje się „tu i teraz”, że Bóg chce mnie uświęcać i przez moje świadectwo życia objawiać swoje zatroskanie zbawcze o człowieka „tu i teraz”. Nie wolno więc na „jutro” przyszłości odkładać wysiłku pracy nad sobą, wysiłku przemiany środowiska, itp. Wydaje się, iż istnieje potrzeba pogłębionego programu pracy organicznej, pozytywnej, w wymiarze społecznym, kulturowym, którego celem byłoby zagospodarowywanie wolnych przestrzeni przez twórczą obecność Kościoła. A w wymiarze życia indywidualnego wpajanie przekonania, iż moje zbawienie dzieje się tu i teraz, tu i teraz potrzebny jest wysiłek pracy nad sobą.

Coraz częstszym zjawiskiem są rozbite małżeństwa i rodziny. Wiele polskich rodzin dotkniętych jest alkoholizmem, a młodzież poddana jest niebezpiecznej pokusie narkomanii. Zaśpieszenie społeczne wynikające z wysiłku „wiązania końca z końcem” poprzez dorabianie, kolejkowe normowanie czasu, prowadzi u rodziców do wyczerpania, braku czasu na kontakty osobowe z dzieckiem, które z konieczności wyrasta w atmosferze lęku, uczuciowego zimna, nerwowej atmosfery domu, itp. Z takich środowisk się rekrutujemy. Nic więc dziwnego, iż istnieje – zwłaszcza u młodych zakonników – zapotrzebowanie na ciepło wspólnotowego życia, jakieś podświadome odrzucanie struktur naszego życia. W takiej sytuacji należy dopiero uczyć się roli struktur i regulaminów dla budowania ciepłych wspólnot, gdzie jest zaufanie i porządek. Obserwowany rozbrat między Ewangelią a kulturą, w atmosferze którego żyjemy, jest kolejnym wyzwaniem przed formacją i apostolstwem. Obecność nowych technologii komunikowania zwanych mass-mediami, zmienia wrażliwość ludzi, sposób postrzegania świata, a treści przez te środki przekazywane bardzo często dalekie są od treści ewangelicznych.

W symbiozie z nimi wzrasta młode pokolenie, a starsze żyje w zauroczeniu szklanym ekranem, który przekroczył progi naszych klauzur zakonnych, wprowadzając do cel iluzję rzeczywistości, mit sukcesu, kobietę, bez konieczności posiadania pozwolenia przełożonego, zniewalając w ten sposób potoczystością informacji i lawiną wrażeń naszą świadomość.

Oprócz wymienionych negatywnych cech współczesnej rzeczywistości istnieje ogromnie wiele jej cech pozytywnych. I tak:

– nadmierna ideologizacja bumerangowym skutkiem zwróciła wielu ku wartościom metafizycznym;
– odkrywanie złudnych skutków materialnego konsumizmu wzmaga zapotrzebowania religijne, które dość często są realizowane na drodze doświadczeń wschodniej medytacji. Nie mniej jednak zjawisko to jest znaczące i stanowi wyzwanie dla wierzących;
– zmasowane społeczeństwo cechujące się nieosobowymi relacjami potrzebuje małych wspólnot i szuka ich w Kościele;
– na nowo odkrywana jest wartość rodziny jako nieodzowny element życia społecznego;
– młode pokolenie jest szczególnie uczulone na autentyzm i świadectwo. Poszukuje ludzi cechujących się tymi zachowaniami i samo pragnęłoby żyć takimi wartościami;
– wzrasta poczucie sprawiedliwości społecznej i potrzeba międzyludzkiej solidarności, jak też solidarności z „naturą świata”, która jest niszczona technologicznymi eksperymentami /ruchy ekologiczne, itp./;
– w zakresie kultury masowej rośnie zapotrzebowanie na treści religijne;
– powolne otwieranie się bloku wschodniego na wartości religijne jest zjawiskiem o głębokim znaczeniu i ma wymiar wielkiego świadectwa oraz wyzwania;
– ogromnie pozytywnym zjawiskiem jest także rosnący autorytet Kościoła i Papieża, wzrost powołań i wzrastające zainteresowanie katolicką etyką społeczną;
– coraz większe otwarcie na rzeczywistość współczesnego świata z jego niepokojem.

Zasygnalizowane uwarunkowania społeczno-kulturowe naszego życia zakonnego będące wyzwaniem dla formacji i zadań apostolskich wymagają od nas, abyśmy coraz głębiej odkrywali w naszym życiu zakonnym wartość powołania jako daru miłosiernego Boga i wynikającej z tego świadomości oddania się Bogu w ślubach, zwanych konsekracją zakonną, która jest swoistego rodzaju konsekracją Chrztu świętego. Realizuje się ona poprzez śluby zakonne, które przeżywane w tym wymiarze są źródłem właściwego apostolstwa i sposobem budowania Kościoła. To nam przypomina Papież Jan Paweł II w „Redemptionis donum”.

 

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Bozzolo Andrea SDB, O synodalności w Kościele i roli osób konsekrowanych

Wawrzeniecki Robert OMI, Proces synodalny w zakonach w Polsce, w ramach konferencji zakonnych i Kościoła lokalnego

Dyrek Krzysztof SJ, „Twórczo odważni” wobec współczesnych „krwotoków” życia konsekrowanego